Przejdź do treści

Czystość przed ślubem jest tak prokobieca, że powinny ją popierać feministki! [badania i świadectwo]

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Rezygnacja z seksu przed ślubem to najlepszy filtr na odpowiedniego kandydata na męża czy żonę. Dlaczego? Co o czystości przedmałżeńskiej mówią badania psychologów i czy idą w parze ze stanowiskiem Kościoła?

Seks przed ślubem – jasne stanowisko Kościoła

Kościół katolicki stanowczo odradza zakochanym mieszkanie ze sobą przed ślubem utożsamiając najczęściej taką sytuację z brakiem czystości przedmałżeńskiej. Owa czystość ma być jednym z gwarantów odpowiedniego przygotowania się do ślubu. 

W Katechizmie Kościoła Katolickiego w punkcie 2337 na temat czystości czytamy: 

Czystość oznacza osiągniętą integrację płciowości w osobie, a w konsekwencji wewnętrzną jedność człowieka w jego bycie cielesnym i duchowym. Płciowość, w której wyraża się przynależność człowieka do świata cielesnego i biologicznego, staje się osobowa i prawdziwie ludzka, gdy zostaje włączona w relację osoby do osoby, we wzajemny dar mężczyzny i kobiety, który jest całkowity i nieograniczony w czasie. Cnota czystości obejmuje zatem integralność osoby i integralność daru.

Czystość rozumiana jest tu jako całkowity dar z siebie, który ofiaruje się małżonkowi. Oczywiście tak górnolotne przedstawienie sprawy nie będzie przekonujące dla każdego. Spójrzmy więc na czystość z innych punktów widzenia.

Czystość – papierek lakmusowy partnera

Osobiście uważam, że koncepcja czystości przedmałżeńskiej jest tak prokobieca, że powinny ją popierać feministki. Rezygnacja z seksu przed ślubem to najlepszy filtr na odpowiedniego kandydata na męża. Dlaczego?

Kiedy rozmawiam z dziewczynami przygnębionymi tym, że ich mężczyźni nie rozumieją sensu czystości przedmałżeńskiej, próbuję wytłumaczyć, że to najlepsze, co mogło się jej zdarzyć przed ślubem. Oczywiście nie jest to łatwe doświadczenie, bo osoba, którą kochasz, ma inną wizję związku. To poważna różnica, z której wyjść można albo kompromisem albo rozstaniem. Jednak – z perspektywy osoby trzeciej – dla kobiety to jest najlepszy sygnał. Więcej – powiedziałabym że jest to czerwona flaga, ostrzegająca przed nieodpowiednim kandydatem na męża

Bo skoro on nie jest w stanie zaakceptować braku seksu, to należałoby się zastanowić, czego szuka w relacji z tobą. Czy rzeczywiście jest zainteresowany tobą, a więc twoją osobowością, temperamentem, historią, czy jednak najbardziej pociąga go twój wygląd?

To najlepszy filtr na odpowiedniego kandydata na męża, bo nie ma chyba nic bardziej męskiego od samodyscypliny i ogromu siły, jaką musi wykazać mężczyzna, by trwać w czystości do ślubu.

Czy właśnie taka postawa – samokontroli w imię nauki miłości oraz wzajemnego szacunku – nie świadczy o dojrzałości i prawdziwym oddaniu? Ten filtr pozwala zaoszczędzić czas. Niestety większość osób nie podejmuje tematu współżycia w początkowym etapie związku. Szczególnie kobiety, bojąc się o to, że wystraszą tym partnera, odwlekają rozmowę o swoich wartościach w tej kwestii na później. To znacznie komplikuje sytuację, bo czas gra na niekorzyść. Najlepiej już na początku znajomości wyznać swoje zamiary, dopóki przywiązanie emocjonalne, zakochanie, a wraz z nim motyle w brzuchu, nie będą jeszcze obecne. Im później, tym trudniej wycofać się z relacji, szczególnie gdy wchodzą w grę poważne uczucia.

Czystość przed ślubem przygotowuje do życia

Czas w czystości przed ślubem może się stać świetną szkołą miłości. Miłość fizyczna nie wydaje się skomplikowana, jednak miłość w rozumieniu chrześcijańskim, a więc ofiarna, życzliwa, wybaczająca, pomocna, wspierająca to fundamenty relacji. Dlatego to właśnie czas przed ślubem jest najlepszy, by się jej nauczyć. Gdy nie ma między zakochanymi współżycia, to miłość w naturalny sposób intensywnie realizuje się w innych wymiarach – poprzez naukę rozmowy, wsparcie, życzliwość, służbę drugiej osobie. Takie podejście do narzeczeństwa lub czasu jeszcze przed zaręczynami bardzo owocuje po ślubie. 

Bo choć mało która para przed zawarciem związku sakramentalnego ma to na uwadze, to w życiu małżeńskim pojawiają się momenty, gdy współżycie jest niemożliwe lub na jakiś czas wstrzymane. Tak może być np. w okresie ciąży lub po porodzie. Czas połogu stanowi duże wyzwanie dla małżeństwa. Jak pisałam w poprzednim artykule na Siewca.pl, większość par w tym czasie przechodzi poważny kryzys. Jest on niewątpliwie związany właśnie z brakiem współżycia. Tym parom, które doświadczyły już życia bez sfery seksualnej, o wiele łatwiej jest przejść takie momenty. Wiedzą już, że ta kwestia nie definiuje ich relacji. Obydwoje wiedzą już jak radzić sobie w tym czasie, jak inaczej budować intymność i jak okazywać miłość.

Namiętność budulcem relacji? Jasne zdanie psychologa

Psycholog Robert J. Sternberg w swojej Trójczynnikowej Teorii Miłości wyznaczył jej trzy składniki: namiętność, intymność i zaangażowanie. Wg badacza namiętność jest najbardziej ulotna, najszybciej przemija i nie powinna być głównym budulcem relacji. Relacja oparta jedynie na namiętności, a przez to atrakcyjności fizycznej, nie jest stabilna i rozpada się wraz z odlotem motyli z brzucha.

Intymność Sternberg rozumie jako więź, a więc wspólne przeżycia partnerów, szczere rozmowy, wzajemne wsparcie, przyjaźń. To intymność, wg psychologa, jest najbardziej solidną podstawą miłości. Zaangażowanie i namiętność może minąć, ale gdy intymność jest między zakochanymi żywa, są oni w stanie odbudować swoją relację.

Brak seksu przed ślubem? Wnioski z badań są jasne

Według badań zespołu psychologów Busby, Carroll i Willoughby opublikowanych w czasopiśmie Journal of Family Psychology w 2010 r. 30-40% par decyduje się na seks już w pierwszym miesiącu po rozpoczęciu randkowania

Badania wykazały zależność: im dłużej para czekała ze współżyciem, tym lepszą relację miała po ślubie. Ponadto pary, które żyły w czystości do ślubu, odczuwały większą satysfakcję w małżeństwie (wg wskaźników aż o 20%). Wstrzemięźliwość seksualna przed ślubem wykazała pozytywny wpływ również na inne sfery życia par. Takie związki wyróżniały się w małżeństwie lepszymi umiejętnościami komunikacyjnymi (o 12% lepszymi od pozostałych par), rzadszymi myślami o rozwodzie (mniej o 22%) i – co najciekawsze – lepszą jakością pożycia seksualnego (o 15% lepszą od par, które rozpoczęły współżycie w początkach randkowania).

To niezwykłe, że nawet badania z dziedziny psychologii relacji udowadniają sens wstrzymania się ze współżyciem w pierwszej fazie związku. Myślę, że wnioski ukazane w przywołanym badaniu potwierdzają tylko, że pary, które żyją w czystości do ślubu, lepiej wykorzystują czas przed ślubem we wzajemnej relacji. Sfera seksualna nie przysłania im tego, czego warto nauczyć się jako narzeczeństwo. Wskazują na to lepsze wyniki komunikacji w związku, lojalności i satysfakcji. 

Ciekawe również, że te pary miały bardziej satysfakcjonujące życie erotyczne. Mogę się domyślać, że wynika to z wypracowanego poprzez czystość przedmałżeńską przekonania o wyłączności. Mam świadomość, że mój ukochany nie dzielił z nikim przede mną takich przeżyć, a więc nie będzie krzywdzących porównań. Razem odkrywamy tę sferę.

Nasza historia mówi: NIE

Na koniec chciałbym się podzielić osobistym doświadczeniem. Historia ostatnich miesięcy naszego narzeczeństwa potwierdza, że lepiej nie mieszkać razem przed ślubem. Jako narzeczeni, przez 4 miesiące mieszkaliśmy w jednym mieszkaniu. I choć trwaliśmy w czystości, był to najtrudniejszy czas w naszym związku.

Kilka miesięcy przed ślubem przypadło na okres, gdy mieszkaliśmy we Włoszech. Piotr dostał staż w muzeum w Reggio Emilia i to tam miał wyjechać w ramach studiów na brytyjskim uniwersytecie. Pojechałam z nim. Nie przewidzieliśmy jednak, że miasteczko Reggio Emilia miało spory uniwersytet, ale żadnego akademika. Już na starcie znajomi z pracy ostrzegali Piotrka, że znalezienie mieszkania do wynajęcia będzie graniczyło z cudem. 

Po jakimś czasie taki cud się jednak zdarzył i zamieszkaliśmy w 2-pokojowym mieszkaniu. Chcieliśmy być blisko w narzeczeństwie, stąd decyzja o wspólnym wyjeździe, ale nie planowaliśmy wspólnego mieszkania przed ślubem. Przez ten czas wspierał nas kierownik duchowy – polski ksiądz posługujący od lat w Reggio Emilia. Doskonale znał specyfikę problemu mieszkaniowego w miasteczku. Trafiliśmy na niego całkowitym przypadkiem. Od razu przedstawiliśmy sytuację oraz to, że przygotowujemy się do ślubu, żyjąc w czystości. 

Po czasie jesteśmy bardzo wdzięczni Bogu za dar, jakim był dla nas Don Jacek. Czuliśmy jego wsparcie duchowe. Nie uchroniło nas to jednak przed licznymi kłótniami i podniesionym głosem. Dużo było w nas nerwowości i napięcia. Z jednej strony nie byliśmy jeszcze małżeństwem, ale żyliśmy jak małżeństwo. Narażenie się na grzech powodowało frustrację i złość. Nigdy nie kłóciliśmy się tak często. Nigdy też nie było nam tak blisko do rozstania. 

W końcu wyjechałam do Polski. Wróciłam na 2 miesiące przed ślubem. Udało się wytrwać w miłości, czystości i szacunku do ślubu. Gdyby nie duchowe towarzyszenie Don Jacka, nie wiem czy by nam się udało. 

Wszystkim, którzy mówią o zaletach ekonomicznych takiego rozwiązania, mówimy zatem stanowczo: NIE POLECAMY.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także