Jakie cechy ojca i matki sprawdzają się w edukacji domowej? Czy dochodzi tutaj do podziału ról ze względu na płeć? A może to nie ma żadnego znaczenia? Dziś piszę o tym, jak wygląda ED od strony rodziców.
Rodzice są różni
Od razu małe zastrzeżenie. Zdaję sobie sprawę, że rodzice są mocno zróżnicowani. Wiem, że bywają ojcowie, którzy bardziej „matkują” i mamy, które swoim podejściem zawstydziłyby niejednego ojca. Dlatego poniższy tekst dotyczy przypadku, który znam najlepiej, czyli mojego własnego.
Warianty edukacji domowej
Nie dość, że rodzice są różni, to na dodatek istnieje wiele odmian tego modelu edukacji. Można śmiało powiedzieć, że ile rodzin, tyle opcji. W jednych rodzinach wszystkie dzieci uczone są w trybie edukacji domowej, w innych występuje typ mieszany (część chodzi do tradycyjnych szkół, część wybiera homeschooling).
Jakby tego było mało, układ taki może z czasem ulegać zmianie. Dziecko, które nigdy nie chodziło do szkoły, pewnego dnia może oświadczyć, że chciałoby spróbować, zobaczyć, jak to jest wstawać codziennie na ósmą rano.
Z kolei dziecko uczęszczające do szkoły przez wiele lat, pewnego dnia może powiedzieć: „dość!” – i zwierzyć się rodzicom, że marzy o tym, co robią na co dzień jego koledzy z edukacji domowej.
Do tego dochodzi podział ze względu na wiek dzieci. Młodsze wymagają nieustannego lub przynajmniej częściowego rodzicielskiego wsparcia w nauce. Starsze, czyli te od ósmej klasy wzwyż, z reguły same są sobie sterem, żeglarzem i okrętem.
Uff…
Jeśli czytasz ten artykuł, to prawdopodobnie dlatego, że interesujesz się homeschooolingiem. Bez względu jednak na to, ile twoich dzieci jest lub będzie kiedyś w ED, muszę cię lojalnie ostrzec: ta decyzja będzie wpływała na całą twoją rodzinę. Wiem, co mówię. Przerabialiśmy wszystkie wyżej opisane warianty.
Matka vs. edukacja domowa
Przejdźmy jednak do rzeczy. Podejrzewam, że nie pomylę się zbytnio, jeśli powiem, że większość kobiet w Polsce miała w szkole lepsze oceny niż większość mężczyzn. Wydaje mi się również, że kobiety miały również wyższe noty z zachowania. W związku z tym ich młodzieńcze doświadczenia przekładają się inaczej na postrzeganie systemu szkolnego, niż jest to w przypadku mężczyzn.
Zmierzam do tego, że dzisiejsze matki zupełnie inaczej podchodzą do kwestii edukacji swoich dzieci. Stawiają im większe wymagania, z większą starannością przykładają się do różnych elementów tego procesu.
Jeśli dodamy do tego wrodzoną cierpliwość i empatię, okaże się, że to właśnie kobiety pełnią w rodzinach praktykujących ED rolę kogoś, kto dba o to, by dziecko z jak najlepszymi wynikami przechodziło z klasy do klasy.
Choć wierzę, że w wielu rodzinach może być dokładnie odwrotnie.
Ojciec vs. edukacja domowa
Jaka więc jest na ogół rola ojca w takiej homeschoolingowej rodzinie? Jedną z możliwości jest pilnowanie tego, by nauka w domu różniła się znacząco od tej w szkole. By było w niej więcej luzu, improwizacji i by nie generowała u dzieci nadmiaru niepotrzebnego stresu.
Ojcowie mogą też brać na siebie sprawy typowo techniczne, np. dowożenie swoich pociech na egzaminy, których w tej formie edukacji bywa naprawdę sporo.
Ale może być też dokładnie odwrotnie. I właśnie to jest w ED piękne!
Podsumowując – „ważne, by gonić króliczka”
Edukacja domowa w każdej rodzinie wygląda inaczej. Powodem tego jest wspomniana na wstępie różnorodność modeli. W jednej rodzinie za ED będzie odpowiadać tylko matka, w innej oboje rodzice będą musieli okroić dzień z resztek wolnego czasu, żeby przeznaczyć go na uczenie dzieci.
Edukacja domowa jest więc czymś z natury niejednorodnym. A do tego na tyle rewolucyjnym i nie dającym się ująć w sztywne ramy, że trudno jest wytyczyć granice podziału między tym, co jest w niej domeną matki a tym, co bierze na swoje barki ojciec.
A skoro nie da się takiego podziału dokonać, to dla ciebie może to oznaczać tylko jedno: pełną wolność i dowolność! Brak szablonów i schematów, w które trzeba się wpasowywać.
Jeśli lubisz przekazywać wiedzę, możesz być nauczycielem swoich dzieci. Jeśli bardziej kręci Cię sfera „administracyjno-techniczna”, możesz zająć się właśnie nią. Jeśli jesteś „humanistą”, bez oporów zajmiesz się nauczaniem języka polskiego czy historii. Jeśli Twój współmałżonek to „ścisłowiec”, to w naturalny sposób przejmie odpowiedzialność za przedmioty o tym charakterze.
Bo w edukacji domowej liczy się nie tylko efekt końcowy. Ocena z egzaminu, pasek na świadectwie – to tylko wisienki na torcie. Nie jest ważne, by złapać króliczka, ale by gonić go.
Tym „króliczkiem” w ED będą dla ciebie i twoich dzieci: frajda z nauki, przyjemność z poznawania nowych rzeczy czy wreszcie radość ze wspólnego doświadczania świata, w którym żyjecie.
Brzmi nieźle, prawda?