Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Kiedy ponad 4 lata temu weszliśmy w związek małżeński, postanowiliśmy, że każdy grudzień będzie w naszym domu wyjątkowym czasem dla rodziny. Wiadomo, jest to czas adwentu, potem czas radości przy wigilijnym stole, ale chcieliśmy z tego miesiąca wyciągnąć nieco więcej. Przewodnikiem na tej drodze okazała się dla nas Święta Rodzina.
Pokochaliśmy Świętą Rodzinę
Kiedy nadszedł czas naszych pierwszych małżeńskich Świąt, byłam w 7. miesiącu ciąży. Oczekiwaliśmy naszej córeczki, jednocześnie mieszkając w wynajmowanym mieszkaniu, które lada moment musieliśmy opuścić. Czekała nas nagła i ogromna zmiana, towarzyszył strach i niepewność. Wtedy mocno wsłuchiwałam się w świeżo wydany utwór zespołu TGD „Kolęda Maryi”.
Mając pod sercem już bardzo dużą kruszynkę, utożsamiałam się mocno z brzemienną Maryją – z jej troską, obawą i bólem, a zarazem ogromną radością. To był właśnie pierwszy rok, który nas, małżonków, zespolił ze Świętą Rodziną. Pokochaliśmy ich i zadecydowaliśmy, że grudzień będzie czasem mocno skoncentrowanym na nas i dzieciach.
Co wyróżnia grudzień na tle innych miesięcy?
Pierwszą rzeczą, którą od 4 lat staramy się podtrzymywać, jest grudniowy urlop męża. Jest to kilka dni na jego zatrzymanie, odpoczynek od pracy, a jednocześnie kilka dni, które dają nam wytchnienie i czas dla siebie oraz dzieci.
Wiadomo – początkowo skupiamy się na adwencie. Kiedy byliśmy dziećmi, ten czas osładzał nam czekoladowy kalendarz, który przy okazji uczył cierpliwości i wyczekiwania. Dziś w sklepach można znaleźć tony kalendarzy, które zawierają niemal wszystko, co można sobie wymarzyć. Te ze słodyczami nas już nie zachęcają, bo w obecnych czasach słodycze to żaden rarytas. Są niemal wszędzie i w sporych ilościach. Te drugie, z zabawkami, według nas mijają się z celem. Nie chcemy uczyć dzieci konsumpcjonizmu. Poza tym zabawek jest już tyle, co słodyczy. A gdzie oczekiwanie z niecierpliwością na to, co pod choinką?
W związku z tym od dwóch lat przygotowujemy własne kalendarze, które są dostosowane do możliwości i potrzeb naszej rodziny. Stanowią dobre narzędzie, by jeszcze bardziej się zatrzymać i znaleźć czas szczególnie dla dzieci. W tym roku mamy kalendarz ze zdrapkami, pod którymi są ukryte różne zadania związane z tematem okołoświątecznym. Raz jest to wspólne gotowanie, pieczenie, innym razem zadania plastyczne, rodzinne wyjście wieczorem do oświetlonego miasta i na ciepłą czekoladę. Jednego dnia oglądamy specjalną bajkę, innego gramy w bożonarodzeniowe memory, przybliżające przy okazji tematykę Świętej Rodziny i tradycji. Nie brakuje oczywiście ubierania choinki czy tworzenia i wysyłania kartek dla bliskich.
Wieczorne wyjścia na roraty
W naszej parafii roraty odbywają się o godzinie 18:00. Jest ciemno, są lampiony, na mszy jest procesja, słowo do dzieci oraz zbieranie kolejnych obrazków do wielkiego plakatu. Ta msza dla naszych jeszcze małych pociech już wyróżnia się w porównaniu z tą niedzielną i stanowi punkt wyjścia do pytań rodzących się w głowie starszej córki.
Nie docieramy jednak na roraty każdego dnia. Takie wyjście na około godzinę przed pójściem dzieci spać bywa wyzwaniem. Dlatego najpierw oceniamy siły – i swoje i dzieci, by nie musieć przeżywać rorat i dalszego wieczoru w gorszym nastroju lub histerii.
Kto śpiewa, dwa razy się modli
Kolejny element, o który staramy się dbać przez cały rok, to nauka pieśni związanych z danym okresem liturgicznym. Wiemy, że momentami zatrzymania naszych córek podczas mszy są pieśni – szczególnie te, które one znają. Wtedy chętnie włączają się w śpiew.
Wiemy też, że są jeszcze na tyle małe, że nie pamiętają tekstów z poprzedniego roku liturgicznego, więc jeśli zbliża się taki wyjątkowy czas, to już wcześniej wprowadzamy znane utwory do naszego domu. Pierwszym sposobem jest po prostu śpiewanie przez nas – przed zaśnięciem, w ciągu dnia, w samochodzie. Drugie wyjście, to nagrywanie takich piosenek na odtwarzacz dziecięcy, którym same operują i zmieniają utwory wedle swoich potrzeb i upodobań. W grudniu staramy się także przed wieczornym snem puścić codziennie jedną pieśń na wyciszenie.
Na około tydzień przed Świętami zaczynają się pojawiać kolędy oraz gitara. Siadamy, by wspólnie kolędować, choć nie jest to jeszcze taki czas, jak w trakcie samych Świąt, ale jest to moment na osłuchanie się dzieci z kolejnymi, nowymi pieśniami.
Grudniowy czas małżeński
W tym rodzinnym miesiącu nie zapominamy również o sobie oraz o naszym rozwoju duchowym w relacji małżeńskiej. Od 4 lat uczestniczymy w rożnych rekolekcjach – jak na razie internetowych – które pozwalają nam na zatrzymanie i przemyślenie tego, w jakim punkcie życia duchowo się znajdujemy. Rekolekcje są wstępem, natomiast później zwykle długo rozmawiamy o tym, co usłyszeliśmy i jak przełożyć to na naszą codzienność.
Tak się składa, że każdą, również obecną – trzecią ciążę, przeżywam w tym zimowym miesiącu. Są to już ostatnie tygodnie przed porodem. Ten czas ciągle na nowo zespala nas ze Świętą Rodziną. Co więcej, pod koniec grudnia będziemy obchodzili Święto Świętej Rodziny, podczas którego na mszy odnowimy jak co roku przyrzeczenia małżeńskie. Zdecydowanie jest to moment wieńczący ten rodzinny czas, ale i cały rok. Moment, za który jesteśmy wdzięczni i bardziej świadomie, z pełnym przekonaniem, powierzamy sobie w przysiędze kolejny wspólny rok.
Maraton z wytchnieniem
Choć grudzień jest czasem przygotowań, planowania i pewnej gonitwy, to zwolnienie tempa daje nam wytchnienie. Nie odrzucamy obowiązków, nie odmawiamy pomocy, nie skupiamy się tylko na sobie, ale w ciepłej i rodzinnej atmosferze staramy się, by owocem były dobrze, świadomie przeżyte Święta. Nie chcemy się z niczym spieszyć, bo w natłoku obowiązków i niedomówień mogą padać przykre słowa, których potem nawet odświętna koszula, krawat czy sukienka nie przykryją przy wieczerzy wigilijnej.
W końcu to nie makowiec czy barszcz są kwintesencją Bożego Narodzenia, ale spotkanie z Tym, który leży w żłobie. Łatwiej o to spotkanie, jeśli damy sobie prawo, by zwolnić.