Przejdź do treści

Nie dajcie się “kryzysowi pierwszego dziecka”! Oto sposoby, które nam pomogły

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Przejście z małżeństwa do rodzicielstwa bywa bolesne. Większość badań potwierdza tę tezę. Zmiany, jakie zachodzą w relacji małżonków, burzą wypracowany dotąd porządek i harmonię. Oto pojawia się malutki człowiek, który 24 godziny na dobę potrzebuje opieki i uwagi. Brak snu, przemęczenie, troska o to, czy z maluszkiem wszystko w porządku – to tylko niektóre czynniki wpływające na ogólny spadek satysfakcji z życia małżeńskiego w początkowych miesiącach po porodzie.

Badania wskazują na… mężczyzn

Badania prof. Matthew D. Johnsona z Binghamton University, Laboratorium miłości Johna Gottmana czy Instytutu Psychologii na Uniwersytecie Wrocławskim pokazują, że zmiany, jakie przynosi rodzicielstwo, u większości par wpływają negatywnie na zadowolenie z małżeństwa. Czy jednak badania ukazują całą prawdę? Czy pierwsze kroki rodzicielstwa muszą oznaczać kryzys w małżeństwie? Nie musi tak być! Wraz z mężem jesteśmy szczęśliwymi rodzicami już niemal półtorarocznego Józia. Pierwsze pół roku po porodzie było dla naszej relacji bardzo trudne. Co nam pomogło na nowo zadbać o związek?

Z badań Instytutu Gottmana wynika, że mężczyźni często nie rozumieją zmian, jakie zachodzą w kobiecie w okresie poporodowym – zarówno tych hormonalnych, jak i emocjonalnych. Psychologowie twierdzą, że kobiety bardzo szybko rozszerzają pojęcie “my” o nowonarodzonego członka rodziny. Gdy są w połogu, bycie matką staje na pierwszym planie ich życia. Mężczyźni nie przeżywają tego okresu tak mocno, dlatego często nie “nadążają” za zmianami, które przeżywa żona. Bywa, że nawet nie zdają sobie z nich sprawy. Szczera komunikacja jest w tym okresie niezbędna.

Oprzytomnieliśmy po pół roku

Kluczowe jest tu przyjęcie, że już nie będzie tak, jak było. Będzie tylko lepiej! Z małym szkrabem na pokładzie należy przebudować całkowicie nawyki, rytuały i zwyczaje małżeńskie. Porzucić presję, frustrację i myślenie, że “przecież zawsze tak robiliśmy”, albo “to nasz zwyczaj”. Za to z czułością i zrozumieniem obecnego etapu życia warto pomyśleć, jak możemy zadbać o nasz związek w okolicznościach, jakie mamy.

Jak wspomniałam, dla nas z mężem pierwsze pół roku życia naszego synka było niczym poruszanie się we mgle. Mały miał straszne kolki, nie akceptował wózka i ciągle chciał być na rękach. Nasze zmęczenie sięgało zenitu. Czytaliśmy o tym, że może być ciężko, ale nie sądziliśmy że aż tak. Nieprzespane noce i stres związany z bolesnymi kolkami budziły w nas frustrację. Rozmawialiśmy praktycznie tylko o Józiu. Nawet gdy udało się spotkać na chwilę w salonie gdy mały wieczorem już spał, rozmawialiśmy o nim i sprawach organizacyjnych. Całkowicie zaniedbaliśmy czas dla naszej relacji. Przekonani, że przecież randka jest tylko wtedy, gdy ładnie się ubierzemy i wyjdziemy na miasto, zarzuciliśmy temat.

Oprzytomnieliśmy dopiero po pół roku. Zasmuceni tym, jak dużo między nami nieporozumień i negatywnych interakcji, zorientowaliśmy się, że praktycznie nie mamy czasu we dwoje.

Co wpłynęło na naszą zmianę?

Nasza postawa zmieniła się pod wpływem 3 zasłyszanych mądrości.

1. “Przedefiniujcie swoje podstawowe nawyki w związku zgodnie z etapem życia małżeńskiego” – usłyszeliśmy to od pewnej psycholożki. Jakie to olśniewające! Zorientowaliśmy się, że to, co było dla nas definicją randki przed pojawieniem się dziecka, nie jest już aktualne. Zamiast trwać w przekonaniu, że randka wiąże się z odświętnym wyjściem na miasto, zmieniliśmy definicję według naszych możliwości. Odtąd randkę rozumiemy jako czas we dwoje, bez rozpraszaczy, podczas którego rozmawiamy o nas, oglądamy wspólnie film, czy czytamy razem książkę, która nas rozwija w relacji.

To otworzyło przed nami nowe możliwości. Każdego dnia nie mogliśmy się doczekać, by usiąść wieczorem na kanapie i spędzić ze sobą kilka chwil pochylając się nad naszym związkiem. Przecież to też może być randka!

2. “Weszliście w nowy etap wspólnego życia! Piękny, trudny, inny, ale jaki rozwijający! Teraz rozwijacie się i wspieracie na innych poziomach” – usłyszałam od pewnego dominikanina, kiedy żaliłam się, jak jest nam ciężko znaleźć czas we dwoje, jak wiele między nami nerwów i nieporozumień. Usłyszałam, że każdy etap wspólnego życia rządzi się swoimi prawami. To normalne, że styl życia małżeństwa bez dzieci jest diametralnie inny od życia młodych rodziców. I jedno pytanie, które wtedy usłyszałam, zmieniło moje myślenie: “a kto powiedział, że całe wasze życie będzie wyglądało tak samo? Po co trzymać się kurczowo tego co było? Teraz jest inaczej! Trzymajcie się razem i cieszcie się tym okresem. On tak szybko minie!”.

Te słowa były mi wówczas bardzo potrzebne. Przecież nowy etap wymaga nowych zasad! A przede wszystkim zmiany myślenia. Zamiast porównywać obecny czas z przeszłością, kiedy dbaliśmy o związek, lepiej spojrzeć z czułością na to, co teraz. I wspólnie wypracować nowe rytuały. 

3. “Ta droga jest tak wyboista po to, byście jeszcze bardziej nauczyli się miłości” – usłyszałam te słowa podczas spowiedzi. Bardzo mnie one wzruszyły. Poczułam się zaopiekowana i uspokojona. Przecież Bóg wie, jak jest. To On wymyślił kolejne etapy małżeńskiego życia. On jest z nami w tym związku, wspiera nas.  Bóg jako Stwórca wie, jak skomplikowane bywają początki rodzicielstwa. Dlaczego o tym zapomniałam? Skoro On dopuszcza to zmęczenie, trudne noce i kolki Józia, to znaczy, że taka jest nasza droga i mamy w tych trudach zbliżać się do siebie i do Niego. 

Odetchnęłam z ulgą. Poczułam wiatr w żaglach i z odwagą wróciłam do swoich codziennych obowiązków. Zaczęłam doceniać to, że jest ze mną w tym wszystkim mąż, który się angażuje, stara i mimo zmęczenia wspólnie uczymy się rodzicielstwa. To było piękne uczucie. Zaczęłam bardziej patrzeć na to, co piękne w tych trudach. Zaczęłam praktykować wdzięczność za małe rzeczy, takie jak dłuższa drzemka synka czy dobrze przespana noc. 

Takie spojrzenie na wymagający dla relacji małżeńskiej okres początków rodzicielstwa daje siłę. Poczucie, że jesteśmy w tych trudach we dwoje pozwala docenić się w relacji. Dodatkowo świadomość, że Bóg jest z nami i błogosławi nam, to ogromna ulga. Przecież ta życiowa zmiana, gdy do małżeństwa dochodzi rodzicielstwo, ma umocnić naszą więź i rozpoczyna nowy etap nauki miłości.

Podsumujmy!

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także