Przejdź do treści

Wszystkich Świętych obchodzimy z przytupem, a nie z przykrym obowiązkiem

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

„Dłużące się minuty wystawania nad grobami, spory o to, w którą alejkę skręcić, dyskusje rodzinne jak postawić znicz i gdzie przesunąć wieniec.” Otwierając Internet w okresie świąt przypadających na 1 i 2 listopada możemy wielokrotnie natknąć się na memy, czyli śmieszne obrazki, które, tak jak w opisie powyżej, oddają prawdziwie współczesny obraz tych świąt. Czy my, jako małżonkowie oraz rodzice, chcemy utrwalić taką wizję naszym dzieciom? Pytanie naturalnie jest retoryczne.

Wszyscy święci balują w niebie… Ale jak to?

Piosenka Budki Suflera przewijała się w moim dzieciństwie wielokrotnie. Co więcej, pewnego roku, podczas kolejnej Uroczystości Wszystkich Świętych stała się moim punktem wyjścia do rozważań. Pierwszy dzień listopada kojarzył mi się wtedy z obowiązkową mszą świętą, brzydką pogodą i żmudnym spacerem wśród mokrych liści na cmentarz. Tam aura zadumy, rozmów z bliskimi o zmarłych i wspomnień. I jedyna wtedy atrakcja, gdy mogłam podpalić knot w kolejnym zniczu. Niby to wszystko rozumiałam, ale jednak coś nie dawało mi spokoju. 

Pewnego roku zapytałam mamy: „Jak to jest? Dziś jest święto Wszystkich Świętych, w piosence jest o tym, że święci balują w niebie, to dlaczego my tego dnia się tak smucimy?”. Miałam może naście lat. Mama jakby przyznała rację… Za chwilę tłumaczyła coś, że to tradycja, że na te groby iść trzeba, że tylko 1 listopada wolny od pracy, że modlimy się za zmarłych. 

Nadal nie była to dla mnie wyczerpująca odpowiedź, bo niby co z Zaduszkami? Czy właśnie to nie jest owy dzień zadumy, powagi, modlitwy? Czy nie wtedy tłumnie powinniśmy gromadzić się nad grobami bliskich? Tymczasem 2 listopada już nikt się tak nie cisnął i nie ocierał o siebie na wąskich uliczkach nekropolii. Te przemyślenia dorastały wraz ze mną. Miałam okazję zgłębiać takie tematy również podczas oazy parafialnej, aż w końcu po latach zrozumiałam.

Świętość – cel życia

O świętości chcemy mówić, o świętości chcemy głośno krzyczeć! Niejednokrotnie w ramach wypisywanych życzeń na kartkach okolicznościowych winszowaliśmy komuś świętości – już w tym życiu. A dlaczego nie? W końcu już nasze dzieci, jadąc autem, słyszą znany przebój Arki Noego, a w nim „każdy święty chodzi uśmiechnięty”. Naszą rodzicielską misją jest pokazanie dzieciom i jasne rozróżnienie dni 1 i 2 listopada. Chcemy najpierw skupiać się na niebie, na tym, co jest naszym celem w życiu, oraz przybliżać życiorysy świętych. Kolejnego zaś dnia skupiać się na duszach czyśćcowych, które wołają o naszą pomoc i jednocześnie pomagają nam.

Holy wins

Jesteśmy szczerze poruszeni ideą organizowanych bali wszystkich świętych w pobliskich parafiach. Uważamy je za piękny przejaw radosnego celebrowania Wigilii Wszystkich Świętych. Przebranie się za osobę kanonizowaną i przedstawienie dzieciom jej życiorysu to idealna nauka o tym, dlaczego warto dążyć do życia wiecznego w niebie. Okoliczne bale śledzimy od kilku lat. W jednym uczestniczyliśmy rok temu, a teraz wybieramy się na kolejny. W radosnej atmosferze pragniemy celebrować ten wieczór oraz kolejny dzień.

A 1 listopada pewnie nie zabraknie wyjścia na cmentarz czy spotkania z rodziną i rozmów, które będą przedsmakiem dnia kolejnego.

Za dusze czyśćcowe

W dzień zaduszny pochylimy się nad tematem śmierci i przemijania. Nasza starsza córka pierwszy raz zrozumiała to po swojemu we wrześniu zeszłego roku, oglądając z nami pogrzeb królowej Elżbiety. Była ciekawa, co tam się dzieje, czym jest trumna. Staraliśmy się odpowiadać na nurtujące ją pytania z dostosowaniem do wieku naszego wtedy 3,5-rocznego dziecka. Później skojarzyła fakt śmierci, gdy widziała uroczystości pogrzebowe papieża Benedykta XVI. W lipcu tego roku zmarła prababcia naszych dzieci i teraz to właśnie przykład jej odejścia jest tym pierwszym poruszanym przez Idę przy okazji mówienia o cmentarzu, grobie czy zniczach. 

Jesteśmy poruszeni tym, jak córka od ponad roku wykazuje w tym temacie swoje dziecięce zrozumienie. To dobry czas, by 2 listopada wspomnieć zmarłych, wyjąć zdjęcia rodzinne i opowiedzieć maluchom o przemijaniu. 

Małżeńskie otwieranie oczu na dusze czyśćcowe

Mimo że odnaleźliśmy po latach odpowiedź na nasze dziecięce rozterki, mimo że mamy nową misję przekazania dzieciom wiary, sami wciąż chcemy i musimy utwierdzać się w tym, po co żyjemy na ziemi i do czego dążymy. Od wielu lat towarzyszy nam w tym okresie książka ks. Stefana Dosenbacha „Miesiąc dusz czyśćcowych”. Na każdy dzień listopada przypada kilka stron do przeczytania, które zawierają nauki Kościoła o życiu po śmierci, krótkie modlitwy oraz przykłady z życia ludzi – związane z ich doświadczeniem obcowania z duszami czyśćcowymi. Ta pozycja co roku otwiera nam ponownie oczy i pozwala zagłębić się w duchową specyfikę listopada.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także