Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Ile wypada włożyć do koperty na Pierwszą Komunię? Jakie trendy prezentowe panują w tym roku? Majowe nagłówki portali internetowych trochę śmieszą, trochę smucą, bo przecież chodzi o coś zupełnie innego. Co zrobić, żeby przyjęcie komunii przez dziecko po raz pierwszy było przeżyciem religijnym dla całej rodziny? Nam pomogła tzw. wczesna Pierwsza Komunia.
Wcześnie, czyli kiedy?
Mimo, że sama miałam doświadczenie wczesnej Pierwszej Komunii, zastanawialiśmy się, kiedy będzie ten właściwy moment dla naszych dzieci? Czy kierować się np. zachowaniem dziecka na mszy? Pragnieniem? Wiedzą religijną? Pobożnością? Sceptycy twierdzą, że małe dziecko nie ma w sobie wystarczającej dojrzałości i gotowości umysłu, żeby zrozumieć ten sakrament. Ja z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że też nie rozumiem. Co więcej, wydaje mi się, że małe dzieci mają bardziej otwarte serca, a ich wiara potrafi wprawić w zdumienie i skłonić do refleksji.
Nasz najstarszy syn, kiedy miał 5 lat, podchodząc z nami do stopnia ołtarza, otrzymywał – jak inne dzieci – błogosławieństwo, tzw. krzyżyk na czoło. Po powrocie do ławki zauważyłam, że zdejmuje coś z czoła i zjada. Zapytałam go, co robi. Odpowiedział wtedy, że nie może zjeść Ciała Pana Jezusa, ale może zjeść błogosławieństwo.
Znam też chłopca, który uparcie stawał w kolejce do komunii, a kiedy otrzymywał „tylko” błogosławieństwo, wracał z zawiedzioną miną na koniec kolejki – jeszcze raz i jeszcze raz. Kiedy widzę takie obrazki, zastanawiam się, czy ja mam taką wiarę w obecność Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie i taką determinację, żeby się z Nim spotykać jak najczęściej.
„Ja też tak chcę!”
Nie mamy wątpliwości, że warto wcześnie rozpocząć naukę języków obcych czy kodowania. Chcemy dawać dzieciom to, co najlepsze od początku, a przecież tym właśnie jest rozpoczęcie pełnej relacji z Panem Jezusem w Eucharystii.
W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy (KKK 1392):
Komunia święta w przedziwny sposób dokonuje w naszym życiu duchowym tego, czego pokarm materialny w życiu cielesnym.
Dlatego to jest zupełnie naturalne, że chcemy, aby nasze dzieci wzrastały duchowo i mogły czerpać z owoców komunii już jak najwcześniej. Formalnie dziecko powinno rozróżniać chleb eucharystyczny od zwykłego chleba, co dzieje się zwykle około 5-7 roku życia. Dzieci, widząc rodziców, którzy przystępują do komunii, szybko zaczynają pytać: „co dostałaś do jedzenia, mamo?”. Od początku mówiliśmy, że to Jezus, że w tym chlebie jest Bóg. Wtedy równie szybko rodzi się pragnienie: „ja też tak chcę”.
Oczywiście tu każde dziecko ma swoje tempo i trzeba być uważnym na jego gotowość. My pytamy: „czy chcesz już przyjmować Pana Jezusa?”, tłumaczymy, jak to wygląda, bo przygotowania do wczesnej Pierwszej Komunii wymagają dużego zaangażowania całej rodziny. Dla nas to było konkretne błogosławieństwo.
Bez presji i porównywania
Argumentem za wczesną Pierwszą Komunią, który do nas przemawia, jest też uniknięcie szaleństwa prezentowego i często związanej z tym presji rówieśniczej. Na pytanie, co chciałyby dostać, małe dzieci całkiem szczerze odpowiadały, że dla nich najlepszym prezentem jest Pan Jezus. Poprosiliśmy rodzinę, żeby nie przynosili prezentów lub by były one skromne i związane z wiarą.
Czasy nieco kiczowatych pamiątek i kartek z fałszującymi pozytywkami już naprawdę przeminęły. Polski rynek jest pełen wartościowych produktów, które mogą stanowić piękną pamiątkę tego ważnego wydarzenia. Dla nas istotne było, żeby nie przysłaniały tego, co jest najważniejsze. Żeby ten dzień był wspólnym, radosnym świętowaniem. Myślę, że to się udało.
Czy naszym dzieciom nie było żal prezentów? Wtedy nie, ponieważ nie miały porównania, ale ostatnio rozmawiałam o tym z synem, który zapytał z żalem, czemu nie dostał super prezentów i pieniędzy. Pozwoliłam mu przeżyć ten żal, wysłuchałam i zapytałam, jak myśli – o czym następnego dnia w szkole rozmawiały dzieci, które dostały te wszystkie rzeczy i pieniądze? Zastanowił się i powiedział, że pewnie porównywały, kto dostał więcej i lepsze, a tym, które dostały mniej, było może przykro… „A przecież wtedy najważniejszy powinien być Pan Jezus” – zakończył i wiem, że zrozumiał.