Przejdź do treści

Halo, halo! Przyszło zbawienie! Co z nim zrobisz?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Rodzina to bardzo dobre miejsce do zmartwychwstawania – nie tylko w sensie przeżywania Świąt Wielkanocnych. Ale jest kilka elementów przeszkadzających: bezczynność, nasz typowy kościelny „smutek” nie wiadomo skąd, ale też zdarzenia losowe, które w tym roku zaskakująco mocno nas „usadziły”.

Nasz falstart

Gdy kończą się Święta Zmartwychwstawania Pańskiego i wchodzimy w długi Okres Wielkanocny, dość śmiesznie-nieśmiesznie brzmią słowa „święta, święta i po świętach”. Mamy trwać w radości, a tymczasem… wychodzi różnie. Nieraz ciężko w niej wytrwać nawet do Niedzieli Miłosierdzia. Czyżby radość była trudniejsza od smutku?

Nam noga powinęła się rodzinnie jeszcze w Wielką Sobotę. Nie tak to wszystko miało wyglądać. Przed świętami żona skręciła nogę w kostce, mnie chrupnęło w plecach i ledwo powłóczyłem nogami. Planowany wyjazd do rodziny trzeba było odłożyć i na wariackich papierach przygotowywaliśmy wersję uproszczoną świąt w domu. Dzieci dostały szereg obowiązków do wykonania i cały ten szereg do Wielkiej Soboty nie skrócił się nawet na jotę.

Weź się za zmartwychwstawanie

Następnego dnia była Niedziela Zmartwychwstania, a dnia kolejnego obowiązkowy list rektora KUL. Jako polonista pracujący na KUL, tego dnia obrywam żarcikami od znajomych, którzy woleliby usłyszeć homilię (OK, ja w sumie też). Ale w ostatnim liście przynajmniej jedno zdanie jest warte zapamiętania i przemyślenia. Mnie w każdym razie tknęło:

Pojęcie zmartwychwstania (…) oznacza wewnętrzne odrodzenie z grzechów i w tym sensie zmartwychwstanie powinno zaczynać się już podczas naszego ziemskiego życia.

Dla mnie ważne jest to, że mam coś z tym zmartwychwstaniem zrobić. To jest dar do wykorzystania, a nie żadne czary-mary i bajka do opowiadania innym. Doświadczam łaski, ale nie mogę potem być bezczynny.

Brzmią mi w uszach piękne słowa pieśni wielkanocnej:

Chrystus zmartwychwstan jest,
Nam na przykład dan jest;
Iż mamy z martwych powstać,
Z Panem Bogiem królować, Alleluja!

Mamy powstać z martwych po to, by królować. A królować to znaczy – władać. To z kolei znaczy – nie być niewolnikiem. To, co mnie zniewala, wymaga pokonania i przekroczenia.

Chrześcijaństwo smutasów

Pewnie się powtórzę, ale często święta w naszych kościołach przeżywane są w atmosferze mało oddającej ducha radości (co musi bawić postronnych obserwatorów, gdy wierny lud śpiewa w minorowej tonacji: „Ustąpcie od nas smutki i trosk fale”). Daleki jestem od wesołkowatości, bo jednak „za wielką cenę zostaliśmy nabyci”, ale czasem przydałoby się, żeby ktoś nas tak z boku nagrał i potem pokazał to nagranie.

Wierzę, że z krzyża płynie moc inna niż wszelkie energie z czakramów czy kwiatów lotosu, ale przecież tę moc trzeba pokazać światu. Nie ma nic frywolnego czy niestosownego w spontanicznym przeżywaniu głębi radości. To jest nasza „dobra energia”, która pozwala zacząć nasze ziemskie zmartwychwstanie. I oby było jej jak najwięcej!

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także