Przejdź do treści

Św. Mikołaj odpowiada na listy i miewa dziecięcych zastępców – nasze tradycje

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

W różnych rejonach Polski różne są źródła prezentów pod choinką i różne tradycje związane z dziecięcym oczekiwaniem. Z tych doświadczeń rodzą się piękne wspomnienia, które nasze dzieci będą nosić całe życie. Wiemy to po sobie, prawda? Oto kilka naszych grudniowych zwyczajów – sprawdzonych, bo zaowocowały u naszych dorosłych już dzieci.

Mikołaj mojego dzieciństwa

W mojej rodzinie zawsze w Wigilię przychodził św. Mikołaj, mimo że mieszkałam na Śląsku, a tu prezenty tego wieczoru przynosi zdecydowanie Dzieciątko. Mama po kolacji mówiła, że teraz trzeba się schować w sypialni, otworzyć okna i drzwi i… czekać. Czasami czekanie się przedłużało i kazałyśmy z siostrą telefonować tacie do Mikołaja z pytaniem, czy przypadkiem o nas nie zapomniał. Lubiłam to napięcie i pewną tajemniczość nie mniej niż same prezenty. Pewnego razu zauważyłam jednak w roli Mikołaja rodziców i czar prysł. Pamiętam, że przyjęłam to naturalnie i obyło się bez traumy.

Z Mikołajem można przesadzić

Inaczej było z córką mojego kuzyna. Rodzina była wprawdzie niewierząca, dziecko nieochrzczone, ale Mikołaj zajmował poczesne miejsce i był wyjątkowo kochany przez małą. Rodzice co roku podkręcali gorącą już atmosferę, pisząc w jego imieniu listy, przynosząc wymarzone prezenty i ciągle zaznaczając ślady obecności tegoż.

Dziewczynka w wieku 12 lat ciągle wierzyła w Mikołaja i – mało tego – obdarzała go wyjątkową miłością. Nawet w klasie, podczas dyskusji na jego temat, walczyła zawzięcie z osobami, które znały prawdę. Rodzice długo się głowili, jak wybrnąć z tej skomplikowanej sytuacji. Nie chciałabym być w skórze tego dziecka, któremu wreszcie wyznali historię swojej „zabawy”.

Nasza prawda o św. Mikołaju

Kiedy sami rozważaliśmy kwestię „prezentonosza” i opowiedzenia dzieciom prawdy na jego temat, na naszą decyzję miała wpływ właśnie ta rodzina. Nie chcieliśmy, by dzieci przeżyły rozczarowanie lub, co gorsza, przeniosły to na Boga – że to tylko taka „zabawa”.

Powiedzieliśmy więc naszym pociechom, że grudzień to radosny miesiąc, kiedy obchodzimy urodziny Pana Jezusa, a tę radość wyrażamy na tysiące sposobów – między innymi poprzez prezenty. Bo obdarowywanie się nimi to także dowód miłości. Dodaliśmy, że w tym czasie obchodzimy też wspomnienie św. Mikołaja, dobrego biskupa, bardzo lubiącego dawanie podarunków biednym rodzinom, więc niejako na jego pamiątkę mówi się, że to on te prezenty przynosi.

Zastępcy św. Mikołaja

Ostatecznie św. Mikołaj (choć wszyscy znali prawdę) zrobił karierę w naszej rodzinie, a gdy dzieci były trochę większe, zachęcaliśmy, by same stawały się takimi „mikołajami”… Muszę przyznać, że – zwłaszcza córce – bardzo się to spodobało i zawsze była najbardziej pomysłowa we własnoręcznie przygotowywanych prezentach. Pisała na przykład książeczki pt. „Moje kolorowe sny”. Spisywała je niemal codzienne przez miesiąc, a potem ofiarowywała tacie. Mamie z kolei dostała się pewnego razu napisana własnoręcznie na 16 stronicach zeszytu w linie „Słodka książka kucharska”. Później były haftowane obrazki, figurki z modeliny czy kotki z pluszu.

Biskup Mikołaj

Dbaliśmy też o to, żeby dzieci kojarzyły św. Mikołaja z mitrą. Pomagał nam oczywiście zawsze ksiądz w czasie rorat, na które nasze dzieci skwapliwie i z radością chodziły.

Zawsze w grudniu przypominaliśmy im też historię świętego. Często wykorzystywałam do tego opowiadanie ks. Mieczysława Malińskiego zawarte w książce „Bajki niebieskie”. Ta opowieść była stałym rytuałem. A że mieszkaliśmy z dala od centrów handlowych, na uboczu, udawało nam się chronić siebie i dzieci przed nachalną komercją.

Odpowiedzi od Mikołaja

Oczywiście, były też listy. Dzieci pisały z prośbami, pozdrowieniami i zapewnieniami o swojej całorocznej grzeczności. A tata-Mikołaj odpisywał. Oto fragment jego długiego listu:

Lubię patrzeć, jak pomagasz mamie albo swojemu bratu, choćby tak jak ostatnio z troską starasz się, żeby zawsze miał odpowiedź na roraty. Lubisz chodzić na Mszę Świętą… To wielki skarb, bo dzięki temu już teraz Twoje serce znajduje miejsce w Niebie (…)

Moi Aniołowie już rozbiegli się po magazynie, żeby znaleźć dla Ciebie przynajmniej niektóre z niespodzianek i wyśnionych zabawek. Mam nadzieję, że uporają się z tym na czas, żebym jeszcze zdążył z nimi dotrzeć przed Wigilią. Może jednak się zdarzyć, że czegoś zabraknie w naszym niebieskim magazynie. Nie martw się tym… Boże Narodzenie nie będzie przez to mniej udane.

Mały Jezus najlepszym prezentem

Gdy nasz znajomy usiłował przekonać nasze dzieci, że w Boże Narodzenie prezenty przynosi Dzieciątko, powiedziały, że Dzieciątko samo w sobie jest największym prezentem. A od takich zwykłych prezentów to jest Mikołaj.

Cieszymy się z tego, że udało nam się od najwcześniejszych lat nauczyć dzieci nie tylko przyjmowania prezentów, ale też obdarowywania. Wszak to jeden z języków miłości, a miłość na świat przychodzi, by być Bogiem z nami.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także