Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Rodzina i urlop to terminy, których połączenie bywa mieszanką wybuchową. U Agaty i Romana było blisko wybuchu jeszcze przed wyjazdem. Ciągłe trudności przerodziły się jednak we wspaniały czas rodzinnego wypoczynku.
Nasze urlopowe wymagania
Podobno żeby dobrze wypocząć z rodziną, trzeba najpierw dobrze uzgodnić sposób wypoczynku.
– Tak właśnie zrobiliśmy – opowiadają Agata i Roman, rodzice trójki dzieci: 16-leniej Natalii, 12-letniego Tymka i 5-letniego Franka. “Dla Natalki najważniejsza była pogoda i bezproblemowe wi-fi, Tymek marzył o aquaparkach, a Frankowi w zasadzie było wszystko jedno. Ja chciałam zapomnieć o gotowaniu i oddać się leniuchowaniu na słońcu – zaznacza Agata.
“A ja marzyłem, by usiąść z książką na leżaku, i by choć przez chwilę nikt ode mnie nic nie chciał” – dodaje trochę wstydliwie Roman.
Urlopowa katastrofa
Padło na Turcję pod koniec czerwca. Wszystko było zaplanowane.
“Nie przewidzieliśmy jednak, że nasze najmłodsze dziecko dosłownie trzy dni przed wyjazdem zachoruje na ospę. Wysoka temperatura, krosty. Wyjazd trzeba było odwołać. Wiedzieliśmy, że tak się zdarza, ale atmosfera, która zapanowała w rodzinie, była fatalna. Starsze dzieci złe, my z mężem nawzajem obwinialiśmy się o narażenie Franka na wirusa. Wiedzieliśmy, że pieniądze w znaczącej większości uda się odzyskać, ale wszystkie plany i marzenia wzięły w łeb.” – opowiada Agata.
Wyjazd jednak możliwy?
Franek po tygodniu był jak nowo narodzony. Agata i Roman, jak mówią żartem, bliscy rozwodu. “Atmosfera była bardzo napięta” – stwierdza Roman. “Chciałem coś na szybko wymyślić. Na szczęście po długiej batalii, udało nam się przełożyć urlop. Na Turcję w środku sezonu nie było nas już stać. Znajomi polecili Chorwację. Nie chcieliśmy wyjazdu własnym autem, ale tylko taka opcja wchodziła w grę. Zarezerwowaliśmy więc na tydzień apartament w pięknym, niewielkim miasteczku przez jakąś stronę, której adresu już nawet nie pamiętam” – opowiada Roman.
Rezerwacja, której nie było
Rodzinka wypełnionym po brzegi minivanem ruszyła na podbój Istrii. Gdy dojechali na miejsce, wynajmująca z wielkim zdziwieniem stwierdziła, że nie ma ich liście gości. I niestety nie miała też dla nich żadnego zastępczego apartamentu. Poleciła za to swojego szwagra w oddalonej o 7 km wsi. Dojazd, jak wspominają małżonkowie, trochę trwał, bo dom położony był w miejscu, gdzie nie było zasięgu telefonii komórkowej. Nie działał więc też GPS. “Gdy zobaczyłem minę Natalii, pomyślałem, że urlop raczej się nie uda” – mówi Romek. „Nie mieliśmy jednak wyjścia i postanowiliśmy przenocować u tego miłego właściciela winnicy i gaju oliwnego”.
Chorwacka wieś strzałem w „10”
Rano, jak opowiada Agata, na rodzinkę czekało w ogrodzie pyszne śniadanie przyrządzone przez gospodarzy. On był Chorwatem, jego żona Włoszką – starsze małżeństwo, które zajmowało się produkcją wina i oliwy. „WiFi oczywiście nie było, choć właściciele gotowi byli zaoferować Natalce swój prywatny internet. Jednak nie było takiej potrzeby. Córka zainteresowała się zarówno produkcją oliwy jak i wina” – śmieje się Roman. „Tymek u sąsiadów znalazł kolegę, młodego Chorwata, do gry w piłkę, a Franek był szczęśliwy, że ma nas wszystkich razem w jednym miejscu” – opowiada.
„Sześć wieczorów upłynęło na długich rozmowach, spacerach po winnicy, kosztowaniu wspaniałych potraw przygotowywanych każdego dnia przez gospodarzy i oczywiście wypadach na plażę. Ta, choć oddalona o 5 km, była prywatna dla niewielkiego ośrodka campingowego, do którego nasi gospodarze mieli dostęp. Podszkoliliśmy też praktyczny angielski, bo w takim języku snuliśmy wszyscy wieczorne dyskusje przy wspólnych kolacjach z naszymi nowymi znajomymi” – opowiadają małżonkowie.
Bóg wiedział, co robi
Choć wakacje Agaty i Romka zaczęły się bardzo burzliwie, to, jak oboje podkreślają, były najpiękniejsze z dotychczasowych. „Mieliśmy okazję poznać zarówno kulturę, jak i codzienne życie Chorwatów, i w nim uczestniczyć. Szkoda tylko, że trwało to tak krótko. Zbliżyliśmy się do siebie jak nigdy, mogąc przebywać ze sobą non stop bez żadnych rozpraszaczy. I co najważniejsze nie nudziliśmy się. Nigdy byśmy takiego urlopu nie zaplanowali. Pan Bóg wiedział, co robi.