Przejdź do treści

Triduum Paschalne z dziećmi… Byliśmy wytrwali i się opłaciło!

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

W naszym domu wielkie odliczanie do Triduum Paschalnego rozpoczyna się dwa tygodnie wcześniej. Dzieci czekają na te wydarzenia z taką samą niecierpliwością jak na święta Bożego Narodzenia. Wyliczają momenty charakterystyczne dla każdego z dni Wielkiego Tygodnia i planują czynny w nich udział. Z zainteresowaniem słuchają opowieści taty o znaczeniu poszczególnych dni Triduum. Jednak nie zawsze tak było.

Trudne początki

Początki rodzicielskiego przeżywania Triduum Paschalnego podczas długich kościelnych celebracji, poprzedzających Wielkanoc, wiązały się z ćwiczeniem naszej wytrwałości fizycznej. Najczęściej dobrym rozwiązaniem było lulanie malutkiego dziecka w wózku. Jeśli to nie pomagało, ratunkiem okazywała się chusta, w którą omotany tata dzielnie chodził w tę i z powrotem z wiercącym się delikwentem aż ten ostatecznie zasnął.

Po ćwiczeniach fizycznych przychodził czas na ćwiczenia psychiczne, nierzadko jednak połączone z tymi pierwszymi. Wiązały się one z wieczornym odkopywaniem głęboko ukrytych pokładów cierpliwości, bo wszelkie łatwiej dostępne zdążyły wyczerpać się w ciągu dnia. Zatem staraliśmy się przetrwać spacery w bocznych nawach kościoła, pokonywanie kilku schodków w górę i w dół przy naszej asekuracji, wielokrotne pokazywanie paluszkiem oświetlenia z pytaniem: „a cio to?” czy próby odkrywania tajemnicy konfesjonału… Te i inne, równie kreatywne, zajęcia młodego chrześcijanina sprawiały, że tylko jedno z nas było w stanie cokolwiek zapamiętać z zazwyczaj długiego kazania. No chyba, że przysnęło ze zmęczenia…

Im więcej „atrakcji”, tym lepiej

Z trzech dni Triduum Paschalnego najłatwiejsza do przełknięcia dla małego człowieka była czwartkowa wieczorna liturgia. Długa procesja z licznie zgromadzonymi ministrantami, lektorami i kapłanami, do tego obmycie nóg przez celebransa dwunastu mężczyznom oraz dzwonki i kołatki na zakończenie zapewniały uwagę nawet kilkulatka. Jednym słowem, działo się.

Niestety, kolejnego dnia tak prosto już nie było. Podczas Wielkiego Piątku zainteresowanie „młodzieży” kończyło się z chwilą przygotowania krzyża do adoracji. Niekończące się kolejki do jego ucałowania, a potem przyjęcia Komunii, pustka wokół ołtarza i brak organów w trakcie nabożeństwa sprawiały, że nawet kołatki, podczas odprowadzenia Pana Jezusa z ciemnicy do grobu, nie były w stanie zatrzymać naszych dzieci w kościele. Przez kilka lat jedynym rozwiązaniem było dla nas zmianowe uczestnictwo, bądź zostawianie dzieci w domu pod opieką nieuczestniczących w nabożeństwie członków rodziny.  

Uroczystości Wielkiej Soboty z racji licznych „atrakcji”, zazwyczaj lepiej rokowały niż dzień poprzedni. Jedynie długość wieczornej Eucharystii bywała kłopotliwa. Od rana trwały prace mające na celu przygotowanie święconki (rzadziej w wersji pojedynczej, częściej w zwielokrotnionej) oraz dostarczenie jej do kościoła i z powrotem w formie niezdekompletowanej. Sobota to również okazja do odwiedzenia grobu Pana Jezusa i modlitwy przy nim. Jednak najciekawsza część dnia miała miejsce późnym wieczorem, kiedy to przed kościołem rozpalane było ognisko, do świątyni wchodziło się w całkowitej ciemności i czekało aż rozleje się po niej fala światła złożona z setek maleńkich płomyków. Taki widok zapierał dech w piersiach zarówno u młodszych, jak u starszych uczestników.

Przez lata bywało, że podczas kolejnych czytań i psalmów nasze dzieci zapadały w drzemkę, która czasami przeradzała się w tak twardy sen, że nie zmącił go nawet rozbrzmiewający śpiew „Alleluja” wzbogacony dzwonkami i brzmieniem uśpionych wcześniej organów.

Nareszcie Triduum!

W zeszłym roku dotarliśmy z naszą czwórką pociech do etapu, w którym całe Triduum Paschalne wyczekiwane jest z autentyczną radością. Każdy z członków naszej rodziny ma bardziej i mniej ulubione fragmenty uroczystości. Jednak z większym niż wcześniej zrozumieniem, choć bywa, że i z nutką zniecierpliwienia („kiedy ta kolejka się skończy?”, „kiedy będą dzwonki?”, „kiedy będzie ten fajny psalm?” itp.) uczestniczy w kolejnych etapach przybliżających nas do radości ze Zmartwychwstania Pana Jezusa.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także