Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Mówiąc dzieciom prawdę o św. Mikołaju, podkreślamy, że ten dobry człowiek dzielił się z innymi w ukryciu, nie chciał wdzięczności i zależało mu, żeby to było bezinteresowne. Mówimy dzieciom, że właśnie to chcemy powtarzać i kultywować.
Z Moniką Chochlą, żoną i mamą dwójki dzieci, psycholożką, terapeutką, rozmawia Karolina Guzik.
Mikołaja nie ma?
Karolina Guzik: Dlaczego zdecydowaliście się powiedzieć dzieciom prawdę o Mikołaju?
Monika Chochla: Nie wiem, czy ta odpowiedź będzie satysfakcjonująca, ale po prostu uznaliśmy, że tak będzie nam łatwiej. Nie musimy się bawić w podchody, udawanie, wręcz gimnastykowanie się. Poza tym czytamy z dziećmi książki o tematyce religijnej i pojawia się w nich historia prawdziwego św. Mikołaja. W pewnym momencie nasze dzieci miały zgrzyt – niby umarł, ale ciągle roznosi prezenty. Żeby więc uniknąć już tego całego ściemniania, podjęliśmy decyzję, że im to uprościmy.
I na jaką wersję się zdecydowaliście?
Na wersję o św. Mikołaju, który żył w IV wieku i pomagał ubogim. Podkreślamy w tej historii, że ten dobry człowiek robił to w ukryciu, nie chciał wdzięczności i zależało mu, żeby to było bezinteresowne. Mówimy dzieciom, że właśnie to chcemy powtarzać i kultywować. Dlatego co roku – w dzień jego imienin – dajemy sobie i innym prezenty. Równocześnie rozróżniliśmy dzieciom św. Mikołaja, biskupa, oraz krasnala czyli amerykańską wersją Mikołaja z reklamy. W tej kwestii gorąco polecam książkę ks. Mieczysława Malińskiego pt. „Niby bajki”, gdzie znajduje się świetna historia o św. Mikołaju. Moje dzieci ją uwielbiają.
„Dzieci w większości to wiedzą”
Ale rozumiem, że np. dalsza rodzina przekazuje im prezenty „od Mikołaja”. Jak reagują?
Nasze dzieci nie są duże, ale są rozumne i jeśli np. babcia mówi im, że Mikołaj zostawił prezenty pod drzwiami, to one wiedzą, że to są upominki np. od dziadków, cioci czy wujka. Generalnie wydaje mi się, że dzieci w większości to wiedzą.
Ja sama pamiętam sytuację, kiedy byłam dzieckiem i zorientowałam się, że to rodzice podrzucają prezenty pod choinkę. Nadal było to dla mnie ważne – ta wiara, że prezenty przynosi Gwiazdka, a jednocześnie bardzo doceniałam fakt, że rodzice tak się starali, żebyśmy jednak do Wigilii tych prezentów nie znaleźli.
A nasze dzieci kładą razem z nami prezenty pod choinkę i wiedzą, że nie ma żadnej Gwiazdki. Co ciekawe, nasze dzieci piszą listy do św. Mikołaja, ale widzę, że pełni to u nich rolę bardziej artystyczną. Mają możliwość napisania o swoich pragnieniach i mogą być zauważone. Przechowuję te listy i mam taki plan, że gdy dzieci będą większe, te listy do nich wrócą. Myślę, że to bezcenna pamiątka.
Chcemy naśladować św. Mikołaja
Rozumiem, że z punktu widzenia psychologa, lepiej jest wg ciebie, by dzieci znały prawdę o św. Mikołaju.
Nie lubię się wypowiadać autorytatywnie i mówić komuś, co ma robić. Zróbmy tak, jak jest nam wygodniej – w danej rodzinie, w danych tradycjach. Nie sądzę, żeby to była duża trauma, jeśli dziecko się dowie że św. Mikołaj, jakiego zna, nie istnieje. Myślę, że dzieci są bardzo inteligentne i wiele rzeczy widzą. Nam się może wydawać, że np. one wierzą w krasnala z reklamy, a w rzeczywistości może być tak, że już dawno nie.
Warto na pewno odpowiedzieć sobie na pytanie, jaką postawę chcemy budzić w dzieciach. Chcemy, by wierzyły w superbohatera, który magicznym sposobem przynosi prezenty? Mamy do tego prawo. Ale być może wolimy, by wierzyły w św. Mikołaja, który żył dawno temu, potrafił dzielić się z innymi, robił to bezinteresownie, a my teraz chcemy go naśladować.