Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Moja relacja ze św. Józefem łączy się nierozerwalnie z modlitwą – zwłaszcza z nowennami, których odmawianie w newralgicznych momentach mojego życia dziwnym zbiegiem okoliczności łączyło się z bardzo szczęśliwymi rozwiązaniami moich problemów. Św. Józef wyprosił mi po ludzku bardzo dużo, ale też uczy mnie swoją postawą prawdziwej męskości.
Św. Józef – od dziadka do małżeńskiego patrona
Bardzo cenię świętego Józefa. Ale można powiedzieć, że do przyjaźni z nim dorastałem powoli. Znam go od najmłodszych lat. Byłem wychowywany w duchu maryjnym, więc św. Józef był często wspominany w moim domu rodzinnym, ale raczej zawsze gdzieś z tyłu, jako ten mniej ważny. Samo imię jest mi bardzo bliskie, bo nosił je mój ukochany dziadek. A skoro dziadek zawsze kojarzył mi się z bardzo ciepłą, ale starszą osobą, tak samo postrzegałem św. Józefa. Taki poczciwy dziadziuś.
Wszystko jednak zaczęło się zmieniać w momencie, gdy już jako dorosły chłopak usłyszałem o modlitwie o dobrą żonę. Można powiedzieć, że jest ona nieco kontrowersyjna, bo prosimy w niej św. Józefa, aby doprowadził do zerwania każdej znajomości, która nie podoba się Bogu, a także obiecujemy w niej, że pierwszemu dziecku damy przynajmniej na drugie imię „Józef”. Dla niektórych jest to warunek nie do zaakceptowania. Ja jednak marzyłem o tym, jeśli Pan Bóg będzie chciał mnie w małżeństwie, żeby moją żoną została najwspanialsza kobieta na świecie. Tę modlitwę traktowałem trochę jak wyzwanie, które nie jest dla wszystkich, trochę taki poziom master. I tak oto jestem już od prawie 10 lat w szczęśliwym małżeństwie z najwspanialszą kobietą na świecie. I nie piszę tego dlatego, że wiem, że ona to przeczyta.
Śmiejemy się czasem z Isią, że w naszym przypadku nie sprawdza się dowcip o tym, że skoro żona modliła się o dobrego męża, takiego też ma. A skoro mąż się nie modlił, to ma, co ma. Oboje prosiliśmy św. Józefa o orędownictwo w kwestii współmałżonka. Mieliśmy też pełną zgodę co do imienia naszego pierwszego synka. No, może ewentualnie kolejność imion musieliśmy przedyskutować. Ale dziś jestem przekonany o tym, że nasz mały Józio ma najlepszego patrona na świecie.
Św. Józef – nasz „agent nieruchomości”
Tak się rozpoczynała moja relacja z tym wspaniałym świętym. Trochę później uświadomiłem sobie, że św. Józefa można przecież prosić o wszystko. Nie tylko o sprawy małżeńskie czy duchowe. Zacząłem więc prosić w codziennej litanii do tego świętego, abym stawał się coraz lepszym mężczyzną, najlepszym mężem i tatą na świecie.
Jak to mężczyzna – wiedziałem, że jestem odpowiedzialny za moją rodzinę. Także w kwestiach finansowych. Znałem historię Józefa, który ciężko pracował, by utrzymać Świętą Rodzinę. Prosiłem więc go, aby orędował za mną także w tych sprawach. Szczególnie, gdy przychodziły ważne, ale też trudne momenty w naszym życiu, jak konieczność zmiany mieszkania. Powiększała się nasza rodzina. Nasz Józio musiał mieć też przestrzeń dostosowaną do poruszania się na wózeczku inwalidzkim.
Nie wiedziałem, gdzie i jak szukać takiego mieszkania. Zacząłem więc się modlić 9-dniową nowenną do św. Józefa. W trzecim dniu modlitwy odezwał się do nas znajomy, bo słyszał o tym, że poszukujemy mieszkania, a jego bliscy mają wspaniały apartament do wynajęcia i szukają uczciwych lokatorów. Apartament? Czemu nie? Byliśmy jednak świadomi, że kompletnie nas na niego nie stać. Napisaliśmy mail do właścicieli i uczciwie podaliśmy kwotę (ponad dwukrotnie niższą niż rynkowa), za jaką moglibyśmy wynajmować ich mieszkanie. Na drugi dzień otrzymaliśmy odpowiedź, że zgadzają się na to, bo pieniądze nie są dla nich takie ważne. Przypadek? Nie sądzę.
A nowennę dokończyłem, ale już nie jako prośbę, a jako dziękczynienie. Przekonałem się na własnej skórze, jak wielkim orędownikiem jest św. Józef.
Modlitwa jedyna w swoim rodzaju
Wspaniała żona, piękne mieszkanie. Przyszedł czas na samochód. A to już była poważniejsza rzecz, bo i większy wydatek i fakt, że słabo się znam na motoryzacji, nie mówiąc o umiejętnościach negocjacyjnych podczas dokonywania zakupu. W międzyczasie w moje ręce trafiła kolejna nowenna do św. Józefa, ale nie dziewięciodniowa, a trzydziestodniowa! Składająca się z 10 stron A4. Pomyślałem „oho, to już konkret, prawdziwe działo armatnie, jeśli chodzi o proszenie św. Józefa”. Założyłem, że pewnie z powodu jej długości, mało kto ją odmawia, więc jest to swobodna droga do wyproszenia potrzebnej rzeczy. W trzydziestym dniu nowenny trafiłem na ogłoszenie samochodu, który jak się pewnie domyślacie, stał się później naszym autem rodzinnym. Mało tego, w międzyczasie mój przyjaciel, który jest mechanikiem, zgodził się mi pomóc w oglądaniu i sprawdzaniu interesujących mnie aut. Skończyło się na tym, że nawet negocjował za mnie cenę przy zakupie. I poszło mu to bardzo dobrze.
Św. Józef – po prostu mężczyzna
Przykłady orędownictwa św. Józefa w moim życiu mógłbym wymieniać jeszcze bardzo długo. A o nim samym bardzo długo opowiadać. Ale nie jako o magicznym czarodzieju, który spełnia wszystkie moje zachcianki. Św. Józef to dla mnie mężczyzna z krwi i kości, który otrzymał bardzo trudne zadanie od Boga i Go nie zawiódł. Bardzo podobają mi się słowa nowenny:
Ty bowiem po Maryi, spośród świętych, jesteś godzien naszej największej czci i miłości, bo zostałeś wybrany do najwyższej godności wychowywania, karmienia, a nawet trzymania na rękach Mesjasza, którego tak wielu królów i proroków pragnęło choćby tylko zobaczyć.
Jestem przekonany o tym, że Józef był mężczyzną w sile wieku, który słynął ze swojej wiary, uczciwości i pracowitości. Na pewno miał też w sobie dużo lęków i obaw, jak to będzie, gdy zaopiekuje się Maryją. Czy dobrze wychowa Jezusa? Czy w ogóle można mówić o wychowywaniu Syna Najwyższego. Jak to udźwignie finansowo? Myślę, że nie były mu obce rozterki, które towarzyszą nam, współczesnym mężczyznom.
Bardzo polecam Wam książę autorstwa Jana Dobraczyńskiego „Cień ojca”. Ukazuje ona postać Józefa od ludzkiej strony. Świetnie obrazuje jego historię oraz miłosną relację z Maryją.
Św. Józef – nic, tylko prosić
Nie sposób mi nie mówić o św. Józefie jako o wspaniałym przykładzie odpowiedzialnego i czułego mężczyzny, ale także jako o cudownym i skutecznym orędowniku u Boga. Nie bójmy się go prosić o pomoc w rozwiązaniu naszych spraw. A jako potwierdzenie, zostawię was ze słowami doktor Kościoła, św. Teresy z Avili:
Biedni grzesznicy, bez względu na wielkość waszych potrzeb, zwróćcie się o pomoc do świętego Józefa! Idźcie do Józefa ze szczerą pewnością i spokojem, że wasze prośby będą wysłuchane.
A także:
Innym świętym, rzec można, dał Bóg łaskę wspomagania nas w tej lub owej potrzebie, temu zaś chwalebnemu Świętemu, jak o tym wiem z własnego doświadczenia, dał władzę wspomagania nas we wszystkim.
Święty Józefie, módl się za nami!