Przejdź do treści

Dzieci pytają o naukę i Boga. “Nie dzielmy tych światów!” [rozmowa]

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

“Mój sześcioletni syn odkrywał tajemnice kosmosu i po obejrzeniu jednego z filmów edukacyjnych stwierdził, że może i Bóg stworzył trochę świata, ale Księżyca to na pewno nie, bo Księżyc powstał tak, tak i tak… To są impulsy, które mobilizują mnie do działania” – mówi w rozmowie z Siewcą Anna Kościółek, autorka książek dla dzieci, która pokazuje, że światy wiary i nauki są w oczach najmłodszych do pogodzenia.

Wiara i nauka – zgrzytające światy

Joanna i Mirosław Haładyjowie: Niektórzy z wierzących boją się konfrontować swoją religię z nauką, czego efektem jest pewien „dualizm” (nauka sobie, religia sobie), który nierzadko zostaje przeniesiony na dzieci. Ma on w sobie coś z mechanizmu obronnego, mającego chronić wiarę ich pociechy przed „światem”.

Anna Kościółek: Pamiętam z czasów moich studiów taki epizod… Spotkałam znajomego, który studiował prawo, i kiedy dowiedział się, że ja studiuję biologię, przyznał, że dziwi się, iż osoba wierząca wybrała właśnie taki kierunek. Jak stwierdził, dla niego, jako osoby niewierzącej, wiara jest nie do pogodzenia z nauką. On zakotwiczył się w świecie materialnym, gdyż świat duchowy dla niego nie istniał. W innej sytuacji są osoby wierzące, dla których te dwa światy współistnieją i są w ich życiu ważne. 

Wierzymy w istnienie Boga Stwórcy, czytamy Pismo Święte, ale często nie potrafimy znaleźć mostu, który łączy świat duchowy z nauką. Może nawet nie zakładamy, że takowy istnieje. Moim zdaniem konsekwencją jest wspomniany dualizm – przekonanie, że te dwa światy istnieją jako osobne byty, które najlepiej trzymać od siebie z daleka, bo kiedy je do siebie zbliżyć, mogą powstać między nimi kłopotliwe zgrzyty. Bezpieczniej i wygodniej jest zgodnie z potrzebą przeskakiwać z jednego z tych światów na drugi. Jest to pewien sposób na bycie wierzącym w świecie aktualnych odkryć nauki. 

Trudności przychodzą, kiedy dzieci zaczynają zadawać dociekliwe pytania, które konfrontują ze sobą te dwa światy, przez co zbliżają je do siebie. Jednym ze sposobów na poradzenie sobie w takiej sytuacji przez dorosłych jest – w zależności od potrzeby i sytuacji – umniejszanie znaczenia, bagatelizowanie, ignorowanie świata nauki albo świata duchowego. Wtedy można w oczach własnych i dziecka wyjść z twarzą, bo przecież jakaś odpowiedź padła. Jednocześnie przekazuje się dziecku sprawdzony sposób na odnalezienie się w życiu z dwoma światami. A tu przecież chodzi o to, by szukać mostu i dialogu między nimi, spojrzeć na naukę i wiarę, jak na dwa plany tego samego obrazu zatytułowanego „świat”. Te plany wzajemnie się uzupełniają, a nie wykluczają.

Nie musimy być omnibusami

Często też, bojąc się pokazać dziecku swoją niewiedzę, odsuwamy jego pytania na „za chwilę”.

To przykre, kiedy dochodzi do takich sytuacji, bo często oznacza to nadzieję rodzica na to, że dziecko zapomni ponownie zapytać. A mówię to jako mama szóstki dzieci, która też miała takie wpadki na sumieniu. Z czasem przekonałam się, że przyznając się przed swoim dzieckiem, że czegoś nie wiem, nie rozumiem, nie tracę w jego oczach. Wręcz przeciwnie – pokazuję mu, że człowiek – niezależnie od wieku i życiowego doświadczenia – nieustannie się uczy, odkrywa świat i poszukuje prawdy. 

Poszukiwanie prawdy jest procesem ciągłym, zarówno w świecie nauki, jak i wiary. Nie można się okopać w stwierdzeniu, że ja już wszystko wiem w tej sprawie i nie ruszę się z miejsca nawet o krok w żadnym kierunku. Zamiast uciekać przed odpowiedziami na trudne pytania – również tymi dotyczącymi wiary – pochwalmy swoje dziecko, że jest dociekliwe, że jego pytania są interesujące i ważne dla nas.

Jeśli nie znamy odpowiedzi, oczywiście warto obiecać, że specjalnie dla dziecka poszukamy jej. Może nawet zrobimy to wspólnie. W jednej z moich książek tata głównego bohatera – ośmioletniego Antka – jako sposób na poszukiwanie prawdy zaproponował wspólną zabawę w rozprawy sądowe, podczas których chłopiec zadawał trudne pytania dotyczące biblijnej opowieści o stworzeniu świata. Tata starał się na nie zawsze rzetelnie odpowiadać, przy czym wcześniej umówił się z synem, że chce się do odpowiedzi przygotować. Myślę, że taka postawa jest nieporównanie cenniejsza wychowawczo, niż ukrywanie przed dzieckiem, że czegoś się nie wie.

Odpowiadając na trudne pytania, musimy mieć rzetelną wiedzę

Czyli dorośli, w razie niewiedzy, powinni poprzedzić swoją odpowiedź przygotowaniami i dokształceniem się. To może być rozwijające, ale też pewnie trudne.

Tematy z pogranicza nauki i wiary są trudne do zrozumienia nie tylko dla dzieci. Poszukując odpowiedzi na te zagadnienia, warto sięgnąć po książki tematyczne, naukowe. Nie każdy jednak odnajdzie się w tego typu źródłach wiedzy, których język jest specyficzny, nie dla każdego „zjadliwy”. Dlatego tak bardzo mi zależało, aby napisać opowieść, która – posługując się przykładami wziętymi z życia zwyczajnej rodziny – pomoże zrozumieć to, co trudne i zawiłe w tematach z pogranicza nauki i wiary. Chciałam aby była to pomoc zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. 

Pamiętajmy, że aby odpowiadać dziecku na trudne pytania, sami musimy mieć rzetelną wiedzę i ciekawy sposób na jej przekazanie.

Wiara i nauka w oczach dzieci – nie bójmy się

Kiedy, Pani zdaniem, rodzice powinni zacząć poruszać ze swoimi dziećmi kwestie, takie jak np. ewolucja?

W swojej twórczości staram się pokazać, jak można wykorzystać życie codzienne do pewnego rodzaju obrazowania dzieciom trudnych pojęć. Myślę, że nie ma tu jakiejś granicy wieku. Po prostu dziecko w pewnym momencie pyta, a my możemy dostosowywać przykłady do etapu jego rozwoju.

Moim zdaniem nic nie stoi na przeszkodzie, aby już kilkuletniemu maluchowi, któremu opowiadamy biblijną historię o stworzeniu świata, tłumaczyć, jaką misję ma Pismo Święte. Możemy mu powiedzieć, że to nie jest naukowa książka do historii czy do opisu rozwoju przyrody, tylko ta niezwykła Księga ma misję religijną, opierającą się na wierze w to, że cały kosmos, cały wszechświat, wszelkie życie na nim, więc i człowiek, nie jest dziełem przypadku. Stoi za nim Stwórca, który jest miłością. Ta Księga ma przekazać ważne myśli o Bogu, o tym, jaki On jest, co o sobie mówi, kim jest człowiek w oczach Boga i co łączy Boga z człowiekiem i całym światem.

Wytłumaczyć najtrudniejsze tematy

Trzeba przyznać, że tworząc książki dla dzieci, próg trudności ma pani ustawiony wyjątkowo wysoko…

Ze wsparciem przychodzi doświadczenie życia rodzinnego. Mój sześcioletni syn odkrywał np. tajemnice kosmosu i po obejrzeniu jednego z filmów edukacyjnych stwierdził, że może i Bóg stworzył trochę świata, ale Księżyca to na pewno nie, bo Księżyc powstał tak, tak i tak… To są takie impulsy, które mobilizują mnie do działania. Potrzebuję też często wsparcia – potwierdzenia kogoś biegłego w temacie, że to, co napiszę, będzie poprawne pod względem merytorycznym i dobrze realizuję wytyczone cele.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także