Przejdź do treści

“Oj Maryjko biedna mała, czyś Ty po to Syna dała?” Jak nie stracić istoty tych Świąt?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Przed nami piękny czas. Nie tylko Wigilia czy dwa dni świątecznej laby. Wystarczy się przyjrzeć liturgii kolejnych dni, a nawet tygodni, by dostrzec, że to bardzo rodzinny czas. Oto kilka moich sposobów, by nie dać się gonitwie, a Święta i czas po Świętach wykorzystać do budowania relacji.

Ogarnąć Święta i nie zwariować…

Czas przed Świętami Bożego Narodzenia to najczęściej niezła gonitwa – nieraz czas chorobowy, wytężonego wysiłku w pracy, przygotowań w domu. A adwent ma być przecież radosnym czasem oczekiwania na przyjście Pana, które może nastąpić w każdej chwili. Napisałem kiedyś – dawno temu – pewien wiersz, który żartobliwie do tego nawiązuje, a spisany był dosłownie w czasie wizyty w hipermarkecie 18 grudnia 2009 r.

Mamy taki zwyczaj, że wszelkie prezenty pod choinkę, czy wcześniej na Mikołaja, staramy się kupić z wyprzedzeniem, tak aby próbować skupić się na tym najważniejszym aspekcie świętowania. Mnie osobiście pomaga też zawsze spowiedź, której nie odkładam, gdyż końcówka roku zawsze bywa napięta, zwłaszcza gdy łączymy role rodzica i pracownika. Staramy się z dziećmi wspólnie modlić przy domowym wieńcu adwentowym, zaśpiewać pieśni. 

W tym roku na pewno takim elementem przygotowania była też modlitwa uwielbienia dla rodzin z dziećmi, którą organizujemy. Dajemy też sobie trochę luzu. Owszem – sprzątamy, kupujemy produkty na stół wigilijny i chcemy sprostać temu wyzwaniu, ale wiemy, że to nie jest najważniejsze. Jeśli tu czemuś nie podołamy, to nic się nie stanie, natomiast bez przygotowania ducha nie doświadczymy tej prawdziwej radości. Boże Narodzenie to czas, by już nie jechać na oparach, ale naprawdę się zatrzymać.

Święta miną. Co dalej?

Nierzadko zapominamy, że Święta to nie tylko kolacja wigilijna, ale ten czas jest o wiele dłuższy – Święto Świętego Szczepana, Świętego Jana Apostoła, Młodzianków, cała oktawa, Święto Świętej Rodziny, noworoczna Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi i wreszcie 6 stycznia czyli Uroczystość Objawienia Pańskiego popularnie zwana Świętem Trzech Króli. A i na tym nie koniec. 

Właśnie z tego bogactwa dobrze jest zaczerpnąć oraz dostrzec, na czym ono się tak naprawdę koncentruje. Poza wymiarem transcendentnym, to przecież silnie obecny aspekt rodzinny. To ten właśnie obszar, który powinien być priorytetowy i o to też chodzi – by swoim bliskim poświęcić jak najwięcej chwil, ale by te relacje umacniały się nie tylko od święta. 

Wielu ludzi w okresie adwentu podejmuje różnego typu zobowiązania czy postanowienia. Podjęliście jakieś? U mnie było jedno – więcej uwielbienia w różnych sytuacjach, tak po prostu. Kwestia jest jednak zupełnie inna – czy te nasze pomysły na pewne życiowe zmiany muszą się kończyć wraz z Bożym Narodzeniem? Może przeciwnie – tu powinno być źródło promieniujące na to, co czeka nas później?

Zapewne dobrze znamy fragment z Księgi Proroka Izajasza: 

Naród kroczący w ciemnościach
ujrzał światłość wielką;
nad mieszkańcami kraju mroków
światło zabłysło.
Pomnożyłeś radość,
zwiększyłeś wesele.

(Iz 9, 1-2a)

Skoro światło zostało zapalone, a radość pomnożona, to nie po to, by zgasła.

Daj im coś z siebie!

Okres bożonarodzeniowy to moment wielu rodzinnych spotkań, ale nie powinien to być tylko czas wyjazdów – kolejnej (choć przyjemniejszej zapewne) gonitwy. Może chodzi o to, by nawet zostać w domu ze swoimi najbliższymi – porozmawiać, zagrać w rodzinną grę, wypić razem gorącą czekoladę, zaśpiewać ulubioną kolędę, zrobić wspólny seans filmowy (o który trudno w tygodniu pracy) itp. A jeśli wyjść – to też nie zawsze koniecznie do kogoś, ale np. wspólnie odwiedzić kościół, pomodlić się przy żłóbku, pójść na spacer czy na sanki (niechby popadało trochę śniegu…). Wcale nie chodzi o to, by ten czas próbować zatrzymać, ale cieszyć się z tego, co mamy i próbować przełożyć to na naszą codzienność, z czym różnie bywa.

Wdzięczność

Pisałem wcześniej o moim postanowieniu adwentowym dotyczącym uwielbienia. Ostatnio „przyłapałem” swojego kolegę z pracy na podśpiewywaniu tekstu „życie jest piękne”. Ostatni tydzień przed Świętami, mnóstwo zastępstw za chorych nauczycieli, ale to było w nim autentyczne. Właśnie o taką postawę wdzięczności mi chodzi. Tak jak przy łamaniu się opłatkiem, kiedy możemy sobie podziękować za wiele rzeczy (choć oby nie tylko wtedy). 

My często w święta doświadczamy jakiegoś trudu, np. choroby lub jakiejś awarii. Chodzi o to, by jednak nie przysłoniło nam to rzeczy najważniejszych. Nie raz wpadam w taką pułapkę, więc dobrze jest przypomnieć to sobie jeszcze w porę. 

Pisząc ten tekst, uświadomiłem sobie, że chyba wyparłem z pamięci pewien fakt. Kiedyś – jako dziecko – odwiedziny św. Mikołaja przeżyłem w szpitalu. Nie pamiętam zbyt wiele, poza tym, że ktoś wpadł na dobry pomysł, by wywołać uśmiechy na dziecięcych twarzach, by możliwe było otrzymanie czegoś symbolicznego i powiedzenie „dziękuję”. Ta myśl pojawiła się być może dlatego, że to właśnie dzieci potrafią dziękować w sposób najbardziej szczery i piękny – zwłaszcza te młodsze, bez szczególnych intencji. Niech więc i ta wdzięczność pozostanie w nas nie tylko od święta.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także