“Karta Dużej Rodziny wpłynęła pozytywnie na postrzeganie rodzin wielodzietnych. Takie rodziny często identyfikowane były negatywnie. Kojarzyły się z alkoholizmem i nieodpowiedzialnością” – mówi Joanna Krupska wieloletnia prezes Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” podsumowując 10 lat istnienia KDR. Odnosząc się do dzisiejszych postulatów ZDR “Trzy Plus”, dodaje m.in.: “Z tęsknotą spoglądamy na francuskie rozwiązania podatkowe i iloraz rodzinny, czyli możliwość rozliczania podatków małżeństwa z uwzględnieniem liczby dzieci”.
Początki Karty Dużej Rodziny
Maria Czerska, KAI: Przypomnijmy – czym jest i jak powstała Karta Dużej Rodziny?
Joanna Krupska: KDR w Polsce powstała z inicjatywy Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” czyli z inicjatywy samych rodzin wielodzietnych. Zorientowały się one, że są w Polsce dyskryminowane przez różne niekorzystne mechanizmy ekonomiczne. Refleksja na ten temat podjęta została mniej więcej 15 lat temu. Rodziny zaczęły dostrzegać, że wielodzietność jest istotnym czynnikiem warunkującym pauperyzację, a rodziny wychowujące większą liczbę dzieci są najuboższą grupą społeczną. Chciały dotrzeć z tą wiedzą do społeczeństwa i podjąć konkretne działania w kierunku zmiany tej sytuacji.
W 2008 r. sformułowaliśmy szereg postulatów dotyczących polityki rodzinnej. Wśród nich znajdował się postulat wprowadzenia ogólnopolskiej KDR. Już wcześniej podjęliśmy działania na szczeblu lokalnym. Wydawało się wówczas, że może łatwiej będzie przekonać samorządy do naszych pomysłów.
Zaczęło się od Grodziska Mazowieckiego…
Jeszcze w 2005 r. karta dla dużych rodzin wprowadzona została we Wrocławiu. Była to jednak karta weekendowa – jedna karta dla całej rodziny. Niewiele zmieniała w życiu rodzin. Jako środowisko Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus” podjęliśmy działania w Grodzisku Mazowieckim. Zorganizowaliśmy konferencję, na którą zaprosiliśmy władze miasta. Zarysowaliśmy na niej sytuację rodzin wielodzietnych z pomocą wybitnych ekspertów. Pokazaliśmy, że w sytuacji kryzysu demograficznego, rodziny wielodzietne są tak naprawdę bezcenne. Tymczasem w świadomości społecznej są one spychane na margines, a często traktowane jako pewnego rodzaju patologia. Zwracaliśmy uwagę, że mechanizmy ekonomiczne są dla takich rodzin krzywdzące, gdyż nie uwzględniają wartości ekonomicznej pracy wychowawczo-opiekuńczej, która wykonywana jest w rodzinach, a z której przecież korzysta całe społeczeństwo.
Wystąpiliśmy też z postulatem wprowadzenia Karty Dużej Rodziny w Grodzisku Mazowieckim. Udało się to zrealizować w dialogu rodzin z władzami miasta – wtedy burmistrzem był Grzegorz Benedykciński. Dialog ten zaowocował wprowadzeniem bardzo solidnej karty wydawanej dla każdego członka rodziny wielodzietnej. Dawała ona rodzinom z czwórką dzieci m.in. bezpłatną komunikację miejską, czy 50-procentowe zniżki na basen, zniżki w przedszkolach, na zajęciach dla dzieci itp.
Okazało się to niezwykle cennym narzędziem budowania dobrej atmosfery w mieście. W basenie, który wcześniej bywał pusty, zaroiło się od rodzin i dzieci. Okazało się, że te zniżki się basenowi opłacają. Pan burmistrz stał się wielkim orędownikiem Karty a inicjatywa szybko została podchwycona przez inne samorządy, które zaczęły wprowadzać swoje karty i swoje zniżki.
Wprowadzanie KDR zaczęło być modne. Rozpoczął się swego rodzaju ogólnopolski ruch. Rodziny chciały, by karty wprowadzane były w ich miastach i gminach. W związku z tym organizowały się, zakładały koła i wychodziły z takimi postulatami do władz lokalnych. Można zatem powiedzieć, że wprowadzanie samorządowych Kart Dużej Rodziny wiązało się też z budowaniem struktur Związku Dużych Rodzin. W tej chwili mamy 110 kół ZDR w całej Polsce.
Karta Dużej Rodziny powstała ponad podziałami
W jakich okolicznościach powstała ogólnopolska Karta Dużej Rodziny?
W 2013 r. było w Polsce ponad 100 lokalnych kart. Jako ZDR bardzo szczegółowo to śledziliśmy. Byliśmy w kontakcie z licznymi środowiskami rodzin wielodzietnych. Organizowaliśmy konferencje, wymienialiśmy korespondencję… Wreszcie powstał pomysł, by się zobaczyć, spotkać. W 2013 r. zorganizowaliśmy w Grodzisku Mazowieckim pierwszy Zjazd Dużych Rodzin. Przyjechało ok. 1000 osób. Był to ogromny wybuch energii i radości.
Na Zjazd przyjechał Prezydent Bronisław Komorowski i ówczesny minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz, którzy – ku naszej wielkiej radości – ogłosili, że wprowadzają ogólnopolską Kartę Dużej Rodziny.
Karta zyskała oparcie w formie ustawy. Pierwsze karty zostały rozdane w 2014 r. Jak dotąd wydano ich prawie 5 mln. My jako związek uczestniczyliśmy w opracowywaniu zasad funkcjonowania KDR, a z czasem zostaliśmy też operatorem Karty, co oznacza, że sami kontaktujemy się z przedsiębiorcami, firmami itp., negocjując zniżki, które Kartę budują. Obecnie takich zniżek udziela 15 tys. podmiotów. Niektóre mają po kilka filii, także miejsc, gdzie można uzyskać zniżkę, jest znacznie więcej.
Warto dodać, że uprawnienia związane z Kartą rozszerzone zostały na rodziców dorosłych dzieci z rodzin wielodzietnych. W wypadku dzieci te uprawnienia wygasają wraz z osiągnięciem pełnoletniości. Rodzice mają je bezterminowo.
Wspominała Pani o tym, że KDR łączy różne środowiska a nawet opcje polityczne.
Karta jest owocem obywatelskiej troski i działania ze strony rodzin. Jest to też owoc dobrego, spokojnego, merytorycznego dialogu, w którym potrafiliśmy rzeczowo uzasadniać i przekonywać, dlaczego takie a nie inne rozwiązanie jest sprawiedliwe i celowe. Do takiego właśnie dialogu zachęcamy i formujemy naszych członków.
Prowadziliśmy rozmowy zarówno z władzami samorządowymi jak i centralnymi. Udało nam się przekonać do wielu naszych postulatów zarówno rząd Platformy Obywatelskiej, jak Prawa i Sprawiedliwości. Kartę Dużej Rodziny wprowadził rząd Platformy, a rząd Prawa i Sprawiedliwości umożliwił nam, jako stowarzyszeniu, wejście w partnerstwo z Ministerstwem Rodziny i Polityki Społecznej. Jest to przykład pewnej ciągłości działań ponad podziałami politycznymi, w ważnych polskich sprawach, w interesie rodzin.
KDR to projekt w pełni obywatelski
Co z lokalnymi Kartami Dużych Rodzin? Czy nadal funkcjonują?
Tak. Myślę, że w skali europejskiej mamy najlepszą Kartę Dużej Rodziny. Karty Dużej Rodziny działają na kilku poziomach – ogólnopolskim i lokalnym. Karty te w różnym stopniu są ważne dla różnych rodzin. Karta ogólnopolska np. z uwagi na m.in. zniżki kolejowe jest istotna dla rodzin, które podróżują. Daje też zniżki w przedsiębiorstwach mających ogólnopolski zasięg. Karty gminne lub miejskie są bardzo ważne z uwagi np. na darmową komunikację miejską, czy zniżki w lokalnych sklepach, basenach miejskich itd. Są także Karty powiatowe i wojewódzkie, które wprowadzają zniżki w placówkach kultury i oświaty podlegających województwu lub powiatowi. Są samorządy, które te karty ujednoliciły, tak by używając Karty ogólnopolskiej można było uzyskać też zniżki lokalne. W wielu miejscach to działa. W wielu jednak zachowano też osobne lokalne Karty.
Mówiąc o najlepszej Karcie w Europie mam na myśli też to, że jest to projekt w pełni obywatelski, zainicjowany oddolnie i rozwijany przez same rodziny w partnerstwie z Ministerstwem Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej.
KDR to zniżki i nie tylko
Jakie są skutki wprowadzenia KDR?
Poza możliwością korzystania ze zniżek warto powiedzieć o tym, że KDR wpłynęła pozytywnie na postrzeganie rodzin wielodzietnych. Jak wspominałam, takie rodziny często identyfikowane były negatywnie. Kojarzyły się z alkoholizmem i nieodpowiedzialnością. Dla wielu dzieci przyznanie się do bycia członkiem dużej rodziny wiązało się ze wstydem. KDR zaczęła wyróżniać takie rodziny pozytywnie. Jest pewnym przywilejem. Dostrzega i docenia wartość pracy opiekuńczo-wychowawczej wykonywanej przez rodziców. Oznacza to, że państwo i samorząd uznaje bardzo ważny wkład takich rodzin w rozwój społeczeństwa.
Czy są dalsze plany rozwoju Karty?
Nadal mamy nadzieje na współpracę z nowym składem Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej. Chcielibyśmy dalej rozwijać Kartę, tak by rozszerzać ofertę i by zniżki były coraz bardziej opłacalne.
Czytaj także: Planer – nasz sposób na zorganizowane rodzinne życie
Duże rodziny zyskały w Polsce godność
Jak Pani diagnozuje obecną sytuację dużych rodzin w Polsce?
Sytuacja na pewno zmieniła się na plus. Polityka rodzinna zaistniała i rozwija się, Na przestrzeni ostatnich lat wprowadzono szereg pozytywnych instrumentów, m.in. ulga podatkowa, wydłużony urlop macierzyński i rodzicielski (także dla matek, które nie pracują zawodowo), świadczenie „Mama 4+” , świadczenie „500 plus” a obecnie „800 plus”. Zwłaszcza ten ostatni program poprawił bardzo trudną sytuację rodzin, zmniejszył ubóstwo i jest pewnym zabezpieczeniem na wypadek sytuacji kryzysowych, np. związanych z chorobą czy niezdolnością rodziców do pracy. Sytuacja rodzin wielodzietnych jest jednak nadal trudna. Rodzice wielu dzieci muszą bardzo dużo pracować, by ich dzieci wychowywały się w warunkach takich jak inne dzieci. Dochód trzeba podzielić na więcej części, a wszystkiego potrzeba więcej. Musi być większy dom, większy samochód…
Wciąż bardzo trudna jest sytuacja mieszkaniowa rodzin wielodzietnych. Dotychczasowe programy mieszkaniowe wychodziły bardziej naprzeciw potrzebom „singli” niż rodzin, zwłaszcza dużych. Zobaczymy, jak zostanie zrealizowany obecny program, który po raz pierwszy uwzględnia rodziny z trójką i więcej dzieci. W jaki sposób jednak je uwzględni – tego jeszcze nie wiemy.
Postulaty rodzin: emerytury, iloraz podatkowy, sprawiedliwe „babciowe”
Co zatem jest wciąż do zrobienia?
Poza tematem mieszkań, o którym wspomniałam, tematem do podjęcia jest kwestia form opieki nad małym dzieckiem do lat 3. Instytucjonalne formy opieki są dofinansowane, natomiast wybór kobiety, która sama chce zajmować się swoim dzieckiem jest traktowany niesprawiedliwie. Przykładem tego jest ostatnie uregulowanie w ramach programu „Aktywny Rodzic” czyli tzw. „babciowe”. Mamy, które pójdą do pracy otrzymywać mają 1500 zł, czy to na żłobek czy na opiekę babci lub niani. Mama, która sama chce opiekować się swoim dzieckiem otrzyma 1/3 takiej kwoty. Uważamy to za pewną formę nierówności, dzielenia kobiet, a także wpływania finansowego na wybory rodzinne. Ta niesprawiedliwość dotknie zapewne szczególnie matki wielodzietne, które z uwagi na swoją sytuację rodzinną częściej decydują się na pozostanie z dziećmi w domu.
Oczekiwalibyśmy dla takich matek takiego samego wsparcia. Wybór matki, by pozostać przy dziecku, uważamy za równouprawniony. I powinien być on traktowany tak samo jak opieka obcej osoby. Zwłaszcza, że rodzina, gdy matka traci źródło zarobkowania, staje wobec gorszej sytuacji finansowej.
Z tęsknotą też spoglądamy na francuskie rozwiązania podatkowe i iloraz rodzinny, czyli możliwość rozliczania podatków małżeństwa z uwzględnieniem liczby dzieci. Tutaj też uważamy, że w systemie podatkowym jest pewna nierówność. Samotny rodzic może rozliczać się razem z dzieckiem, a rodzice, którzy są w formalnym związku, takiej możliwości nie mają. Jest to po prostu zachętą do tego, by nie formalizować związków. W stosunku do małżeństw jest to niesprawiedliwością.
System emerytalny to następny obszar, w którym wiele jest do zrobienia. Mamy świadczenie „mama 4 +”, które jest świadczeniem uznaniowym, ale nie zmienia systemu emerytalnego. To świadczenie dla matek, które nie pracowały poza domem, ale jak sprawiedliwie traktować matki 4 dzieci, które jednak wypracowały sobie emeryturę? Jest bardzo istotne, by sam system emerytalny uwzględniał fakt wychowywania dzieci, gdyż pracę wychowawczo-opiekuńczą trzeba traktować jako wkład w dobro wspólne. Wychowanie nowego obywatela jest inwestycją rodziców, ale owoce zbiera całe społeczeństwo.
Niesprawiedliwa jest sytuacja, w której osoby bezdzietne lub z niewielką liczbą dzieci mają w związku z tym wyższe emerytury niż te, które tych dzieci wychowały więcej. Wobec tak dużego kryzysu demograficznego, jaki mamy obecnie, państwo powinno zachęcać (a przynajmniej nie zniechęcać) do tego, by dzieci się rodziły.