Przejdź do treści

Mediacje rodzinne. “Nie ma się czego bać, a można się wreszcie usłyszeć!”

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

“Mediacje – czy to między małżonkami, czy z udziałem dzieci, służą przede wszystkim temu, by usłyszeć siebie nawzajem, by dotarły do nas potrzeby, uczucia i trudności, z którymi się mierzymy jako członkowie tej konkretnej rodziny. Bardzo brakuje nam w rodzinach umiejętności słuchania” – mówi mediator rodzinny Aneta Bednarska, żona i mama czworga dzieci.

Misja: wysłuchać nastolatka

Agata Głażewska: Co cię zainspirowało do tego, by zacząć mediacje z udziałem nastolatków?

Aneta Bednarska: Rozmawiałam bardzo dużo z małżeństwami, głównie z tymi, które przeżywały kryzys. Zależało mi na tym, żeby poznać również punkt widzenia ich dzieci, bo wtedy dopiero można mieć obraz całości problemu. Poza tym często jest tak, że nastolatkowie pozostają dzisiaj zupełnie sami ze swoimi problemami i to w nie zawsze przyjaznym świecie. Potrzebują, żeby ktoś ich wysłuchał i pomógł zrozumieć własne przeżycia.

Dużo się dziś mówi o rozpadzie więzi społecznych, rodzinnych, osamotnieniu młodych ludzi, bo przecież coraz większy jest rozdźwięk między pokoleniami. Mówi się nawet o socjalizacji odwróconej: dawniej dorośli objaśniali młodym świat, dziś dziadek przychodzi do wnuka i prosi o pomoc np. w obsłudze tabletu.

Tak właśnie się dzieje i nastolatkowie – pozbawieni pomocy autorytetów – różne trudne sytuacje chcą rozwiązywać sami, a często są to sprawy, które wymagają pomocy kogoś starszego, doświadczonego, życzliwego im i próbującego zrozumieć.

Zakazy nie zbudują relacji

Zapewne nastolatkowie często szukają rozwiązań w Internecie. Jak to na nich wpływa i czy rzeczywiście pomaga?

Wprost przeciwnie. W Internecie spotykają się wciąż z falą hejtu i przemocy. Zamiast podbudować siebie, tracą poczucie własnej godności, nie mówiąc o tym, że narażają się na liczne niebezpieczeństwa.

Jak reagują na to rodzice?

Niestety, często sami są uzależnieni od Internetu. Poza tym nie potrafią budować zdrowych relacji z dziećmi. Przeważnie też działają zakazami, a młodzież się wtedy buntuje. Niejednokrotnie słyszę, że zakazy tylko wzmacniają szkodliwe zachowania. Nastolatkowie chcą rzeczowych, czytelnych argumentów, dlaczego coś jest złe. Potrzebują, żeby dorośli wyjaśniali im swój punkt widzenia, żeby robili to z troską, bo chodzi im przecież o dobro i bezpieczeństwo dziecka. Tymczasem stosowanie samych zakazów jest nieskuteczne.

Zakładam, że solidna argumentacja to niejedyne, czego nastolatek oczekuje na ogół od rodzica. Co jeszcze wybrzmiewa z mediacji, które prowadzisz?

Brakuje im wspólnie spędzanego czasu, tęsknią za robieniem czegoś całą rodziną. Może to być wspólna wycieczka rowerowa albo planszówka. Wakacyjne wyjazdy też są szansą na odbudowanie relacji. Nie ma pośpiechu, nie ma codziennych trosk i obowiązków. Mamy więc okazję być bardziej ze sobą – tak zwyczajnie, słuchając siebie nawzajem, bez oceniania, krytykowania, pouczania. Młodzi ludzie potrzebują, żeby ktoś ich z szacunkiem wysłuchał i próbował zrozumieć. Sami przecież siebie nie rozumieją – tyle zmian dokonuje się w nich samych.

Rodzice się rozchodzą – jak widzą to dzieci?

A rodzice często pewnie bywają w kryzysie jako małżeństwo…

Tak i bardzo konkretnie przekłada się to na relacje z dziećmi. W szczególnie trudnych sytuacjach są dzieci przeżywające rozwód rodziców. Ich świat kompletnie się rozpada. Moment rozstania rodziców to czas, kiedy dziecko może się obwiniać, może wypierać swoje uczucia. Niektóre z dzieci – słysząc o rozwodzie rodziców – mogą zacząć się śmiać. W ten sposób działa u nich mechanizm obronny. Po rozpadzie związku rodziców ich dorosłe dziecko może mieć duże problemy z tworzeniem zdrowych relacji.

Jak pomagasz takim dzieciom?

W sytuacji okołorozwodowej dzieci ich uczucia są często pomijane i marginalizowane. Mediacja umożliwia rodzicom usłyszenie potrzeb, uczuć i trudności, z którymi mierzą się ich dzieci. Mediacje umożliwiają również uświadomienie dzieciom, że mimo rozpadu małżeństwa, rodzice nadal je kochają i nadal będą się troszczyć o ich potrzeby. Bardzo ważne jest poczucie bycia kochanym przez rodziców. Mediacje przede wszystkim pozwalają na respektowanie praw dziecka, jak i praw i obowiązków rodzicielskich.

Zaczynasz teraz dodatkowe studia terapeutyczne. Co cię do tego skłoniło?

Chcę pogłębić zakres pomocy, jaki mogę świadczyć rodzinom, pomagać odnajdować sens i cel życia małżeństwom, które dźwigają zbyt wielki bagaż bólu i cierpienia, aby znaleźć w sobie dość sił do zawalczenia o związek, relację i rodzinę. Według badań prowadzonych przez Instytut Logoterapii okazuje się, że dzieciom i młodzieży brakuje również poczucia sensu. Młodzież od VIII klasy szkoły podstawowej i potem w liceum bardzo potrzebuje odpowiedzi na pytanie o sens życia. Takie poczucie braku sensu jest częstym powodem depresji i uzależnień.

Cele mediacji

Wspominałaś już o tym, ale powiedz nieco więcej, na czym polega rola mediatora, zwłaszcza gdy w mediacjach bierze udział dziecko.

Mediator pełni rolę adwokata dziecka. Stara się wysłuchać do końca, tworząc atmosferę bezpieczeństwa, a potem przekazuje punkt widzenia dziecka rodzicom w taki sposób, żeby mogli to przyjąć. Często też obie strony uczestniczą w mediacji i zarówno rodzice, jak i dzieci mogą się nawzajem usłyszeć. Tego często brakuje w naszych rodzinach – umiejętności słuchania. Jako mediator, chcę, by osoby, które do mnie trafiają, osiągnęły następujące cele:

  1. Przemień kłótnie i przepychanki słowne w konstruktywny dialog.
  2. Zamiast upierać się przy swoich racjach postaw na odbudowę relacji.
  3. Usłysz i spróbuj zrozumieć.

Zaufajmy dzieciom!

Podaj proszę przykład jakiegoś rozwiązanego problemu po mediacjach z udziałem dziecka.

Zaznaczę, że przy dobrej woli obu stron można wiele osiągnąć. Czasami nie zdajemy sobie sprawy z istnienia pewnych problemów, czasem wydaje nam się, że są one gdzie indziej, niż myślimy. Np. jedna dziewczyna wagarowała, nie chciała chodzić do szkoły. Przy mediacji okazało się, że była po prostu źle traktowana przez niesprawiedliwych nauczycieli i sprawa wymagała interwencji rodziców 

Myślę, że problemem bywa też nadopiekuńczość, która wiąże się często z brakiem zaufania do dzieci – takiego przekonania, że sobie poradzą. Wiąże się to też z lękiem i niechęcią do samodzielności dzieci, a one pragną większej autonomii.

Ta kwestia często pojawia się na mediacjach. Trzeba odważyć się i zrobić krok w kierunku zaufania, bo jego brak niszczy relacje albo w ogóle nie pozwala na ich zbudowanie.

Każde małżeństwo ma szansę

Na koniec chciałabym jeszcze wrócić do kwestii małżeńskich. Na podstawie własnego doświadczenia, ale również doświadczeń małżeństw, którym pomagasz, możesz powiedzieć, że każde z nich można uratować?

Oczywiście. Dlatego warto walczyć, wierząc w pomoc Pana Boga, w łaskę daną nam w sakramencie małżeństwa. Potrzebna jest tylko decyzja, postawa woli. Często w relacji między małżonkami jest dużo zranień, każda kłótnia je pogłębia i coraz bardziej oddala od siebie męża i żonę. Małżonkowie nie potrafią wrócić do bliskości, dlatego potrzeba czasu, cierpliwości, otwierania się na łaskę. Potrzeba przebaczenia, by odkryć na nowo dar i godność drugiej osoby, a to jest proces.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także