Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
„O Triduum Paschalnym do dzieci trzeba mówić prosto, ale nie prostacko” – mówi moja rozmówczyni, polonistka i teolog Kinga Rybarczyk. Współautorka książki „Małe opowieści na Wielkie Dni” udowadnia, że przekazanie prawdy na temat Świąt Paschalnych naszym dzieciom w sposób uczciwy wobec nich, bez infantylizowania tematu, jest możliwe.
Triduum Paschalne – trudny temat dla rodziców
Karolina Guzik: Skąd w tobie potrzeba napisania książki o Wielkim Tygodniu? Wynikało to z obserwacji i dostrzeżenia braku książek na ten temat, czy po prostu przyszło natchnienie i sama miałaś taką potrzebę?
Kinga Rybarczyk: Spotykałam się z opiniami wśród swoich znajomych, że Triduum Paschalne to trudny czas, który nastręcza rodzicom problemów, bo nie każdy z nich wie, jak to wszystko, co wówczas przeżywamy w Kościele, wytłumaczyć dzieciom. Maluchy pytają np. o to, dlaczego Pan Jezus wisi na krzyżu, a rodzice nie do końca wiedzą, jak im to wyjaśnić. Na dodatek wielu dorosłych ma problem, by oddzielić przekaz dla dzieci od własnych przeżyć czy emocji związanych z tym, o czym mają im opowiedzieć, a jednocześnie nie zapomnieć o przekazaniu historii wielkiej miłości i poświęcenia.
Docierały do mnie te głosy, ale nie miałam jeszcze wtedy pomysłu, żeby napisać książkę. Pomysł pojawił się nagle, w momencie, gdy rozmawiając z moimi synami, powiedziałam im, że z racji tego, że kończy się styczeń, pora posprzątać ozdoby świąteczne. Mój starszy syn powiedział, że oczywiście możemy posprzątać choinkę, ale bardzo chciał, żeby została jeszcze szopka. To dało mi do myślenia, że Boże Narodzenie jest pięknie przedstawiane dzieciom: jasełka, szopka, kolędy, prezenty, msza o północy… Jest wiele książek o tym czasie. Niestety nie można powiedzieć tego o Triduum Paschalnym. To był moment, kiedy postanowiłam napisać książkę, której nie było u mnie w domu i której sama potrzebowałam: dla siebie i swoich dzieci.
Liturgia pomaga
Co było dla ciebie najtrudniejsze w czasie pisania? Który temat sprawiał, że musiałaś się dłużej zastanowić?
Najtrudniej pisało mi się opowiadanie dotyczące Wielkiej Soboty. Długo myślałam, jak opowiedzieć o zmartwychwstaniu dzieciom, tak aby nie było to przedstawione jako wydarzenie magiczno-bajkowe. Jednocześnie zależało mi, żeby nie było to opowiadanie nazbyt dosłowne, odzierające z tajemnicy i niezwykłości. Balansowanie między tymi skrajnościami było dla mnie najtrudniejsze. Bardzo pomogła mi liturgia Wielkiej Soboty, która jest przepełniona znakami i symbolami, a czytania krok po kroku opowiadają historię zbawienia.
Prostota, a nie prostactwo
Zapoznałaś się dobrze z rynkiem wydawniczym pod kątem książek o Wielkiej Nocy dla dzieci. Co jest dla ciebie nie do przyjęcia w takich pozycjach?
Infantylizacja tematu. Nieco ponad dwa lata temu, gdy rozglądałam się po księgarniach i stronach wydawnictw, książek o Wielkanocy było – w porównaniu do tych o Bożym Narodzeniu – mało. Być może autorzy boją się dotykać tego tematu, a jeśli już się za niego biorą, to z obawy przed trudem i tajemnicą, nazbyt go spłycają.
W tzw. religijnej literaturze dziecięcej dość często mierzi mnie także jej język – dążący do prostoty i dosłowności za wszelką cenę. Nie podoba mi się uporczywe rugowanie terminów i fraz biblijnych, przerabianie Ewangelii na książkę w rodzaju „Pucia” czy „Kici-Koci”… Doprawdy „począł się smucić i cierpieć udręki” to nie to samo, co „był samotny i źle się czuł”… Ilustracje z uśmiechniętym szeroko Panem Jezusem na krzyżu, z koszyczkiem ze święconką i zajączkami tuż obok, to zestawienie i obraz, którego ja jako mama nie chcę pokazywać moim dzieciom.
Do dzieci trzeba mówić prosto, ale nie prostacko. Na pewno można, a nawet trzeba, ukazać im piękno, prawdę i głębię Świąt Wielkanocnych i chrześcijaństwa w ogóle. Zawartość domowej biblioteczki może być dobrym ku temu narzędziem. Jeżeli chodzi o literaturę, także tę dziecięcą, to głębia, prawda, piękno powinny dotyczyć każdej książkowej przestrzeni: doboru słów, ilustracji, jakości wydania… W końcu podziwiając piękno, poznajemy Pięknego.
(fot. Katarzyna Kropornicka-Cioczek)