Przejdź do treści

Ucieczka czy ojcostwo? Dlaczego wielu mężczyzn woli dezercję, zamiast więzi z dzieckiem?

← Wróć do artykułów

Co może zrobić tata, kiedy pod jego opiekę trafia jego małe dziecko? Może uciec, zdezerterować albo… pójść po rozum do głowy, zanim będzie za późno.

Zadanie do wykonania

My, mężczyźni jesteśmy „zadaniowcami”. 

Kiedy dostajemy zadanie do wykonania, zastanawiamy się, jak do niego podejść. Robimy plany, układamy strategie, szukamy różnych dróg dotarcia do celu. 

Spędzanie czasu ze swoim małym dzieckiem (mam tu na myśli poświęcenie tej czynności nieco dłuższego czasu niż tylko kilku minut) to dla niektórych ojców prawdziwe wyzwanie.

Problem, który trudno przeskoczyć

„No bo mój synek co chwilę chce czegoś innego”. „Bo nawet, jeśli moją córkę coś zainteresuje, to szybko to zainteresowanie mija”. „Bo trudno za tym moim malcem nadążyć”. Bo…

Tych ojcowskich wymówek jest dużo więcej. W pewnym momencie mężczyzna dochodzi do wniosku, że nie ma wystarczających kompetencji do zajmowania się swoim małym dzieckiem. 

I że o wiele lepiej, efektywniej, sensowniej et cetera będzie zająć się czymś bardziej „pożytecznym”, na przykład zaległą pracą. Bo w końcu skądś te pieniądze trzeba wziąć, prawda?

Błąd popełniany przez dorosłych

Ten błąd jest bardzo prosty i można wytłumaczyć go dwoma słowami: jesteśmy dorośli. Nie pamiętamy, jak to jest mieć dwa, trzy albo cztery lata. 

Niektórzy co prawda miewają czasem jakieś przebłyski z lat wczesnego dzieciństwa, ale to raczej pojedyncze slajdy w powerpointowej prezentacji niż film pełnometrażowy.

Moje prywatne zdanie jest takie, że małe dziecko zupełnie inaczej odczuwa upływ czasu. Jego sekunda jest naszą minutą, jego minuta jest naszą godziną, a jego dzień naszym tygodniem, a nawet miesiącem. 

Zresztą, im jesteśmy starsi, tym bardziej zauważamy, że to, co kiedyś odliczaliśmy kwartałami, dziś przesypuje się nam całymi latami. Nasze życie przyspiesza tym bardziej, im bliżej jego kresu się znajdujemy.

Drugi problem

Układ nerwowy dziecka jest taki, jaki jest. Zdarzenie czy przeżycie, na które dorosły nie zwróci większej uwagi, dziecko będzie przetrawiać w swojej głowie przez wiele godzin, dni, a nawet lat.

Wystarczy spojrzeć na to, jak dziecko reaguje na oglądaną albo czytaną bajkę. Emocje są wówczas niekiedy tak duże, że patrząc z zewnątrz, można pomyśleć, że wręcz opanowały całe ciało dziecka, przejęły nad nim kontrolę i robią z nim, co chcą.

Mamy więc dwa problemy

Pierwszy to problem odczuwania czasu. Drugi to coś, co pewnie nieprawidłowo nazywam wydolnością układu nerwowego. 

Te dwa aspekty sprawiają, że małe dziecko i jego ojciec umiejscowieni są na skrajnych końcach skali. Zatem to naturalne, że trudno im się „dogadać”.

Mówisz, że twoje dziecko szybko się czymś nudzi? Nie, tylko jego mózg musi wrzucić na luz i odpocząć. Twierdzisz, że nie może się nad czymś skupić? Tak, bo dla niego minuta trwa godzinę.

Zresztą, wystarczy odwrócić perspektywę. Wyobraź sobie, że ktoś sadza cię przed potężnym ekranem w kinie i podkręca dźwięk na maksa. Puszcza Ci 12-godzinny film o walkach potworów. A potem dziwi się, że po pierwszej godzinie nie jesteś już tym zainteresowany, a po drugiej masz ochotę wyskoczyć przez okno.

Na szczęście już sama tego świadomość wystarczy, żeby zupełnie inaczej podejść do sprawy.

„Spędzanie czasu z dzieckiem”

Jak podejść do sprawy? 

Wystarczy być. Wystarczy być obok, blisko, w zasięgu wzroku, na zawołanie. Tak, by twoje dziecko czuło, że jego tata jest blisko. By czuło się z tym dobrze i bezpiecznie.

Wystarczy dać tyle czasu na daną aktywność, ile potrzebuje. Nie stresować się tym, że co chwilę zmienia obiekt swojego zainteresowania. Nie zamęczać go coraz to nowymi atrakcjami, bo jego mózg ma określone parametry i potrzebuje wytchnienia.

Co robić, będąc młodym ojcem?

Nic wielkiego. 

Zacznij cieszyć się każdą chwilą, jaką możesz spędzić ze swoim małym dzieckiem. Naucz delektować się nią. Próbuj jak najwięcej tych momentów zapisać w swojej głowie, zapamiętać na zawsze. 

Bo twoje dziecko każdego dnia przechodzi ogromne zmiany, choć z zewnątrz zupełnie tego nie widać. A najbardziej zaskakujące jest to, że dorośnie szybciej, niż w tym momencie może ci się to wydawać. 

W tym momencie czujesz pewnie, że czas stanął w miejscu. Że świat zatrzymał się i już zawsze będzie tak, jak jest teraz. Jesteś przekonany, że jeszcze zdążysz się nacieszyć swoim małym dzieckiem.

Nic bardziej mylnego.

Żaden dzień spędzony z twoim synem albo córką już nigdy się nie powtórzy. Jeśli o tym zapomnisz, zrobisz wielką krzywdę. I to nie tylko dziecku. 

Zrobisz ją sobie.

Przede wszystkim – sobie.

Powyższy tekst jest wyłącznie opinią autora i wynika z jego wieloletnich przemyśleń jako ojca. Nie musisz się z nią zgadzać. Właściwie nawet nie powinieneś 🙂

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także