Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Razem się modlą, razem grają i śpiewają. Wspólny czas w rodzinie to dla nich wyzwanie, ale jak mówią, jest to najważniejsza walka w ich życiu.
Oni to kochają
W domu Marka i Małgosi Fedorów zawsze jest głośno. Choć dwoje najstarszych dzieci mieszka już na stancji, to jednak pozostała piątka robi wystarczające zamieszanie.
Głośno jest nie tylko dlatego, że domowników jest dużo, ale dodatkowo każdy z nich jest muzykiem i gra na wybranym przez siebie instrumencie. Nawet najmłodsza niespełna 4-letnia Asia próbuje poruszać struny małych skrzypeczek, a 6-letni Daniel wydobywa z mocą dźwięki perkusji balonowej. Kiedy wszyscy jednocześnie zaczynają ćwiczyć, powstaje niezły zgrzyt. “My to kochamy” – śmieje się Marek.
Muzyczna dyktatura
Marek na co dzień pracuje w szkole muzycznej. Jest nauczycielem gry na perkusji. Uczy też muzyki w jednej z lubelskich podstawówek. Nagrał m.in. sześć płyt z formacją Mocni w Duchu. Jest związany z lubelskim zespołem Gospel Rain. Aktualnie gra w zespołach Corazon Flamenco i Por Fiesta. Pewnie dlatego szkoła muzyczna została – jak zaznacza – każdemu dziecku narzucona z góry.
– Tak, wiem, to trochę mała dyktatura – śmieje się Marek. – Postawiłem sprawę jasno: powiedziałem, że każde z moich dzieci ma skończyć te pierwsze 6 lat. Choćby po to, by mieli jako taką muzyczną podstawę – bazę, na której mogą budować lub nie. Myślę, że to zawsze im się przyda.
Dziś dwójka najstarszych dzieci Małgosi i Marka studiuje na Wydziale Jazzu i Muzyki Estradowej. Wyprowadzili się z domu, ale ciągle do niego wracają. Choćby po to, by zasiąść do wspólnej modlitwy. Jeśli nie osobiście, to w formie online.
Święty czas modlitwy
– Cały czas wspieramy nasze dzieci duchowo – zaznaczają małżonkowie. – Wspólna modlitwa, odkąd pamiętamy, była naszym rytuałem i nic nie jest w stanie tego zburzyć.
Mimo, że dzieci do domu wracają o różnych porach, bo szkoła muzyczna jest formą dodatkowej nauki, a oprócz tego niektóre z młodszych są zaangażowane w sport, to czas na modlitwę jest czymś świętym.
– To jest coś, co mamy wypracowane od lat, choć niejednokrotnie o ten czas trzeba zawalczyć, bo dziś jest mnóstwo rzeczy ważnych i pilnych – stwierdza Małgosia, która jako jedyna w rodzinie nie jest muzykiem, za to jest matematykiem. – My jednak zostaliśmy wychowani w wierze i w wierze wychowujemy nasze dzieci. Wspólna modlitwa ma dla nas ogromne znaczenie. Jest po prostu priorytetem. Choćby nie wiem co się działo, na nią zawsze musi być czas. Nawet jeśli niektórzy z domowników niekiedy już przysypiają w jej trakcie.
– Nie mamy ustalonej pory, o której do tej modlitwy wspólnie zasiadamy, ale gdy przychodzi moment, kiedy już wszyscy są w domu, po prostu zwołujemy się w jedno miejsce. Zawsze wtedy jest słuchanie i rozważanie Słowa Bożego i dziękowanie za wszystko, co wydarzyło się w danym dniu – mówi Marek.
Patrzymy na świat przez pryzmat Bożego Słowa
To Słowo, jak podkreślają małżonkowie, umiejętnie wytłumaczone i właściwie zrozumiane przez całą rodzinę, jest w stanie wiele w życiu zmienić – ustawiać je na właściwych torach.
– My nie pretendujemy do komentowania Pisma Świętego, bo nie zawsze potrafimy właściwie je odczytać. Staramy się korzystać z dostępnych komentarzy. Dzielimy się jednak tym, jak je rozumiemy i co ono wnosi w nasze życie – podkreśla Marek.
– Muszę przyznać, że te modlitewne spotkania pozwalają zrozumieć wiele rzeczy. Wiele sytuacji w świetle Słowa Bożego jest nam też łatwiej wytłumaczyć dzieciom. I chcemy by one były wyposażone w umiejętność patrzenia na świat przez pryzmat Bożego Słowa – dodaje Małgosia.
Do rodzinnej modlitwy często dołączają też Weronika i Michał, którzy mieszkają już poza domem. – Kiedy nie mogą być z nami, umawiamy się na modlitwę online. Wiem, że oni doceniają wartość tych spotkań. Zawsze też na koniec jest błogosławieństwo – mówią Fedorowie.
Weronika i Michał, choć są poza domem, mogą też liczyć cały czas na wsparcie mentalne. – Chodzi o to, by nasze dzieci potrafiły dokonywać dobrych wyborów i nie ulegały bezrefleksyjnie temu wszystkiemu, co poddaje im współczesny świat – stwierdza Marek.
Bóg nas ocali – pandemiczny song
Rodzina Fedorów nieustannie spotyka się też na tzw. jam session w rodzinnym domu i jak przekonują rodzice, takie wspólne muzykowanie jest nie tylko wychowawcze, ale też bardzo mocno łączy dzieci ze sobą. – One wymieniają się instrumentami, wymyślają różne aranżacje utworów. Po prostu bawią się muzyką – podkreślają rodzice.
Przeszło dwa lata temu, wiosną, w czasie gdy wszyscy siedzieli pozamykani w domach, Fedorowie postanowili nagrać piosenkę. – Tamten moment był szczególny, bo wszyscy, równocześnie, nieustannie byliśmy razem – opowiada Marek. – Pomyśleliśmy, że mobilizacja do nagrania piosenki odciągnie nasze dzieci od komputera. Tak powstał autorski utwór „Szybko 1, 2, 3”, mówiący o tym, że Bóg nas wszystkich ocali – relacjonuje Marek.
On napisał muzykę, Małgosia ułożyła słowa. Najpierw za pomocą telefonu nagrali utwór i wrzucili go na swoje konto na Facebooku. Piosenka zyskała niebywałą popularność. Postanowili więc nagrać profesjonalny teledysk zrealizowany m.in dzięki specjalnej zbiórce. – Liczba wyświetleń przerosła nasze najśmielsze oczekiwania – stwierdza Marek.
Dla Fedorów – w ich publicznej działalności – liczy się to, że mogą dodawać odbiorcom otuchy przez dzielenie się swoją radosną pasją. Doświadczali tego szczególnie w czasie pandemii. Mogą też ewangelizować – m.in. przez kolędy i pieśni pasyjne, które mają w dorobku – i dawać szczere świadectwo życia wiarą i zapraszania Boga do swojej twórczości.