Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Początkowo zapatrzeni w siebie, po uszy zakochani, dalibyśmy sobie nawet gwiazdkę z nieba. Wydaje się, że ten stan będzie trwał wiecznie. Mija. Zauroczenie powoli zmienia się w większe zaangażowanie. Dojrzewamy do relacji, składamy sobie przysięgę, a potem pojawia się maleństwo. Pierwsze, drugie, trzecie… I znów musimy „podzielić” tę miłość.
Nowe realia
Nowy człowiek w rodzinie, choć początkowo tak maleńki i zależny, stanowi duży przewrót w dotychczasowej codzienności. Żona ma trochę mniej czasu, jej myśli oscylują wokół dobra najmłodszego, uczy się nowej roli, próbuje całą wiedzę zebrać i przełożyć na praktykę. Mąż teraz częściej wybudza się w nocy, próbuje opanować każdą kolejną kolkę dziecka, rano opuszcza gniazdo, by zarobić na kolejną paczkę pieluch, nieraz zostaje po godzinach, wraca i aktywnie uczestniczy w życiu rodzinnym nieraz poświęcając lub skracając czas na swoje przyjemności. Oboje uczą się i organizują swoją przestrzeń w nowych realiach. A co, jeśli w rodzinie pojawia się nie pierwsze, ale kolejne dziecko? Trzeba dotychczasowe współbrzmienie zestroić ponownie.
Małe, wielkie zmiany
Naszą nową harmonię domową od niedawna budujemy po raz trzeci. Na świecie pojawił się nasz pierwszy synek August. Zatem nie tylko kolejne dziecko, ale i nowość, jeśli chodzi o płeć małego członka rodziny. Śmialiśmy się dotychczas, że ”umiemy w dziewczynki”… No to musimy nauczyć się w synka. Nasze córki o swoim braciszku dowiedziały się mniej więcej w 5 miesiącu ciąży. Jak na dwu i czterolatkę, oczekiwanie kolejnych 4 miesięcy do porodu to i tak wieczność. Dziewczyny nie mają jeszcze poczucia czasu, dlatego tłumaczenie im, kiedy narodzi się brat, wyglądało mniej więcej tak:
„Ida pójdzie do nowego przedszkola, potem będzie jesień i spadną liście, zrobi się zimno. Trzeba ubierać ciepłe buty i kurtki. Będziemy chodzić z lampionami do kościoła i zdrapywać co dzień zadania do wykonania. Odwiedzi was Mikołaj, tatuś będzie miał urodziny. Następnie będą święta, urodzi się Jezus i będziemy na Wigilii u dziadków. Potem Sylwester, czyli tańce, goście i fajerwerki. Na drugi dzień urodziny Noemi, a potem dopiero urodzi się brat.”
„A moje urodziny?” – pyta starsza.
„Na Twoje urodziny już będzie mały August.”
„Huraaa!” – cieszy się córka.
Przez kolejne miesiące nieustannie powtarzaliśmy takie tłumaczenie, odhaczając kolejne wydarzenia. To bardzo pomogło przeżyć i zobrazować dzieciom długi czas oczekiwania. Jak jeszcze przygotowywaliśmy je w tym okresie na nowe role?
Co pomaga dzieciom w przyjęciu nowego rodzeństwa?
- Mówienie o dzidziusiu
Odkąd tylko powiedzieliśmy dzieciom, że w brzuchu mamy rośnie mały chłopiec, opowiadaliśmy o nim już bez przerwy. Przy okazji codziennych czynności wspominaliśmy, jak to będzie z małym dzidziusiem, co on będzie umiał, a w czym siostry będą mogły pomagać bratu. Zaczęliśmy wplatać w codzienną komunikację zwroty: „starsza siostra”, „mały braciszek”, „synek”, „dzidziuś”, „mały chłopczyk”. Własnymi słowami tłumaczyliśmy i pokazywaliśmy, gdzie mieszka dzidziuś i czym jest pępowina (ten ostatni temat wzbudzał w dzieciach do samego końca duże emocje). Rozmawialiśmy o tym, jak może wyglądać maleństwo, pytaliśmy dzieci, jak myślą – co czuje brat i czy jest mu dobrze i cieplutko?
Opowiadaliśmy o tym, że mama chodzi do lekarza i tam na komputerze oglądamy dzidziusia i sprawdzamy jego stan zdrowia. Bliżej porodu tłumaczyliśmy, że rodzice pojadą do szpitala, dziewczynki zostaną z babcią i będziemy mogli rozmawiać przez telefon i widzieć się przez kamerkę. Żeby pokazać dzieciom, że nie tylko one czekają, mówiliśmy, kto wśród bliskich, również spodziewa się dzidziusia. Dziewczyny mają rówieśników, którzy także czekają na rodzeństwo, więc było im łatwiej zrozumieć, że niektórym urodzą się siostry, innym braciszkowie.
- Czytanie
Świetnie sprawdziły się książki o byciu starszym rodzeństwem. Przede wszystkim obrazki w nich zawarte pomagały wizualizować dziewczynom przyszłą rolę oraz to, jak mały będzie ten braciszek. Najlepsze pozycje to „Pucio umie opowiadać”, seria o „Kici Koci i Nunusiu” oraz materiały od Fundacji Małych Stópek ze Szczecina, które zamówiliśmy internetowo. Były to m.in. karty edukacyjne „Moja rodzinka” o rozwoju prenatalnym dziecka w każdym tygodniu ciąży (do tego możliwość odtworzenia krótkiego filmiku), model małego Jasia – 10-tygodniowego dzidziusia, który szczególnie upatrzyła sobie młodsza córka i wiernie zabierała go w każde miejsce ze sobą. Dostaliśmy także kolorowanki, przypinkę malutkich stópek i książkę „Kornelka i jej mały przyjaciel” o dziewczynce, która chciała mieć przyjaciela, bo czuła się samotna, do czasu aż narodził się jej mały braciszek.
- Święta Bożego Narodzenia
Akurat mieliśmy sposobność przeżywania Bożego Narodzenia w ostatnim miesiącu ciąży. Opowiadanie o Maryi, która też w brzuchu nosiła małego Chłopca, w połączeniu z bajką „Pierwsza gwiazdka” oraz „Święta Angeli” przybliżyły dzieciom temat ciąży i narodzin dzidziusia. Niezależnie od pory roku, Święta Rodzina może być przykładem do zrozumienia i oczekiwania na nowego członka rodziny.
- Zdjęcia i filmiki
Nic tak dobrze nie zobrazowało wyglądu noworodka, jak zdjęcia małych Idy i Noemi. Dziewczyny mają swoje albumy z ich pierwszego roku życia, które ochoczo oglądają, przy okazji pytając o siebie. Znajdują różnice w wyglądzie, potrafią opowiadać o sobie jako dzidziusiach, oczywiście z użyciem wyobraźni. Do tego znają kolejność pojawienia się na świecie i rozumieją, że one też mieszkały w brzuchu i były połączone takim kabelkiem, czyli pępowiną. Dzięki fotkom przybliżyły sobie czynności, jakie się wykonuje z maluszkiem i wyrażały chęci do pomocy przy braciszku.
Poza tym puszczaliśmy ich filmiki – od tych pierwszych z porodówki, do tych współczesnych, pokazując, jak zmienia się dziecko i jakie nabywa umiejętności. Tłumaczyliśmy też, że maluch nie potrafi od razu się bawić czy mówić i wszystkiego będzie musiał się powoli nauczyć.
- Wyprawka dla dzidziusia
W ostatnim miesiącu ciąży niemal codziennie odbieraliśmy jakieś nowe paczki. Każda była dużą atrakcją, szczególnie, gdy zawierała wyprawkę dla dzidziusia. Nowy fotelik, wózek, przewijak, łóżeczko, ubranka i akcesoria, a nawet kolorowy gryzak czy smoczki wzbudzały emocje. Opowiadaliśmy, do czego te gadżety służą i pokazaliśmy córkom ich pudła z przedmiotami z okresu niemowlęctwa. Dużym wydarzeniem była też zmiana auta na większe oraz dokupienie i przeorganizowanie fotelików każdemu dziecku. Dodatkowo, w okresie Świąt i urodzin, córki dostały zabawki związane z dzidziusiami – wózek, lalki, akcesoria. Wiedzieliśmy, że to pomoże uwrażliwić je na opiekę nad braciszkiem, a jednocześnie każda będzie mogła odtwarzać nasze role na swoich małych dzidziusiach.
Wszystkie wymienione punkty pojawiały się dość spontanicznie. Nie szykowaliśmy się skrupulatnie do tłumaczenia, a jednocześnie byliśmy zaskoczeni, z jaką czułością do tego tematu podchodzą dzieci. W szczególności młodsza córka, która już pod koniec sama mówiła, że mamusia pojedzie do szpitala i urodzi się Aduś, choć wcześniej wydawało nam się, że może wcale nie zrozumieć, o co chodzi w tym wielkim brzuchu mamy i nowym dziecku.
Owocne przygotowania
Na ile córki zrozumiały swoje przyszłe role i zmiany w życiu? Wydaje nam się, że bardzo! Wiadomo, że to poporodowa rzeczywistość zweryfikowała wiele i dopiero wprowadza nam nowy porządek, przeorganizowując starą harmonię życia. Mimo to dzieci przed narodzinami wykazywały ogromną świadomość tematu. Chętnie opowiadały o tym, co je czeka nie tylko nam, ale też rodzinie i rówieśnikom, przekazując im wiedzę – słowa wyjęte wprost z naszych ust. Udało nam się przejść wspólnie przez proces przygotowawczy i pomóc miłości podzielić się na pięć. Jesteśmy z naszych córek bardzo dumni!