Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
“Najtrudniejsze są choroby, bo często zmieniają nam plany. Wyzwaniem jest też codzienna organizacja i logistyka” – mówi Weronika Dudzic, mama siódemki dzieci, prowadząca na Instagramie profil @mamakociewianka. Pokazuje na nim codzienność wielodzietnej rodziny, dzieli się pasją do śpiewania i haftowania oraz miłością do urokliwego Kociewia.
Siedmioro wspaniałych
Joanna i Mirosław Haładyjowie: Doczekaliście się z mężem siedmiorga dzieci. Czy zawsze chcieliście mieć dużą rodzinę?
Weronika Dudzic: Ja od zawsze chciałam mieć sześcioro dzieci – trzech chłopców i trzy dziewczynki. W “realu” proporcje ułożyły się nieco inaczej: czterech chłopców i trzy dziewczynki, w tym jedna córeczka w niebie.
Czym jest dla ciebie bycie mamą?
Sensem życia, spełnieniem, pracą na więcej niż pełen etat. Nie wiem za bardzo, jak mogłabym przekazać wszystko to, co noszę w sercu. To istny tygiel uczuć. Przykład? Narodzinom naszego pierwszego syna towarzyszyły komplikacje przy porodzie. Była więc radość z przyjścia na świat nowego członka rodziny, ale przemieszana z chwilami lęku. I takich przykładów mam setki.
Rodzicielstwo to piękny trud
Rodzicielstwo jest piękne i trudne jednocześnie. Co dla ciebie jest najtrudniejsze?
Przy naszej dużej rodzinie najtrudniejsze są choroby, bo często zmieniają nam plany. Wyzwaniem jest też codzienna organizacja i logistyka – dowóz do szkół/przedszkoli i na zajęcia dodatkowe. Jesteśmy w takiej sytuacji, że pomoc dziadków raczej odpada. Śmiejemy się więc, że mamy naprawdę stuprocentowe rodzicielstwo.
W naszej złożonej rzeczywistości raczej nie ma miejsca na spontaniczność. Wszystko musimy mieć zaplanowane, a bywa też tak, że nie wszystko, co chcielibyśmy zrealizować, uda się upchać w jednej dobie. Mówi się, że miłość to rezygnacja z siebie. Dla nas to nie jest puste, patetyczne hasło. Ma ono konkretny wymiar w codzienności, np. w chwilach, kiedy mamy ochotę wyjść wspólnie z mężem na zajęcia muzyczne czy zwykłą randkę, ale nie ma takiej opcji.
Co robisz, gdy czujesz, że masz dość?
Zdarza się, że w chwilach dużego zmęczenia chciałabym wyjść na zwykły spacer. Ale najczęściej nie ma to zgody – zwłaszcza tych młodszych członków rodziny (śmiech). To są sytuacje, które nazywam sprawdzianami. I z pomocą przychodzi mi w nich wiara. Nie chodzi o jakieś duchowe uniesienia, ale o trwanie w swojej roli. Taki mamy teraz etap, ale pamiętamy, że to tylko etap.
Niczego byśmy nie zmienili
W mediach społecznościowych coraz częściej pojawiają się hasztagi i treści, które pokazują codzienność wielodzietnej rodziny i łamią jej stereotyp jako zaniedbanej i nieszczęśliwej. Co ty byś dołożyła np. pod hasztag #wielodzietnitakmają.
– Hmmm… Dobre pytanie. Chyba podkreśliłabym głównie to, że u nas nie ma nudy. Wszystkiego jest więcej! Jest więcej zgiełku, więcej się dzieje, więcej się brudzi, ale też jest więcej powodów do radości, a przede wszystkim jest więcej miłości. To oczywiście nie oznacza, że wartościuję i uważam, że rodzina z mniejszą liczbą dzieci jest gorsza.
Myślę wyłącznie o nas i widzę, że jesteśmy otwarci na Boga, na życie. Wiedzieliśmy, na co się porywamy i ufamy, że jest nad nami Ktoś, kto czuwa. Trudy są oczywiste, ale niczego w naszym życiu byśmy nie zmienili.
To jak wygląda wasz zwykły dzień?
Pobudkę mamy około 6:30. Zaraz potem zaczynają się przygotowania do szkoły i przedszkola, a w przypadku mojego męża – do pracy. Po śniadaniu rozwozimy dzieci. Potem ja wracam i zajmuję się domowymi obowiązkami oraz dwójką najmłodszych. Przy dobrych wiatrach jest czas na spacer. Godzina 15:00 to powrót dzieci ze szkoły i przedszkola i wspólny posiłek (podwieczorek bądź obiad). Później jest czas na zajęcia dodatkowe, pomoc w odrabianiu lekcji albo po prostu na chwilę wolnego. Kolację jemy zwykle koło 18:00, później jest wieczorna toaleta, czytanie bajek, wspólna modlitwa rodzinna i lektura Pisma Świętego. Kiedy dzieci idą spać, my mamy czas, żeby przygotować się do następnego dnia i trochę odpocząć.
Czyli wszystko tutaj sprowadza się do odpowiedniego rozpisania dnia bądź tygodnia?
Podstawa to bycie elastycznym. Nie możemy popadać w pułapkę perfekcjonizmu albo zbytniej dyscypliny, bo może to skutkować frustracją. W naszym przypadku np. choroba jednego dziecka praktycznie zawsze oznacza chorobę innych. Tu działa efekt domina. Owszem, planowanie jest ważne, ono musi być, bo gwarantuje nasze sprawne funkcjonowanie. Ale nie możemy zapominać, że nie wszystko zależy od nas. Myślę, że to również kwestia ufności i zawierzenia Bogu.
Pasje i marzenia
Kiedy znajdujecie z mężem czas tylko dla siebie?
Rzadko (śmiech). Tęsknimy do siebie i łapiemy ten czas kiedy tylko możemy, więc każda wspólna minuta ma dzięki temu niepowtarzalny smak. Ilość przeszła u nas w jakość.
Oprócz wychowywania dzieci prowadzicie też małą rodzinną firmę. Co to za projekt?
Prowadzimy firmę zajmującą się haftem komputerowym. Wykonujemy hafty na bluzach, koszulkach, czapkach, polarach, ręcznikach i na wszystkim, co tylko się nadaje (śmiech).
A co z waszymi zainteresowaniami, pasjami?
Nietrudno się domyślić, że nasze zainteresowania to dziś po prostu rodzicielstwo, a to jest okazja do ogromnego samorozwoju, pracy nad sobą, ćwiczenia charakteru.
Poza tym kochamy muzykę i mamy doświadczenie wspólnego śpiewu i nagrań. Szczęśliwie udaje nam się wygospodarować czas, w którym mąż chodzi na próby i występuje w zespole wokalnym. Mam nadzieję, że kiedy dorobimy się własnego domu, znowu zaczniemy razem śpiewać i nagrywać – najlepiej już z dziećmi. To byłaby piękna rodzinna przygoda.
Przekazujemy dzieciom miłość do Kociewia
Mieszkacie w urokliwym Kociewiu. Od maleńkiego przekazujecie dzieciom miłość do regionu?
Piotrek przyjechał z okolic Człuchowa. Ja pochodzę stąd – z pięknego i malowniczego miejsca na Pomorzu, jakim jest Kociewie. W miarę możliwości staramy się udzielać w kociewskich zespołach pieśni i tańca i rzeczywiście na zajęcia posyłamy też dzieci. Uczymy ich kociewskiej gwary, tradycji, piosenek i kociewskiego haftu. Przekazujemy im w ten sposób całe nasze kociewskie dziedzictwo, które niestety pomału zanika. No i zapraszamy serdecznie, żeby zwiedzić Kociewie. Mamy tu jeziora i lasy. Można znaleźć miejsce na wypoczynek w spokoju, wśród natury.