Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Jeżdżąc od wielu lat na kolonie jako wychowawca, widzę, jak moi podopieczni rosną w swoich oczach, szczególnie, gdy robią to, o co siebie nawet nie podejrzewali. To jest tak piękne i budujące. Ale…
Kolonie – dzieci doświadczają nowego
Rodzice często nie widzą tego w ten sposób. Codziennie dzwonią, dopytują, zamartwiają się, a tymczasem… dzieci bawią się w najlepsze. Zwiedzają, grają w piłkę nożną albo siatkówkę, czy badmintona lub w chowanego. Po postu rozmawiają. Uczą się prawidłowo nabić kiełbaskę na patyk. Umiejętnie gaszą ognisko. Śmieją się do rozpuku. Rozwiązują konflikty, czekają na swoją kolej, uczą się pamiętać o płaszczu przeciwdeszczowym, dopasowują buty do pogody za oknem, zabierają prowiant, wodę, drobne na pamiątki. Właśnie… Czy widzieliście kiedykolwiek, jak skrupulatnie wasze dziecko przelicza kieszonkowe, jak fantastycznie odkrywa matematykę w praktyce?! Cudownie jest zauważyć jak ten młody człowiek głośno myśli, czasem prosząc o radę, czy starczy mu jeszcze pieniędzy na pozostałe dni.
Kolonie pomagają dzieciom w rozwoju
Podróżowanie faktycznie kształci. Roztacza przed dziećmi nowe horyzonty. Uczy samodyscypliny, przyspiesza samodzielność, przemienia porażki w lekcje, pokazuje, że czasami warto się zgubić, aby później lepiej skorzystać z mapy! W restauracji dzieci uczą się większej kultury osobistej, starają się jeść bardziej elegancko niż w szkole czy w domu, pamiętają, aby skorzystać z toalety i sprawdzają, czy aby na pewno wszystko zabrały.
Nawet osa niestraszna
Nagle rodzic doznaje szoku, że jego skarb potrafi samodzielnie zrobić sobie drugie śniadanie i jeszcze przewidzieć ile jest tych kanapek właściwie potrzebnych. Często wtedy słyszę w słuchawce: „Mówi Pani o moim synu?”.
Uwielbiam też przychodzić do dzieci wieczorami, rozmawiać z nimi, utulić do snu, pozwolić na subtelną nocną lampkę, a nawet wspólnie rozprawić się z gigantyczną osą, ucząc ich nie panikować, tylko racjonalnie myśleć. „Moja córka ani razu nie krzyknęła? Przecież w domu dzieje się to notorycznie” – dziwi się mama, wpatrując się pod autokarem w swoje dziecko.
Niesamowite jest też to, że czasami w klasie inaczej odbiera się danego ucznia czy uczennicę, niż na wyjeździe. Np. wolniejszy uczeń zaskakuje podczas wyjazdu wspaniałą organizacją.
Rodzicu, nie ma się czego bać
Bardzo polecam wyjazdy dzieci bez rodziców. Mam wrażenie, że dzieci wtedy szybciej dojrzewają. Jeżeli jednak mamy wciąż obiekcje, myślę, że warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to przypadkiem nie nasz lęk blokuje nas przed wysłaniem dzieci na zieloną szkołę, zimowisko, obóz, czy kolonie. Warto oczywiście wcześniej sprawdzić opinie o danym wyjeździe, organizatorze. A najważniejsze, aby zabrać świetny humor, serce do innych i głowę na karku!
A jeżeli przypadkiem jesteś rodzicem dorosłego wychowawcy, który na dodatek jedzie pierwszy raz w tej roli, proszę, powstrzymaj się od nadopiekuńczości i nie wchodź do autokaru za swoim ukochanym dzieckiem. Budowanie autorytetu wśród nowo poznanych dzieci może się wtedy ciut zaburzyć.
To jak? Jesteście gotowi na odcięcie pępowiny?