Przejdź do treści

Św. Anna – babcia Jezusa. Niepozorna święta, która opiekuje się rodzinami

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

W naszej serii “Święci na wakacje” z czasów współczesnych przenosimy się w te starożytne i średniowieczne. Wędrujemy w tym celu – jak wielu pieszych pielgrzymów – do Świętej Anny, zarówno jako osoby, jak i miejscowości!

Anna znaczy łaska

Święta Anna to jedna z najbardziej znanych babć na świecie. Bo dobra, kochająca, ucząca wiary babcia to łaska od Pana Boga dla kolejnych pokoleń.  Od babć można zasięgnąć wiedzy o tym, jak to dawniej było. Są naocznymi świadkami tego, czego my już nie zobaczymy. Dlatego proszę wybaczyć (a może właśnie tym się ucieszyć), że w tej opowieści od historii, ocierającej się miejscami o legendę, stronić nie będziemy.

“O Annie i Joachimie wspomina już wczesnochrześcijańska tradycja, zwłaszcza tzw. Protoewangelia Jakuba z ok. 150 r. i inne późniejsze teksty apokryficzne” – mówi s. Zdzisława Szymczyńska, dominikanka klauzurowa ze Świętej Anny. To niewielka wieś w powiecie częstochowskim, w której znajduje się – jakżeby inaczej – Sanktuarium Św. Anny. Można powiedzieć, że wszystko w tym miejscu dotknięte jest łaską. Annę też za życia spotkała wielka łaska. Było nią wyproszenie przez gorącą modlitwę i pokorną ufność w Bogu przyjścia na świat upragnionego dziecka, czyli Maryi, którą Anna powiła w starszym wieku. Sam Anioł z nieba miał zapowiedzieć radosną nowinę rodzicom Niepokalanie Poczętej.

“Na wschodzie tradycję o Annie i Joachimie przyjął Kościół już w III w.” – opowiada s. Zdzisława. “W VI w. powstawały świątynie ku czci św. Anny w Konstantynopolu i Jerozolimie. Na Zachód kult zaczął przenikać później, a rozwinął się na przełomie XIII i XIV w., również na Śląsku i w Małopolsce” – relacjonuje dominikanka.

Klasztor w Świętej Annie – archiwum Sióstr Dominikanek

Objawienia św. Anny? Co mówi tradycja?

Na Jasnej Górze od 1384 r. króluje Matka Boża Częstochowska. Nic dziwnego, że zaangażowani czciciele Maryi zainteresowali się też Jej rodzicami. A wygląda na to, że św. Anna odpowiedziała na to zainteresowanie w szczególny sposób. “Ludzie pasący bydło na polanie w pobliskim lesie doświadczali szczególnych przeżyć religijnych” – kontynuuje s. Zdzisława. “Na niebie w świetle widzieli trzy święte osoby. Proboszcz wytłumaczył im, że była to św. Anna z córką Maryją i małym Jezusem. Te objawienia – oczywiście według tradycji – towarzyszyły pasterzom bydła przez kilkadziesiąt lat. 

Stare kroniki klasztorne zapisały też inne wydarzenie: w roku 1499 pewnej kobiecie pogubiły się w lesie krowy. Przyszła ona na polanę, na której, według tradycji, objawiała się św. Anna. Prosiła ją o pomoc w kłopocie. Krowy się szybko znalazły, ona zaś modliła się, dziękując Bogu i św. Annie za pomoc. Gdy rozejrzała się po polanie, spostrzegła stojący na zwalonym pniu drewniany wizerunek św. Anny z Maryją i małym Jezusem. Według przekazu jest to dokładnie ta sama figura, która stoi teraz w naszym sanktuarium” – podkreśla s. Zdzisława.

Jak figura znalazła się na polanie? Być może jako wotum dziękczynne albo jako prośba o łaskę. Nie wiadomo, kto ją przyniósł, ale według znawców jest to wybitne późnogotyckie dzieło sztuki – możliwe, że wykonane w warsztacie krakowskim. Możliwe, że u samego Wita Stwosza.

Figura św. Anny z Maryją i Dzieciątkiem – archiwum Sióstr Dominikanek

Św. Anna się troszczy – jak to babcia

“Anna jest czczona jako patronka rodzin” – opowiada dominikanka. “Jest babcią, więc najczęściej zanoszone są do niej intencje za osoby starsze, nieraz osamotnione, a babcie i dziadkowie modlą się z kolei za dzieci i wnuki odchodzące od Kościoła, od wiary. Ludzie ze łzami w oczach proszą tu o nawrócenie swoich bliskich. Także małżeństwa bezdzietne zanoszą prośby o łaskę potomstwa. Otrzymujemy świadectwa wysłuchania tych próśb. Są to wzruszające dowody ufnej wiary. Tu naprawdę przez cały czas dzieją się cuda” – stwierdza s. Zdzisława.

Pierwsza wzmianka o dziękczynnych wotach pochodzi z 1511 r. Moja rozmówczyni czyta niektóre świadectwa sprzed wieków: “Na przykład to z 1611 r.: w pobliżu Kościoła utonęło dziecko w jednym ze stawów. Za radą ówczesnego gwardiana o. Franciszka ofiarowano martwe dziecię św. Annie. Z wielkim ludu podziwieniem w czasie modlitwy tego kapłana dziecko ożyło. 1616 r. – córeczka hrabiego Potockiego, Marianna, ciężko zachorowała. Strapieni rodzice kazali ją zawieźć do kaplicy św. Anny i obnieść wkoło ołtarza. W okamgnieniu zupełnie uzdrowioną została. I kolejne z tego samego roku: niewidoma od 18 lat przejrzała w czasie Mszy św. przed  ołtarzem św. Anny” – cytuje dominikanka.

Dominikanki w Świętej Annie – “na wymarcie”

Przez kolejne dwa i pół wieku, do powstania styczniowego, miejscem tym zarządzali ojcowie bernardyni. Uzdrowienia cielesne, duchowe, przejścia na katolicyzm z luteranizmu lub judaizmu – to były efekty wiary rozpalanej płomiennymi kazaniami zakonników. Siostry dominikanki przyszły do klasztoru w Św. Annie „na wymarcie”. Decyzją władz rosyjskich zostały przeniesione z Piotrkowa Trybunalskiego z zakazem przyjmowania nowicjuszek. Tymczasem trwają w tym miejscu od 150 lat i są jedną z największych wspólnot dominikanek klauzurowych w Europie. 

Babcia na „wymarcie” sióstr nie pozwoliła, cały czas otaczając je opieką. I tak na przykład w czasie pierwszej wojny światowej w klasztorze panowała wielka bieda. W grudniu 1920 r. nie było już grosza, a siostry koniecznie musiały zapłacić pewnej osobie. Powierzono to św. Annie i pomoc przyszła z zupełnie nieoczekiwanej strony. Otóż pewnemu Francuzowi, jadącemu w mrozie i wśród zasp z Warszawy do Zagłębia, przed klasztorem zepsuło się auto. Za nocleg i skromną kolację odwdzięczył się taką kwotą, jaką akurat siostry potrzebowały. 

Również w czasie drugiej wojny światowej dominikanki zostały otoczone opieką, jakiej się nie spodziewały. Niemcy chcieli mieć tu swój sztab, ale kapelan przekonał ich, żeby nie wyrzucali sióstr, które nie mają z nikim kontaktu i przez to są zupełnie niegroźne. Dowódca się zgodził. Niemcy rozlokowali się w budynkach, sióstr jednak nie ruszając i – paradoksalnie – zapewniając im bezpieczeństwo.

Archiwum Sióstr Dominikanek

Wszystko tu jest “Annowe”

Do św. Anny przybywają tysiące pielgrzymów. Zimą najczęściej autokarem, latem pieszo. Często przed spotkaniem jasnogórskiej mamy pielgrzymi chcą odpocząć u swojej duchowej babci. Czasem pokazują siostrom małą Anię albo Dominika – owoc wcześniejszych modlitw zanoszonych w tym miejscu.

“Niedawno otrzymaliśmy list, w którym rodzina z Gdańska dziękuje za przyjście na świat wyproszonej córki” – mówi s. Zdzisława. “To była zagrożona ciąża i przewidywano, że dziecko nie urodzi się żywe. Tymczasem dziewczynka urodziła się, świetnie się rozwija i w tej chwili ma już 9 lat. Dzięki tej łasce, wiara rodziny bardzo się pogłębiła. Inne świadectwo pochodzi od małżeństwa, które miało już 12-letniego syna, ale daremnie starało się o kolejne potomstwo. Werdykt lekarzy spowodował, że małżonkowie przeżywali załamanie. Z pielgrzymki do Świętej Anny mąż przywiózł figurkę świętej. Trzeba jednak podkreślić, że małżonkowie postanowili również ożywić swoją wiarę przez powrót do sakramentów świętych i żarliwszą modlitwę. Wbrew lekarskim przewidywaniom małżeństwo doczekało się nie tylko kolejnego syna, ale jeszcze i córeczki” – opowiada s. Zdzisława.

W Świętej Annie jest i balsam św. Anny, i łzy św. Anny (kto ciekaw, niech sprawdzi). Wszystko jest „Annowe”, wszystko jest owocem współpracy z łaską, otoczone troską świętej seniorki. Przyjmując do swojego domu tę niezwykłą babcię, możemy spodziewać się, że z pustymi rękoma nie przyjdzie.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także