Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
„Niech w Nowym Roku nigdy nie brakuje ci pieniędzy, radości, zdrowia, miłości, szczęścia i spokoju! Spełniaj swoje marzenia.” I okej. Wierzymy, że pod całą tą wypowiedzią kryje się: „Z całego serca życzę Ci jak najlepiej”. Ale co JA mogę zrobić, by te życzenia naprawdę się spełniły? Jak mogę je skonkretyzować? I dlaczego nie ma konieczności, by towarzyszyły im noworoczne postanowienia?
Rachunek za poprzedni rok
Gdyby zapytać, z czym kojarzy się ludziom okres przełomu roku, to zapewne w 90% odpowiedzi pojawiłoby się stwierdzenie, że to czas na zmiany, na rozpoczęcie nowego rozdziału oraz że to bardzo motywujący moment. Jest to też chwila chłodnej kalkulacji tego, co się wydarzyło. Być może w rodzinie pojawiło się nowe życie, dziecko, które – jak mały Jezus – rozświetliło codzienność rodzinną. Być może ktoś zyskał dobrego przyjaciela, a inny odzyskał zdrowie. Również w drugą stronę – w mijającym roku mógł wydarzyć się dramat, może odszedł ktoś bardzo bliski, może lekarz przekazał gorzką diagnozę swemu pacjentowi, a może ktoś stracił swój dobytek życia. W tym rozrachunku często padają słowa: „By ten kolejny rok był lepszy od poprzedniego”. Nieraz sami się z nimi spotkaliśmy i stały się naszym punktem do refleksji.
Wiele zależy ode mnie
Czego my tak naprawdę chcemy od nowego roku, a co było złego w poprzednim, że marzymy o jeszcze lepszym? Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na wiele wydarzeń. Nie potrafimy przewidywać nagłych sytuacji, więc w tej kalkulacji nasz udział byłby niewłaściwy. To, co my możemy zrobić, to zacząć od siebie. Przysiadamy i myślimy, jakimi byliśmy dla drugiego. W pierwszej kolejności myślimy o swojej rodzinie, o relacji wobec siebie, dzieci, naszych rodziców, potem rodzeństwa, przyjaciół i znajomych. Czasem łatwiej zapisać sobie te momenty, które uważamy za dobre i te, które mogły zranić. Chwile, kiedy pomogliśmy komuś, kiedy nie odwróciliśmy się w potrzebie, może taki czas kiedy po prostu potrafiliśmy usiąść i słuchać.
Z drugiej strony tabeli wypisujemy momenty, w jakich górowały negatywne emocje, a pod ich wpływem niepotrzebnie rzucone słowa, gesty, popełnione czyny. Może się okazać, że jakieś miesiące lub pora roku wpływała lepiej na nasze relacje, natomiast w innym czasie wypadały one gorzej. Czy byłem takim człowiekiem, z którym sam chciałbym się co dzień spotykać?
Całoroczna strategia
Nie robimy postanowień. Dla nas czas na zmiany jest przez cały rok. Tak jak Jezus nie wybacza nam tylko z okazji 1 stycznia, tak my nie chcemy dawać sobie tylko jednej szansy na zmianę, lecz ciągle dążyć ku lepszemu. Nie uważamy, że wyznaczanie celów noworocznych jest złe. Kiedyś również je spisywaliśmy, będąc jeszcze w narzeczeństwie. Jednak szybko pojawiały się mury i zniechęcenia. Na pewno zmiana daty bardziej motywuje i pozwala rozplanować cały kolejny rok, jednak pułapka poniesienia porażki lub zetknięcia z nagłą trudnością może mocno zaburzyć chęci do dalszego rozwoju.
Warto swoje cele rozłożyć na czynniki pierwsze:
- 1. Co chcemy osiągnąć?
- 2. Dlaczego chcemy to osiągnąć?
- 3. Co zmieni to w naszym życiu?
- 4. Czy może to wpłynąć na innych ludzi? Jak?
- 5. Co będzie, jeżeli nam się nie uda?
- 6. Czy duży cel możemy rozbić na kilka małych, żeby osiągnąć zamierzony efekt bez poczucia porażki?
- 7. Czy potrzebujemy pomocy osób trzecich?
- 8. Czy nasze cele są realne w kontekście zasobów własnego zdrowia, budżetu, czasu?
Realne przełożenie swojej koncepcji na te pytania na pewno pozwoli lepiej dobrać strategię i zmierzyć własne siły na zamiary, a przy okazji być może pozwoli na faktyczne osiągnięcie zamierzonego celu.
Stanąć w ogniu
W kontekście przemian i walki z samym sobą polecamy wam film „Próba ogniowa” z 2008 r. w reżyserii Alexa Kendricka. Spotkaliśmy się z tą produkcją pierwszy raz jako nastolatkowie podczas rekolekcji oazowych. Strażak Caleb, wiernie wyznający zasadę „nigdy nie porzucaj twojego partnera”, pomaga wielu osobom, gasi trudne pożary, naraża swoje życie i niejednokrotnie staje twarzą w twarz ze śmiercią, by uratować człowieka, którego często nie zna.
W domu strażaka panuje jednak chłód. Życie Caleba i Catherine z boku wygląda sielankowo (mają swój dom, mają siebie, zdrowie oraz pracę w zawodzie), ale ich relacja po wielu latach małżeństwa jest oschła.
Na tej drodze staje ojciec strażaka, który w trosce o syna i synową zadaje pytanie, czy Caleb chce ratować swoje małżeństwo. Trudne do wypowiedzenia słowo „tak” jest wstępem do nowego rozdziału. Okazuje się, że to nie chłód, lecz największy pożar jego życia, już dawno rozprzestrzenił się w relacji małżonków, a zmiana będzie wymagać wielu dni poświęcenia i przełamania. Mężczyzna podejmuje miłosne wyzwanie, zdecydowanie trudniejsze od wielu fizycznych, których jako strażak doświadczył w życiu.
Mogę działać
Dla nas ten film stanowi dobry punkt wejścia w nowy rok i rozważenia tego, czy JA mogę coś zmienić. Jak mogę działać, by faktycznie ten rok był lepszy? Może to w moim otoczeniu potrzeba nie kubełka, a basenu wody, by ugasić jakiś istniejący pożar? Ale warto też działać po to, by pod koniec roku stanąć w prawdzie i móc szczerze stwierdzić: TAK, TO BYŁ DOBRY ROK. Wierzymy mocno, ale też zauważamy, że dobro się mnoży, gdy się je dzieli. I nieustannego powtarzania tego działania matematycznego wszystkim czytelnikom serdecznie życzymy.