Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Nie znam bardziej rozwijającego zajęcia, niż rozmowa z własnym dzieckiem. Szczególnie, jeśli to dziecko ma lat kilkanaście, a w jego głowie kłębią się tysiące spraw, o których istnieniu dotychczas pojęcie miałam bardzo mgliste.
Nowa rzeczywistość
To już nie ten czas, gdy maluch przychodził pytać o podstawowe rzeczy i należało mu je przystępnie wyjaśnić. Minęły momenty, gdy na podstawie obserwacji jego zainteresowań, podsuwało mu się ciekawe zajęcia, które mogłyby go rozwinąć. Nie. Teraz sam szuka, odkrywa i ustala zasady w swojej głowie. Czasem dzieli się wynikami, co mnie zwykle przyprawia o zawrót głowy oraz zachwyt nad dziełem Bożym.
Czy moja postać została „kiepsko wyrenderowana”?
Wrócił do domu i najpierw zajrzał do kuchni – jak to nastolatek. Zaraz mu opowiedziałam, co mi się dziś przytrafiło. Jak to przez dłuższy czas przekonywałam przez telefon jakąś nieznaną mi kobietę, że nie mam dziecka w klasie 1c. W piątej tak, w zerówce też, ale nie w pierwszej. Jednak w głowie cały czas paliła się lampka ze znakiem zapytania: jeśli ta pani wybrała mój numer przez przypadek, to skąd zna moje nazwisko?
„A w technikum?” – zapytała wreszcie.
No tak, w technikum mam syna, i to w pierwszej klasie. Pierwszej „c”. Stał teraz przede mną, słuchał uważnie, i tylko oczy jego robiły się z każdym zdaniem większe, a uśmiech szerszy. Wreszcie poklepał mnie krzepiąco po ramieniu.
– Powinnaś się wylogować i zalogować jeszcze raz, ale na komputerze z mocniejszym procesorem.
– Słucham?
– Albo zainwestować punkty rozwoju w gałąź „umysł”.
– Aha – bąknęłam niepewnie.
– Zła wiadomość jest taka, że to wszystko zadziała pod warunkiem, że żyjemy w kiepskiej symulacji zamiast prawdziwego świata.
– To już mi chyba nic nie pomoże – westchnęłam zrezygnowana.
– No tak. Zawsze mogło się zdarzyć, że twoja postać została kiepsko wyrenderowana. Wtedy już nie ma ratunku.
Dzieci – moje znaki od Boga
Dlatego właśnie uwielbiam z nimi rozmawiać. Żyją tuż obok mnie, wychowuję ich i żywię od samego początku. Bywa nawet, że wydaje mi się, że wiem, o czym myślą, a tymczasem oni wpadają na pomysły, które mnie w życiu nie przyszłyby do głowy. Mają tak kompletnie co innego w głowach, niż ja, a jednak zawartość ta jest również logiczna, poukładana, zawierająca ciągi przyczynowo-skutkowe. Tylko tak zaskakująco inna od mojej. Postrzeganie świata przez pryzmat gry komputerowej? Właściwie czemu nie?
Kiedy więc rozmawiam z własnymi dziećmi, wpadam w zachwyt nad pięknem stworzenia. Odbieram je jako znak od Pana Boga, który puszcza do mnie oko mówiąc: „zobacz, to Ja ich wymyśliłem”. To oczywiste. Przecież gdybym ja ich stworzyła, mogliby być co najwyżej kopią – jakąś mieszanką mnie i męża. A tu proszę, całkiem odrębny byt, inny i zaskakujący.
Uwielbiam też to, że od dzieci stale mogę się uczyć – nowych faktów, nowego spojrzenia albo tylko nowego poczucia humoru. Zachwyca mnie w nich zdolność zaskakiwania, jakaś iskra Boża, która gdzieś się tli w każdym z nas, a w ich przypadku strzela wciąż nowym płomieniem. Jeśli więc chcesz zobaczyć świat na nowo, koniecznie porozmawiaj z nastolatkiem. Nawet jeśli nic nie zrozumiesz, masz szansę dotknąć geniuszu Stwórcy.