Przejdź do treści

Magia Świąt z gorączką, ospą czy grypą żołądkową… „Zrozumieliśmy, co jest ważne”

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Mamy za sobą Wigilię z wirusem grypy żołądkowej, kiedy nic nie udało się ugotować. Była też Wigilia z ospą w piżamach, czy na dyżurze w poradni z wysoką gorączką. To ustawiło nam priorytety w świętowaniu. Bo, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, Boże Narodzenie odbędzie się niezależnie od tego, ile godzin spędzę w kuchni czy na sprzątaniu.

Boże Narodzenie po naszemu

Zapach pierników i choinki. Dźwięki ulubionej kolędy, światełka. Wzruszające słowa wypowiedziane przy łamaniu się opłatkiem. Radość bliskich z prezentów. Czujesz magię Świąt?

A może raczej kiczowate ozdoby świąteczne atakujące ze sklepowych wystaw już w październiku. Zakupy w rytm wesołych dzwoneczków – kup taniej, bo następna taka promocja dopiero za rok. „Ho, ho, ho”. Czujesz magię Świąt?

To może inaczej… Daleka podróż, zmęczenie i strach. Zamknięte drzwi, zimna grota, zapach siana i zwierząt. Trud porodu, płacz dziecka. „Gloria in excelsis Deo!”, zbudzeni, biedni pasterze. Emmanuel, Bóg z nami. Teraz czujesz magię Świąt?

Boże Narodzenie po Bożemu

Bóg mógł wymyślić narodzenie Swojego Syna tak, jak tylko zapragnął. Wybrał ubogą stajnię, żłób i pasterzy. Gdyby tylko chciał, mógł mieć pałac, bogactwa, atłasy, przepych, podziw, uznanie, pokłony możnych i wpływowych. Nie był tego godny?

A jednak Bóg patrzy inaczej, wybiera inaczej. Co roku zastanawiam się, jak to się stało, że ze wspomnienia narodzin Jezusa, który wybrał to, co małe w oczach tego świata, my zrobiliśmy najbardziej komercyjne święta w całym roku. Wydajemy pieniądze, żeby kupić rzeczy, których tak naprawdę nie potrzebujemy. Spędzamy godziny w sklepach, w kuchni, żeby przygotować jedzenie, którego nie będziemy w stanie przejeść. Ale wiadomo – tradycja.

Wigilia na świątecznym dyżurze

W naszej rodzinnej historii, odkąd mamy dzieci, mamy też różne doświadczenia spędzania Świąt. Nasza pierwsza Wigilia, z pierwszym dzieckiem, upłynęła nam na zbijaniu bardzo wysokiej gorączki i wizycie na świątecznym dyżurze w poradni. Czuliśmy strach o to małe życie.

Był rok z wirusem grypy żołądkowej, kiedy nie mieliśmy siły nic ugotować ani postawić choinki. Była też wieczerza w piżamach, bo dzieci miały ospę. Zrozumiałam wtedy znaczenie życzeń: „zdrowych Świąt!”. Z drugiej strony te wszystkie trudne sytuacje ustawiały mi w głowie priorytety i zrozumiałam, co jest konieczne do dobrego przeżycia Świąt.

Trafiona inwestycja

Czas Bożego Narodzenia budzi w nas wiele emocji i czasami okazuje się, że mamy niezdrowe przywiązanie do tradycji. Emocje są ważne i piękne, budują dobre wspomnienia. Ale nie są istotą. Czy koniecznie muszę wysprzątać każdy zakamarek mieszkania? Czy potrzebuję upiec szóste ciasto, bo przecież jest taka tradycja?

Jakkolwiek banalnie to zabrzmi, Boże Narodzenie odbędzie się niezależnie od tego, ile godzin spędzę w kuchni, próbując odtworzyć misternie wzory na piernikach, żeby zabłysnąć na Instagramie. Szczególnie mając malutkie dzieci, warto wrócić w prostocie do Betlejem. Lepiej jest inwestować w czas i relacje. Nie tylko od Święta.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także