Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Wiosna rozpoczyna w naszej rodzinie cykl imprez urodzinowo-imieninowych. Finiszujemy pod koniec grudnia. W Boże Narodzenie urodziny ma nasza najstarsza córka, a dwa dni później mamy rocznicę ślubu. A wy? Celebrujecie?
U cioci na imieninach….
Pamiętacie imieniny u cioć, wujków, babć, dziadków? Kiedyś to się świętowało! W sklepach niczego nie było, a stoły uginały się od smakołyków. Jak te kobiety to robiły? Jestem z pokolenia tych, którzy dorastali w głębokim komunizmie. W sklepach brakowało wszystkiego i wszyscy chodzili tak samo ubrani, bo kupowali tylko to, co było. Np. kozaki na zimę to tylko „relaxy”. Innych nie było.
Ale kiedy patrzę na tamte lata, przypomina mi się celebrowanie rodzinnych uroczystości. Głównie imienin, ale też urodzin, rocznic ślubu… Do jednej cioci jeździliśmy autobusem całą rodziną, spaliśmy na materacach w śpiworach, na kaflowym piecu suszyły się bezy, goniliśmy kury na podwórku… Co za wspomnienia. W prezencie obowiązkowo jakaś książka, bo ciocia je uwielbiała.
A dziś? Pomyślcie sami. Zróbcie mały rachunek sumienia. Ile osób świętuje razem z wami wasze urodziny, imieniny, rocznice ślubu? Robicie jakieś imprezy? Niekoniecznie od razu alkoholowe, huczne i z kapelą.
Świętować z rodziną czy z przyjaciółmi?
Swego czasu byliśmy jedynymi, którzy w naszej rodzinie zapraszali na takie imprezy. To sprawiło, że raz nawet dostaliśmy list od spokrewnionego małżeństwa, a w nim prośbę, byśmy nie liczyli na to, że nadawcy też będą organizować takie imprezy. A jeśli chodzi o upominki, to tylko dla dzieci. Oni nikomu nie będą nic kupować i nie chcą, żeby im cokolwiek kupowano. Jasne. Ich sprawa. Dobrze, że ucięli niedomówienia. Ale… nie wytrzymali. Dziecko zmieniło ich na tyle, że zaczęli się otwierać. Bo chyba nie da się długo żyć w oderwaniu od reszty rodziny. Oczywiście, o ile mamy co najmniej poprawne relacje. Trudno jest świętować w skłóconym towarzystwie. A nawet gdybyście byli skłóceni z rodziną, nie uwierzę, że nie macie przyjaciół. Każdy ma.
Zaproś tych, z którymi chcesz świętować, których obecność nie będzie cię krępować. To wasze święto i macie prawo chcieć się dobrze czuć we własnym domu. Nie musicie się „spinać”, bojąc się, że ktoś się obrazi. Jeśli bliżsi wam są przyjaciele niż np. rodzona siostra – zaproście i siostrę i przyjaciół. Rodzinie będzie wtedy trudniej wyciągać jakieś stare kawałki, które zawsze były kością niezgody na każdej uroczystości. Nie czarujmy się – nie jesteśmy święci i w każdej rodzinie jest taki temat, którego w pewnym składzie lepiej nie poruszać.
Autorskie świętowanie „czterdziestki”
Kiedy kończyłam 40 lat, nie zaprosiłam wszystkich osób z rodziny. Zrobiłam imprezę w wiejskiej sali przy remizie. Na zaproszeniach napisałam: „Zamiast kwiatka – sałatka” i impreza była przednia. Nie martwiłam się, że ktoś poczuje się urażony. Ktoś zapytał, czy zamiast sałatki może przynieść ciasto, jedna koleżanka ugotowała wielki gar żurku, myśmy zadbali o tort, napoje, owoce itp. I nie trzeba było mieć wielkich pieniędzy. Moja mama trochę kręciła nosem, że też by chciała przyjść, ale wytłumaczyłam jej, że to nie ta grupa wiekowa i czułaby się źle. Zrozumiała i wraz z teściami oraz bliższą rodziną została zaproszona na urodzinowy obiad do domu.
Świętujcie po swojemu!
Czasem rezygnujemy z pewnych działań, bo boimy się reakcji innych. Mam ochotę potrząsnąć takimi ludźmi i powiedzieć: „To wasze życie! Chcecie skromne wesele? Bardzo proszę! Chcecie robić imprezy urodzinowe swoim dzieciom w sali zabaw? Bardzo proszę! Nie macie ochoty zapraszać wszystkich na rocznicę ślubu, a tylko takich, których naprawdę chcecie mieć obok siebie? Bardzo proszę!”. Świętujcie po swojemu. Zaproście tych, którzy są dla was ważni, z którymi najczęściej miło spędzacie czas i cieszcie się nimi! Niech wasze świętowanie będzie prawdziwe, a nie skrępowane i na siłę! Niech wasz dom żyje! Stwórzcie swoją własną tradycję, a to może przy okazji sprawić, że zaszczepicie swoim dzieciom chęć do dzielenia się szczęściem i radością z innymi.