Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Według branżowej literatury mamy w Polsce jeden z najwyższych na świecie wskaźników wypalonych rodziców – 8%. Warto więc zadać sobie pytanie, czym jest wypalenie rodzicielskie. Jak możemy się do niego doprowadzić i jak przeciwdziałać? Rozmawiam na te tematy z psycholog Sylwią Olszewską.
Wypalenie – słabnąca więź z dzieckiem
Karolina Guzik: Wypalenie rodzicielskie istniało zawsze czy jest to jakaś nowa moda w naszym społeczeństwie?
Sylwia Olszewska: W 2019 roku WHO umieściło wypalenie w Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób. Chodzi tutaj o wypalenie, które może dotyczyć różnych obszarów np. zawodowego czy związanego z rodzicielstwem. Myślę, że to jest dobra odpowiedź na twoje pytanie. Wypalenie rodzicielskie to nie jest żadna moda ani mit.
Jak rozpoznać, że zaczyna nas dotykać wypalenie rodzicielskie?
Po pierwsze, mimo odpoczynku, mamy ciągłe poczucie wyczerpania, zarówno tego fizycznego, jak emocjonalnego. Duże poczucie złości, irytacji, a nawet i niechęć do spędzania czasu z dzieckiem. Czujemy, że słabnie więź pomiędzy mną, a moją pociechą. Pojawiają się myśli o tym, że mamy dość macierzyństwa/ojcostwa, że nie damy rady, nie nadajemy się, nie mamy już siły. Ważna wskazówka – ten stan musi trwać, a nie być jedynie impulsem, czymś chwilowym.
Wypalenie to brak zasobów
Czyli nie chodzi tu o zmęczenie, np. po intensywnej chorobie dziecka?
Nie. Żebyśmy mogli mówić o wypaleniu rodzicielskim, te uczucia muszą się w nas utrzymywać jakiś czas. Każdy z nas, rodziców, ma prawo raz na jakiś czas mieć takie myśli. Po nieprzespanych nocach, intensywnym ząbkowaniu czy trudniejszym czasie w rodzinie. Dobrze też, jeśli przyjrzy się temu specjalista – chociażby po to, żeby wykluczyć.
Można więc powiedzieć, że jeśli jesteśmy wypaleni, to po prostu brak nam zasobów, by zająć się dzieckiem?
Tak. Zarówno tych fizycznych, jak psychicznych. Dużo naszych dobrych zasobów zabiera nam stres, życie w ciągłym pędzie czy chociażby wyśrubowane wytyczne co do naszego rodzicielstwa. Chodzi o taką gonitwę za jakimś nieuchwytnym wzorem perfekcyjnej mamy czy idealnego taty. Gdy brakuje nam chwili na odpoczynek, na wytchnienie, może się to przyczynić się do wypalenia rodzicielskiego.
Prośmy o pomoc!
Jak sobie radzić z wypaleniem?
Jeśli podejrzewamy je u siebie, to warto udać się po pomoc do psychologa. Możemy też wdrożyć pewne kroki sami w domu. Mierząc się z wypaleniem, nie każdy będzie potrzebował pomocy specjalisty. Najważniejsze to zauważyć, co się dzieje. Następny krok to wnikliwe przyjrzenie się swoim obowiązkom i odpuszczenie tego, co mogę, by zadbać o regenerację i zebranie sił. Nie wstydźmy się prosić o pomoc. To żaden wstyd przyznać się do tego, że mamy czas, w którym nie dajemy rady.
Wyczuwam tu perspektywę walki z perfekcjonizmem.
Słusznie. Zastanówmy się, ile go w sobie mamy i jak mocno dążymy do ideałów, które tak naprawdę nie istnieją. Ile we mnie takich fałszywych przekonań, dotyczących tego, jak rodzicielstwo ma wyglądać? Tutaj trudno będzie samemu podjąć pracę, bo często sami tych zależności nie dostrzeżemy. A niestety dodatkowo podkręcają nas na tym polu media społecznościowe, które potrafią doprowadzić lub utwierdzać w wypaleniu. Bo przecież tam wiele mam i wiele domów jest idealnych, a to tylko iluzja.