Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Okazuje się, że okazywanie sobie małżeńskiej czułości przy dzieciach wzmaga domową atmosferę miłości, ale też rodzi wyjątkowo zaskakujące pytania i stwierdzenia. Oto kilka historii.
Rodzinne pogaduchy
W naszym domu cały czas gadamy. Rzadko gości u nas cisza. Wspólnie dyskutujemy nad sytuacjami problemowymi, omawiamy przyszłość, opowiadamy o przeżytych emocjach. Chyba nie ma takiej chwili, żebyśmy wszyscy mieli zamknięte buzie.
Ostatnio nasza rodzinna pogawędka zeszła na tematy matrymonialne. Mając dość specyficzne usposobienie podszyte co do centymetra poczuciem humoru, lubimy z mężem wypytywać naszą najstarszą córkę, jakie ma plany na zamążpójście i kiedy opuści „gniazdo”? Czy nam się do tego spieszy? A nigdy w życiu, ale nie możemy się powtrzymać – jej irytacja jest urocza.
Małżeńskie dylematy naszych dzieci
Nagle naszą niepedagogiczną zabawę przerwał poważny głos Miłoszka: „Ja nigdy się nie ożenię, bo nie znajdę takiej grubej żony, jak mama i żeby miała taki sam głos”.
Tak, to jedna z tych chwil, gdy mam mieszane uczucia, czy to komplement czy „wrzutka”. Mimo wszystko bardzo mnie wzruszył. „Znajdziesz niuniu, na pewno są jeszcze takie grube dziewczyny” – zagwarantowałam, starając się nie popłakać ze śmiechu.
Automatycznie przypomniała mi się rozmowa z jedną z naszych córek, która patrząc, jak się maluję na wyjście z Andrzejem (tak, wychodzimy na randki, bo przy licznym potomstwie wyjście we dwoje gwarantuje nam zdrowie psychiczne), powiedziała ze smutną miną: „Mamuś, boję się, że nie znajdę takiego męża, jak tata. A co, jeśli mój będzie krzyczał i bił?”.
Zmroziło mnie przez chwilkę. Dopiero, gdy zapewniłam, że pomożemy jej znaleźć fajnego męża, uśmiech wrócił na jej buźkę.
Kłopotliwe pytania do dziadków
Po tych epizodach dotarło do mnie, że jako rodzice, jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za sferę materialną dziecka, jego zdrowie, dietę i wykształcenie, ale przede wszystkim za wzorce, jakimi je otaczamy. Czujecie ten ciężar?
Dziecko chłonie otoczenie jak gąbka – złe i dobre doświadczenia. To, co je otacza, przyjmuje za oczywiste. Przykład?
Nasza Eliza, będąc u dziadków, po głębszej obserwacji zapytała:
– Babciu, czy Wy z dziadkiem jesteście parą?
– Tak – uśmiechnęła się babcia.
– To dlaczego się nie całujecie? – drążyła Eliza.
Babcia, trochę speszona, starała się wybrnąć z kłopotliwej rozmowy:
– A wasi rodzice się całują?
– Cały czas! – padła natychmiastowa odpowiedź.
Dlaczego całujemy się przy dzieciach?
Bardzo często okazujemy sobie uczucia przy dzieciach wzbudzając w nich pozytywne reakcje – przeważnie śmiech starszych dzieci z komentarzem: „dorośnijcie w końcu” i entuzjastyczne „przytulasy” młodszych. A dlaczego to robimy? Bo widzimy, jaki spokój i poczucie bezpieczeństwa daje dzieciom nasza bliskość. Mamy więc nadzieję, że ta bliskość pomoże im uformować kiedyś ich rodziny. A ja chyba muszę trochę schudnąć, aby poszerzyć Miłoszowi horyzonty matrymonialne.