Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Powrót, choćby myślą, do edukacji klasycznej, tudzież odkrycie jej po raz pierwszy, może wzbogacić nasz współczesny warsztat wychowawczy. Reprezentantką tego nurtu jest Sługa Boża hrabina Jadwiga Zamoyska. O jej metodach i myśli wychowawczej w rozmowie z Siewcą opowiada Magdalena Zamoyska, założycielka Akademii Królowej Jadwigi opartej o polską tradycję szkoły dobrego wychowania dziewcząt.
Edukacja klasyczna – w skrócie
Agnieszka Dubiel: W Akademii Królowej Jadwigi odwołuje się pani do tradycyjnych wzorców i postaci słynnych Polek, takich jak Królowa Jadwiga czy hrabina Jadwiga Zamoyska. Dlaczego?
Magdalena Zamoyska: Każda epoka ma swoje wyzwania. Niezależne od tego, w jakim wieku żyjemy, stoi przed nami konieczność wychowania dziecka, przygotowania go do zmagania się z tym, co nazywamy życiem. Jednocześnie każda epoka ma inne zagrożenia. W wieku XIX były one bezpośrednio dostrzegane: upokorzenia, konfiskaty dóbr, wywozy na Sybir. Z tym trzeba było sobie radzić i przygotowywać do tego dzieci.
Dzisiaj obserwujemy wzmagający się relatywizm, efekty izolacji i lęk po czasie pandemii. Widzimy też brak poczucia sensu: po co żyjemy, skąd pochodzimy, w którą stronę zmierzamy, na jakich wartościach, autorytetach się opieramy? Od nas dorosłych zależy, jakie odpowiedzi na te pytania usłyszą nasze dzieci. I w pewnym momencie mojej pracy edukacyjnej zauważyłam, że wyzwania są te same, trudności są różne i zagrożenia są również różne, ale remedium i odpowiedzią na te zagrożenia jest edukacja klasyczna.
Tłumaczymy młodemu pokoleniu, na czym polega prawo wysiłku i że to jedyna droga, aby w życiu do czegoś dojść. Ukształtowany charakter to jednocześnie uformowane poglądy, to ustabilizowana sfera emocjonalna, umiejętność podejmowania decyzji i działań. Te aspekty konstruują człowieka, który wówczas staje się potęgą dobroczynną, potęgą moralną. W naszej historii wiele jest osób takich jak sł. B. Jadwiga Zamoyska czy bł. Marcelina Darowska, które szły w podobnym kierunku i realizowały podobne założenia wychowawcze wśród swoich podopiecznych.
Jadwiga Zamoyska – osobowość czasu zaborów
W tym roku przypada setna rocznica śmierci Jadwigi z Działyńskich Zamoyskiej. Została wybrana przez sejm na patronkę roku 2023. Jest sługą Bożą, znamienitą działaczką społeczną i założycielką Zakładów Kórnickich, czyli szkoły dla dziewcząt. Dlaczego warto przywoływać jej postać?
By odpowiedzieć na to pytanie, na pewno warto wrócić pamięcią do tych czasów, w których Jadwiga się wychowywała. Urodziła się w 1831 r., tuż przed Powstaniem Listopadowym. W czasach zaborów wszystkie dążenia osobiste czy społeczne były podporządkowane Sprawie narodowej, pisanej wówczas z wielkiej litery. To zadanie również wytyczało kierunek wychowania i kształcenia. Istniały dwie główne motywacje wychowania dzieci: nauczyć je być pomocnymi rodzicom i służyć Ojczyźnie.
Dzisiaj motywacją jest dobrobyt czy zaspokajanie własnego „ja” i to są dobre motywacje, na których jednakże człowiek nie może się zatrzymywać i uczynić z nich celu życiowego. Potrzeba rodzi potrzebę, trudno ją zaspokoić. Gdy chęć zdobywania, posiadania staje się celem życiowym, to dochodzimy do sytuacji, w której rodzą się wciąż nowe, niezaspokojone potrzeby. I stąd znudzenie, pustka, rozczarowanie. A nad potrzebą jest powinność, której zrozumienie wypływa z faktu zrozumienia, kim jest człowiek i jaka jest jego tożsamość. Smak życia czujemy dzięki temu, że pokonujemy trudności, aby stać się lepszym człowiekiem i odnajdujemy drugiego człowieka naprzeciwko siebie, by wzajemnie się wspierać, pomagać i czynić dobro. To jest trudne szczęście, które wymaga wysiłku.
“Pragnęłam doskonałości, jak inni pragną majątku”
Jadwiga Zamoyska podejmowała ten wysiłek. Skąd u niej taki zapał? Jaki był jej dom rodzinny?
Wychowała się w domu, w którym kult patriotyzmu i pracy był niezwykle ważny. W domu uczono własnym przykładem, że do służby Ojczyźnie należy przygotować się poprzez: doskonałe wypełnianie codziennych obowiązków, gospodarność, pracę, naukę, oszczędzanie, rozwijanie cnót. Ojciec chciał, aby dzieci nabytą mądrością i samodzielnością, ucząc się wyrzeczeń, a nawet ascezy, pracowały dla innych i dla niepodległości Polski. W swoich wspomnieniach Jadwiga w niezwykły sposób opisuje drogę swojej pracy nad sobą, jako „wielką chciwość doskonałości”, pisząc:
…pragnęłam doskonałości, jak inni pragną majątku, tytułów, zaszczytów. Doskonałość w moich oczach zależała na tym, ażeby ściśle wykonywać obowiązki stanu, wieku, położenia; ażeby nad sobą doskonale panować; ażeby nigdy nie zrobić i nie powiedzieć tego, co nie należy; ażeby się nie zapominać, nie opuszczać; ażeby być panią swojej woli, swoich wzruszeń, swoich słów.
Należałoby zaznaczyć, że w tamtych czasach powinność górowała nad potrzebą. I to jest to, czego dzisiaj powinniśmy uczyć młode pokolenia. Nie tyle zapisywać dzieci na trening umiejętności społecznych i uczyć je technik osiągania sukcesów, które dzisiaj zastąpiły wychowanie, ale uczyć je regulatorów postaw: chcę, muszę, powinnam, nie wolno mi. Tak ukształtowany imperatyw serca oparty na wartościach w epoce Jadwigi Zamoyskiej był bardzo naturalny. Powinniśmy dzisiaj ukształtować w dzieciach takie wezwanie serca. Bo wpływ zakazów i nakazów w pewnym momencie się kończy. Młody człowiek, wraz z dorastaniem, szuka swoich motywacji życiowych już poza środowiskiem rodzinnym i poza bezpośrednim wpływem wychowawczym rodziców. Dobrze uformowane sumienie, czyli wypracowany imperatyw serca pozwoli młodemu człowiekowi bezpiecznie podejmować decyzje i wyzwania życiowe.
Trójpodział pracy wg Jadwigi Zamoyskiej
Czy to nie brzmi zbyt idealistycznie?
Tak. Mam tego świadomość i nasuwa mi się pytanie: jak praktycznie wdrażać zasady edukacji klasycznej? W tradycji klasycznej natura ludzka sama z siebie nie jest w stanie rozwinąć się do pełni doskonałości. Program Akademii Królowej Jadwigi opiera się na podstawach personalizmu chrześcijańskiego: człowiek jest osobą rozumną, społeczną, czyli zdolną do miłości oraz wymagającą doskonalenia. Ta myśl jest główną inspiracją dla naszego programu edukacyjnego i pracy formacyjnej, która opiera się na klasycznych podstawach: kultura grecka (prawda, dobro, piękno), prawo rzymskie oraz kultura christianitas.
Niebawem rozpoczniemy nowy rok formacyjny wyjazdem letnim do pałacu pod Poznaniem. Ponieważ Jadwiga Zamoyska została ogłoszona patronką roku 2023, nasz program przygotowaliśmy w oparciu o jej założenia programu społecznego i trójpodziału pracy, którą dzieliła na umysłową, fizyczną i duchową, ucząc w ten sposób dziewczęta obowiązkowości, wierności i sumienności w spełnianiu najdrobniejszych zadań, by realizować cel: służyć Bogu służąc Ojczyźnie, służyć Ojczyźnie służąc Bogu.
W ramach trójpodziału pracy Jadwiga podkreślała, że dla człowieka zmartwionego nie ma lepszego lekarstwa jak praca fizyczna, np. w ogrodzie. Praca umysłowa jak czytanie książki, rozmowa, wyrabia potencjał intelektualny, a praca duchowa jak kontemplacja, modlitwa i refleksja, wyrabia potencjał moralny. To dwa główne zadania edukacji klasycznej podejmowane w Akademii Królowej Jadwigi: kształtowanie myślenia i formowanie sumienia oraz przygotowanie do podejmowanie decyzji i czynu.
Pięć zasad wychowawczych Jadwigi Zamoyskiej
Na czym polegały założenia wychowawcze Jadwigi Zamoyskiej?
Podczas wieloletniej pracy oraz czytając jej wspomnienia i podręczniki odkryłam pięć zasad, które nazwałam „kulturą wysiłku”.
Pierwsza to hart ducha i praca nad charakterem. Charakter to jest stałość postępowania, kierowanego wolą, z uwagi na powinność. Jadwiga Zamoyska podkreślała, że trzeba umieć dzieci uzbroić na późniejsze burze, uzbroić w męstwo. Podczas zaborów, dzieci, żyjąc wśród dostatku, musiały przygotować się do życia oszczędnego i skromnego. Uczyły się sprawiedliwości, roztropności, męstwa i umiarkowania. To są cztery cnoty kardynalne – fundament charakteru.
Sama Jadwiga, wychowując swoich synów, zwracała uwagę nawet na to, jakie zabawki mają dzieci. I np. nie chciała huśtawki, bo huśtawka rozleniwia i rozkołysze wyobraźnię. Wieszała więc sznur z węzłami, a chłopcy wspinali się i starali się dotrzeć do końca, do sufitu. Uzbrajała dzieci w hart ducha, ale też w wielkoduszność i odwagę cywilną. To są takie postawy, o których dzisiaj na nowo powinniśmy mówić.
Druga zasada, to wywołać sąd i zdanie. Nie tyle uczyć, co wywołać sąd i zdanie dzieci o rzeczach, idąc za zasadami katechizmu, za Pismem Świętym. Jadwiga bardzo wyraźnie o tym mówiła:
Jeżeli skłonność i pragnienie biorą górę nad sądem i wolą, to możesz być pewną, że stały się namiętnością, której nigdy nie można zaspokoić, bo wszelkie względem niej ustępstwa służą tylko do ich podniecenia.
Dzieci abstrakcji nie rozumieją, to dla nich martwa litera. Czyli nie wystarczy czynić rzecz samą w sobie dobrą. Trzeba wiedzieć, dlaczego jest dobrą i trzeba umieć drugim wyjaśnić, dlaczego jest dobrą. Instynkt sam nie wystarczy, trzeba szukać racji do czynienia dobra. Wywołanie sądu i zdania przez pracę umysłową uważała za swój obowiązek wychowując dzieci, a potem prowadząc szkołę dla dziewcząt.
Trzecia zasada to kultura słowa, która mnie niezwykle zachwyca. Proszę sobie wyobrazić, że w czasach Jadwigi, w ogóle w czasach zaborów, przy stole nie mówiono o plotkach, nowinkach, o błahych sprawach. Toczyły się rozmowy tylko wokół ważnych spraw narodowych, naukowych, społecznych. Dzieciom nie wolno było odzywać się przy stole. Nie pozwalano dzieciom na różne fochy. Mam takie wspomnienia z wczesnego dzieciństwa, że siedząc przy stole z dorosłymi, dzieci głównie słuchały toczących się rozmów i później z rodzicami rozmawiały o tym, czego nie rozumiały.
Czwartą zasadą było kształcenie umysłu. I chodziło o głębię, o rozwój wolniejszy, ale gruntowniejszy. By uczyć wyrażać myśli, które są owocem zastanowienia i refleksji. Zachęcić dzieci do tego, żeby praca umysłowa zmierzała też do wysiłku. Jadwiga Zamoyska uważała, że podobnie jak huśtawka rozleniwi, tak samo powiastki czy fikcje rozleniwią wyobraźnię. Umysł później nie jest w stanie sięgnąć po książki np. ekonomiczne czy po literaturę, która wzbudza refleksję, zatrzymanie.
Tego również uczymy w Akademii podczas wyjazdu formacyjnego: codziennie jest godzina ciszy, podczas której nikt nie rozmawia, tylko zanurzamy się w treści, które usłyszeliśmy. Idziemy na spacer, odpoczywamy, ale jesteśmy same ze swoimi myślami. Uczymy się kontemplacji. To jest niezwykle ważne, żeby od najmłodszych lat uczyć dzieci tego, by nie bały się myślenia. Odczytuję to, co się zdarza w moim życiu, umiem wyciągnąć wnioski z tego, co przeczytałam. Na tym polega inteligencja, dosłownie: inter legere, tj. czytanie pomiędzy. Mądrość to stopień wyższy i przejawia się w decyzjach: co ja zrobię z tymi wnioskami idąc w stronę dobra, dobra wyższego, dobra prawdziwego, dobra, które jest służbą dla innych. A sama wiedza to jest poznanie faktów. To jest trójpodział, o którym mówimy dziewczynkom.
Piąta zasada to umiłowanie prostoty. Ma ono ścisły związek z prawdziwym pięknem, które z kolei kocha harmonię, ład i porządek. Umysł i oczy przyzwyczajają się do rzeczy wybrednych, do wyszukanych form. Te bodźce dotykają przede wszystkim młodych, bo oni mają wrażliwe serca i sumienia. Bodźce, wyszukane formy, powodują, że dzieci tracą zdolność rozumienia piękna związanego z prostotą. Prawdziwe piękno znajdziemy w literaturze i sztuce, w tym, co związane z rozwojem moralnym i umysłowym, kulturze klasycznej oraz naszym wspaniałym dziedzictwie kulturowym. Musimy je przybliżać młodemu pokoleniu po to, żeby wzbudzać w nich zachwyt tym, co prawdziwe, dobre, piękne i szlachetne.
Dobro z cierpienia?
Poruszył mnie następujący cytat z Jadwigi Zamoyskiej: „Trzeba nauczyć dzieci, aby wobec każdego cierpienia szukały, jakie korzyści z niego wyprowadzić można, tak aby każda przykrość to przyniosła, do czego miłosierdziem Bożym jest przeznaczona”. To jest bardzo uderzające, że każde cierpienie może przynieść jakieś dobro. Zupełnie inaczej dziś próbujemy je tłumaczyć…
W życiu ważna jest równowaga. Jest czas pracy i odpoczynku, czas radości i smutku, czas rodzenia i umierania. To naturalne prawo falowania, z którym mierzymy się i musimy uczyć dzieci tego, że nie chodzimy cały czas po szczytach, odczuwając czy doświadczając jedynie pozytywnych wrażeń. Jeżeli się potknę, a potknę się, bo porażki są częścią naszego życia, to należy zapytać siebie, czego mnie to uczy, jaki zrobiłam błąd, co poprawić, żeby dojść tam, gdzie chcę. Bo emocje, same w sobie, negatywne czy pozytywne, nie mają wartości moralnej. Emocje nabierają wartości zależnie od tego, co z nimi zrobię, ku jakim postawom dana emocja mnie skieruje.
Wiadomo, że porażka i cierpienie to ból, to negatywna emocja, której naturalnie chcemy unikać. Ale pokażmy dzieciom i młodzieży, że cierpienie jest początkiem, że nie musimy się go obawiać, że jego zadaniem jest doprowadzić nas do czegoś lepszego, piękniejszego, bardziej wartościowego i chodzi o to, żeby je dobrze przeżyć, by ostatecznie wyniknęło z niego dobro. Unikając cierpienia za wszelką cenę i nie tłumacząc dzieciom, jakie dobro może z niego wypłynąć, zamykamy im drogę do szczęścia.
Ciągle te same wyzwania
Znowu zacytuję: „Nadmiernie rozwinięte samolubstwo, miękkość fizyczna, przemęczenie umysłowe, nieustanna walka o byt przy namiętnej żądzy natychmiastowej korzyści – są to cechy czasów obecnych. Nie dajemy sobie czasu, aby wykarczować i zaorać, a już byśmy chcieli siać, a ledwie zasiejemy, chcielibyśmy zbierać plon naszej siejby”. Aż nieprawdopodobne, że takie zarzuty Jadwiga stawiała kobietom w XIX wieku!
Bardzo piękne! Niezależnie od epoki, słabości i wady człowieka są te same. Jadwiga mówiła o tym, żeby nad swoimi wadami pracować – nie tyle poprzez kontestację tej ujemnej strony, ile przez wyrobienie w sobie przeciwnego usposobienia. Jeżeli mierzę się z lenistwem, to podejmuję wysiłek fizyczny. Jeżeli borykam się z gadulstwem i nie umiem słuchać innych, to nakazuję sobie, że w tej rozmowie i na tym spotkaniu, będę więcej słuchać, niż mówić. Oczywiście trzeba prowadzić dialog, ale z nastawieniem na drugiego człowieka. Jeżeli widzę niedbalstwo, to zmierzam do porządku. I co więcej, co mnie też zachwyciło: Jadwiga mówiła, aby w wadach osób, z którymi przebywam, dostrzegać szanse pracy nad swoimi wadami. Należy wręcz korzystać z wad i zalet bliźniego dla własnego postępu, szukać w nich nauki, sposobności do poznania siebie:
Wdzięczność należy się szczególnie tym, którzy nasze uchybienia najlepiej widzą i wypatrują wręcz, tym którzy własnymi wadami bezwiednie najskuteczniej przyczyniają się do poprawienia naszych: z rubaszności poprawi skutecznie człowiek opryskliwy, z gadulstwa ten, kto plotki roznosi i powtarza, co zasłyszy; z samolubstwa ten, który dla siebie dużo wymaga i zmusza by mu ustępowano, z zamiłowania próżnej chwały – zazdrośnik, obmówca, oszczerca.
Bardzo aktualne wskazania Jadwiga kierowała też do rodziców:
Myślą niektórzy, że wychowanie zależy na tym, co się wprost do dzieci mówi i na tym, czego ich uczy. Ale właśnie wychowanie dzieci składa się na okoliczności, w których one żyją i co słyszą. Dzieci łatwiej chwytają wzrokiem niż słuchem. Więcej uwagi zwracają na to, co się mówi przed nimi, niż do nich.
Wysoko stawiała poprzeczki kobietom, bo wiedziała, że jeżeli kobieta nie będzie pracowała nad sobą, to w pewnym momencie straci autorytet u dzieci i nie będzie mogła wprowadzić ich na wyższy poziom umysłowy, duchowy i fizyczny. Czyli, krótko mówiąc, jeżeli wymagamy od dzieci, musimy też wymagać od siebie. I to jest zadanie, które stoi dzisiaj przed rodzicami i nauczycielami: podejmować formację, która trwa całe życie. I wtedy stawianie poprzeczek dzieciom nie tylko jest łatwiejsze, ale przede wszystkim skuteczne, bo dzieci widzą, że rodzice też przed sobą stawiają poprzeczki.