Krystyna i Wojciech Cugowscy są szczęśliwym małżeństwem od 16 lat. Połączyła ich wspólna pasja do muzyki. „Nigdy nie przejawialiśmy oznak zmęczenia małżeństwem i nie przeżyliśmy żadnego większego kryzysu, choć mieliśmy w naszym życiu także bardzo trudny czas” – mówią w rozmowie z Siewcą.
Nasz punkt wyjściowy: miłość i przyjaźń
Anna Gębalska-Berekets: Muzyka pomaga w miłości?
Wojciech Cugowski: Muzyka jest pomocna nie tylko w miłości, ale i w życiu.
Krystyna Cugowska: Poza tym muzyka zdecydowanie podnosi na duchu, pozwala wyrażać swoje emocje, uczucia. Ma również pozytywny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne. Pomaga się zrelaksować, odprężyć oraz wprawić w dobry nastrój.
Od 16 lat jesteście szczęśliwym małżeństwem. Jak patrzycie na związek z perspektywy tego czasu?
Wojciech: Poznaliśmy się w 2004 r. we Wrocławiu i właściwie niedługi czas potem planowaliśmy już wspólną przyszłość. Zamieszkaliśmy w Lublinie i cztery lata później zdecydowaliśmy się pobrać. Czasami trudno nam uwierzyć, że nasza relacja trwa aż tyle lat. Nigdy nie przejawialiśmy oznak zmęczenia małżeństwem, nie przeżyliśmy też żadnego większego kryzysu, choć mieliśmy w naszym życiu także bardzo trudny czas.
Ja jestem człowiekiem, który ceni sobie życie domowe i rodzinne. To dla mnie absolutna baza życiowa i fundament, na którym buduję całą resztę.
Krystyna: Ostatnio na ten temat rozmawialiśmy z naszą córką Weroniką (uśmiech). Minęło tyle lat od naszego pierwszego spotkania, a my wciąż mamy wrażenie, jakby to było wczoraj. Na szczęśliwy związek, małżeństwo, w dzisiejszych czasach niewątpliwie składa się kilka rzeczy. Punkt wyjściowy to miłość i przyjaźń. Nie wystarczy tylko odpowiednio się dobrać, ale również wspólnie pracować nad relacją, a pojawiające się problemy trzeba wspólnie mądrze rozwiązywać.
Czytaj także: Rodzina Fedorów: “wiara i muzyka to całe nasze życie”
Cugowscy: Wspólnie pracujemy nad naszą relacją
Jak zatem sobie radzicie z problemami w relacji?
Krystyna: Kluczem do pozbycia się trudności jest zawsze szczera komunikacja i gotowość do wspólnej pracy nad problemami. Nad jakością związku trzeba pracować razem. W każdej relacji problemy są i będą – życie nie jest idealne. Dla nas ważne jest to, aby zastanowić się nad przyczyną, przeanalizować i omówić sytuację. W długoletnim małżeństwie trudniejsze momenty są normalne. Mądre przepracowanie tego, co zakłóciło codzienność, umacnia relację.
Kompromis daje szansę na udane życie?
Wojciech: Trudne momenty zdarzają się w najlepszych związkach i zawsze można spróbować je naprawić. Ja właściwie mogę powiedzieć, że nie mieliśmy w małżeństwie kryzysu. Wiem, to zabrzmi strasznie laurkowo (uśmiech), ale dobraliśmy się z Krysią zarówno charakterologicznie, jak i pod kątem wartości i celów, jakie chcieliśmy w życiu osiągnąć. Nie jesteśmy ludźmi, którzy tworzą problemy na siłę i próbują szukać powodu do kłótni. Rozwiązujemy problemy na bieżąco. Nie mamy utartych schematów, co nie oznacza, że nie popełniamy błędów.
Krystyna: Kompromis jest ważny i powinien być obustronny. Oboje z Wojtkiem jesteśmy ludźmi pozytywnie nastawionymi do życia. Nie lubimy i nie wynajdujemy problemów na siłę. Zawsze chcemy znaleźć wspólne rozwiązanie, jeśli na drodze pojawiają się jakieś przeszkody. Dzięki temu możemy iść do przodu, wsłuchując się w swoje pragnienia i potrzeby.
Cugowscy o wartościach i wierze
Jakie wartości są wam bliskie?
Krystyna: Miłość, szczerość, wzajemny szacunek, przyjaźń, prawda i naturalne pozwolenie drugiej osobie na bycie sobą. Bez nich żadna relacja nie może się rozwinąć, stać się głębszą, lepszą, pełniejszą. Dorzucę jeszcze poczucie humoru – to bardzo cenna wartość.
Wojciech: Dla mnie najważniejsza jest miłość, szacunek, nieobwinianie się nawzajem o niepowodzenia w życiu. Na co dzień nie zastanawiam się tak głęboko nad naszą relacją. Trudno mi jest spojrzeć na nasze życie z innej perspektywy niż od wewnątrz. To, co jest między nami, jest dla mnie bardzo ważne. Jestem szczęśliwy, że mamy siebie.
Co jest dla was ważne w partnerstwie?
Krystyna: Zawód muzyka nie jest prosty, wiąże się z częstymi próbami, wyjazdami, wielogodzinną pracą w studiu, nieobecnością w domu. Znalezienie wspólnej przestrzeni nie zawsze jest proste, zwłaszcza że każdy z nas ma także osobistą przestrzeń i potrzebuje naładować wewnętrzne baterie. Każdy ładuje je inaczej – dla jednego to będzie spacer, chwila z dobrą książką, spotkanie ze znajomymi. U nas zazwyczaj to wspólne wyjścia razem, oglądanie filmów, a jeśli mamy czas – wyjazdy. Związek rozwija się najlepiej, gdy akceptuje się swoją odmienność i nie zamyka się partnera w przysłowiowej „klatce”.
Czy praktykowanie wiary pomaga wam w stworzeniu szczęśliwego związku?
Krystyna: Jesteśmy ludźmi wierzącymi, którzy się modlą, zawierzają siebie Bogu. Wiara jest dla nas intymną sferą życia, nie chcemy o niej publicznie opowiadać. Mamy ją w sercu.
Myślicie o nagraniu wspólnej, rodzinnej płyty?
Krystyna: Byłoby fajnie coś takiego zrobić we trójkę, zwłaszcza, że nasza córka również jest utalentowana muzycznie. Pewnie kiedyś przyjdzie taki czas. Aktualnie to czas Wojtka. Wcześniej pracował z ojcem i bratem. Teraz ma swój zespół, z którym koncertuje. Mam nadzieję, że nie da nam długo czekać na swój drugi solowy krążek.
Wojciech: Mam sporo pracy jeśli chodzi o promocję nowej płyty. Nie mogę powiedzieć, że my wcale nie współpracujemy muzyczne. Razem z Krysią śpiewamy okazjonalnie, grywamy wspólne koncerty przy okazji różnych wydarzeń. Mam pewien dystans do muzycznych małżeństw, które spędzają ze sobą czas w domu oraz w trasie. Myślę, że na dłuższą metę trudno byłoby to pogodzić…
Dlaczego?
Wojciech: Bo każde z nas musiałoby zrezygnować z osobistych projektów. Nie wiem czy zdałoby to egzamin. Nagranie utworu raz na jakiś czas to jedno, a jeżdżenie w trasy w ramach promocji, koncertowanie, to drugie. My zawodowo działamy na nieco innych polach, które nie zawsze są ze sobą styczne. Myślę, że ważna jest dla każdego z nas realizacja własnych planów w stu procentach po swojemu.
Krystyna: Czuję od Wojtka ogromne wsparcie. To dla mnie bardzo ważne. Praca, którą wykonuję, uczenie innych, opiekowanie się głosami wokalistów, jest zadaniem odpowiedzialnym. Daje mi bardzo dużo radości, pozawala cały czas rozwijać się i stawać jeszcze lepszą w tym, co robię. Uczę bardzo dużo. Nie wyobrażam sobie też, że stoję w miejscu. Wciąż poszukuję nowych możliwości, dokształcam się. To zajmuje mi poza pracą bardzo dużo czasu. Mam ciągłą potrzebę spełniania różnych swoich pomysłów, planów. Kolejne czekają cierpliwie w kolejce. Chcąc zaangażować się we wspólny projekt, musiałabym na chwilę to wszystko zostawić. Nie zawsze wszystko da się połączyć. Tym bardziej cieszę się, że moi bliscy doskonale to rozumieją. To bardzo ułatwia życie.
Wojciech Cugowski o relacjach z bratem i ojcem
Bycie synem legendy polskiego rocka pomaga w karierze?
Wojciech: Nigdy nie podchodziłem do tego tematu w taki sposób. Chciałbym podkreślić, że zarówno mnie, jak i mojemu bratu, nic nie przyszło łatwo. Ojciec niczego nam nie załatwił, nie namawiał innych, aby słuchali naszej muzyki, nie przekonywał nas, że jesteśmy genialni i ludzie powinni kupować nasze płyty. Przeszliśmy długą i uczciwą drogę ciężkiej pracy, koncertowania i nagrywania. Od momentu powstania zespołu do poważnego sukcesu komercyjnego czekaliśmy jako „Bracia” 10 lat. Dopiero po wydaniu w 2013 r. płyty pt.: „Zmienić zdarzeń bieg” zrobiło się o nas głośno.
Nie występujecie już razem z Piotrem…
Wojciech: Nie gramy razem od 2018 roku. Zawsze chciałem działać na własny rachunek i kiedy zdecydowaliśmy zawiesić działalność zespołu, otworzyły się przede mną nowe muzyczne drzwi. Nagrałem od tamtej pory 3 płyty – swoją pierwszą solową „Nie Czekaj Na Znak”, a także albumy z zespołami Kruk („Be There”) i Teksasy („Może cofniesz czas”). Jestem w trakcie promocji swojej płyty. To ten kierunek jest dla mnie najważniejszy. Mam wspaniały zespół, z którym realizuję swoje pomysły. Jestem szczęśliwy będąc w miejscu, w którym jestem i czuję, że podjąłem właściwą decyzję.
Krzysztof Cugowski świętuje w tym roku jubileusz 55-lecia na scenie muzycznej. Stworzycie wspólny projekt?
Wojciech: Wraz z ojcem pracowaliśmy nad wspólnymi projektami, występowaliśmy również jako „Cugowscy”, nagraliśmy płytę studyjną i koncertową. Pozostały miłe wspomnienia naszej współpracy, jednak ten rozdział jest dla mnie definitywnie zamknięty.
Muzyczne plany – nowe projekty i płyta
Jakie są wasze plany muzyczne?
Krystyna: Marzeniem jest znalezienie takiej chwili, odpowiedniego czasu, aby zrobić coś osobistego muzycznie. Kocham swoją pracę, spełniam się w roli pedagoga wokalnego w moim studiu, pracuję stacjonarnie i online, rehabilituję głosy wokalistów, mówców, nauczycieli, osób z niedomykalnością strun głosowych, guzkami, polipami. Prowadzę w studiu grupowe zajęcia wokalne. Od listopada ubiegłego roku prowadzę również fantastyczną ponad czterdziestoosobową grupę wokalną – Lubelski Chór Muzyki Rozrywkowej, tworzę opracowania, bawię się harmonią, prowadzę zajęcia. Praca bardzo mnie absorbuje, więc trudno powiedzieć, kiedy powstanie taki indywidualny projekt z własnym repertuarem. Wierzę, że w końcu się to uda.
Wojciech: Jeszcze przed wakacjami ukaże się klip do piosenki „Zaplątani” ze wspomnianej wcześniej mojej pierwszej płyty “Nie czekaj na znak”. Do końca roku koncertujemy, zarówno kameralnie i akustycznie, jak i w większym składzie podczas koncertów plenerowych. W przyszłym roku planuję nagrać kolejny album. Pewnie zabiorę się do pracy nad nim jeszcze w tym roku.
Krystyna Cugowska – wokalistka, certyfikowany pedagog wokalny, rehabilitantka głosu mówionego i śpiewaczego, właścicielka Studia Wokalnego i Rehabilitacji Głosu Bluelife-Art w Lublinie. Prowadzi również Lubelski Chór Muzyki Rozrywkowej, który skupia entuzjastów śpiewu na głosy.
Wojciech Cugowski – muzyk, wokalista i gitarzysta, także kompozytor i autor tekstów. Od 6 lat działa jako artysta solowy, wcześniej przez niemal 20 lat tworzył wraz ze swoim bratem Piotrem zespół Bracia. W 2022 roku ukazał się jego debiutancki album pt.: „Nie czekaj na znak”.