Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Wczesna Pierwsza Komunia to ogromny dar i błogosławieństwo. Nie tylko dla dzieci, lecz również dla nas – rodziców, nie pomijając księży.
Wczesna komunia – pierwszy sygnał
Z każdym dzieckiem odczytywanie pierwszych sygnałów jest inne. Pierwsze nasze dziecko przystąpiło do tzw. wczesnej komunii jakoś tak naturalnie. Dla mnie to nie była nowość, bo mimo iż mam ponad 40 lat, pamiętam z dzieciństwa – ze swojej rodzimej parafii – grupę dzieci przygotowujących się do wczesnej komunii. Wiedziałam, że taka możliwość jest i w naszej obecnej parafii. Zapytaliśmy córkę, czy chciałaby móc już przyjmować Pana Jezusa w Eucharystii. Bardzo się na to ucieszyła.
„Kiedy w końcu dasz mi Pana Jezusa?”
Z drugą córką było już zupełnie inaczej. Podczas wakacji męczyła naszego przyjaciela – księdza – pytaniami: „Kiedy w końcu dasz mi tego Pana Jezusa? Wszystkim dajesz, a mi nie!”. Na każdej mszy podczas komunii, ale też poza kontekstem kościoła, podchodziła z paluszkiem na ustach do tego księdza właśnie i łypała na niego groźnie, dając do zrozumienia, że nie zgadza się dłużej na to, żeby nie przyjmować komunii. Po takich „akcjach” ksiądz w końcu nie wytrzymał i powiedział, że dłużej tego nie zniesie i mamy od września zapisać ją na katechezy przygotowujące do wczesnej komunii. Nasza córka miała wtedy 4 latka.
Czy te dzieci coś w ogóle rozumieją?
Z chłopcami było nieco trudniej, jeśli chodzi o zachowanie na katechezie, skupienie i uwagę. Wiele razy zastanawialiśmy się czy to ten czas. I zawsze wtedy nasi synowie zaskakiwali nas takimi pytaniami, spostrzeżeniami, refleksjami, że aż wstydziliśmy się myśli o ich braku gotowości.
Przecież to my – rodzice spędzamy z dziećmi najwięcej czasu, to my słyszymy ich modlitwy wieczorne, widzimy, jak się duchowo rozwijają. To my widzimy, czy są już gotowe. Przede wszystkim, czy, jak to mawia pani, która przygotowywała nasze dzieci do wczesnej komunii, potrafią odróżnić Ciało Pana Jezusa od zwykłego chleba. To jest najważniejsze. Choć uważam, że równie ważna jest ich prawdziwa relacja z Panem Bogiem. Możemy im tylko podpowiadać: „Czujesz się źle – powiedz to Panu Bogu. Czujesz się dobrze, też Mu o tym powiedz! Poproś, jeśli jest coś ważnego dla Ciebie. Przeproś Go, jeśli zrobiłeś coś, co by Mu się nie spodobało”.
Wspomniany wcześniej ksiądz – nasz przyjaciel, dzięki któremu nasze wszystkie dzieci przyjęły wczesną Pierwszą Komunię, na pytanie dorosłych, co takie dziecko rozumie, odpowiada: „A Pan/Pani co rozumie?”.
Po pierwsze – nie przeszkadzać
Zakładamy, że dzieci nic nie rozumieją. Może i tak jest. Ale tu nie chodzi o wiedzę, bo wszyscy wiemy, że w czasie mszy świętej wino zamienia się w krew, a chleb w ciało Pana Jezusa, ale o wiarę. A te małe dzieci mają tak czyste i otwarte serca, że dla nich przyjęcie tej prawdy jest czymś niemalże naturalnym, czymś, co uważają za pewnik. Wierzą w to.
Właściwie, mówiąc o towarzyszeniu dzieciom w przygotowaniu do wczesnej komunii, można by zamknąć wszystko w dwóch słowach: nie przeszkadzać.
Nie przeszkadzajmy dzieciom modlić się po swojemu, nie mówmy: „Takimi błahymi sprawami to Panu Bogu głowy nie zawracaj”. Nie przeszkadzajmy im w zadawaniu pytań, kontrując: „A co to za głupie pytanie?”. Nie przeszkadzajmy im w obrażaniu się na Pana Boga, gdy nie potrafią zrozumieć, że babcia już nie wróci, że Pan Bóg ją wezwał do siebie. To jest im potrzebne, by mogły mieć z Panem Bogiem relację osobistą, a nie wyuczoną z formułek. Bądźmy z nimi, jak trzeba wyjaśniajmy, jak nie będziemy potrafili czegoś wyjaśnić – powiedzmy o tym. Pozwólmy Duchowi Świętemu działać w nas i w naszych małych dzieciach.
„Ja mam rekolekcje codziennie”
Mam znajomego księdza, który posługuje w szpitalu dziecięcym. Często przygotowuje dzieci do przyjęcia Jezusa w Eucharystii – także do wczesnej Pierwszej Komunii – na oddziale onkologicznym. Gdy ksiądz biskup zapytał go, trochę z przyganą, kiedy ostatnio był na rekolekcjach, odpowiedział: „Ja mam rekolekcje codziennie. Te dzieci dają mi największą naukę”. Myślę, że z nami jest podobnie. Nasze dzieci dają nam ogromną lekcję wiary podczas przygotowywania się do wczesnej komunii, a my możemy im tylko albo aż w tym towarzyszyć i nie przeszkadzać, a czasem – kiedy tego potrzebują – pokierować.