Przejdź do treści

Święta służąca Aniela Salawa. Dobra patronka młodych?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Oficjalnie jest patronką m.in. studentów. Nieoficjalnie można ją uznać za patronkę po prostu młodych ludzi. Czym może inspirować? Niekoniecznie pięknym obrazkiem. Zdecydowanie bardziej życiem, w którym była nieustępliwa wobec przeciwności. Wspominamy dziś w liturgii prawdziwą tytankę – i życiową i duchową.

Ja taki mały, ona taka wielka

Czytasz standardowy życiorys bł. Anieli, który łatwo znaleźć w sieci i patrzysz na jej kolorowy wizerunek poniżej, na którym nieskazitelnie biały szal oplata ramiona i ciało. Jej łagodny wzrok zatapia się w jednym punkcie. Na buzi maluje się delikatny uśmiech, a skrzyżowane ręce przytulają do serca różaniec. Piękny obraz kochającej, oddanej Bogu i modlitwie kobiety. Obraz dosłownie usłany różami, bo wśród róż przedstawiona jest ta postać. Mogą nasuwać się stwierdzenia: „zazdroszczę”, „już od urodzenia była wybrana”, „nie dosięgam do pięt świętym i błogosławionym”. Już samo słowo „mistyczka” może tworzyć pewną barierę, której nie będziemy w stanie przeskoczyć w naszych głowach.

Czy było jej łatwo?

Anielka była bardzo chorowitą dziewczynką. Wychowywała się w ubogiej, wielodzietnej rodzinie pod Krakowem. Ukończyła dwie klasy szkoły podstawowej, gdzie nauczyła się czytać i pisać i z determinacją szlifowała te umiejętności. Później musiała oddać się pomocy przy gospodarstwie rodzinnym.

Pierwszymi przewodnikami w wierze byli jej rodzice, którzy, mimo licznego potomstwa i obowiązków domowych, bardzo pielęgnowali wspólne odmawianie różanca, czytanie religijnych książek i zasilanie zbiorów domowych w takie pozycje oraz śpiewanie godzinek i naukę prawd wiary. W wieku 16 lat rodzice bardzo chcieli wydać córkę za mąż, ale ona sprzeciwiła się temu pomysłowi. Jej zdanie podtrzymały siostry, które ściągnęły Salawę do Krakowa i zapewniły jej pracę służącej.

Nowa droga

W tym czasie w życiu Anieli nastąpił przełom w wierze i jej przemiana duchowa. Co takiego się wydarzyło, że od tej pory młoda dziewczyna zaczęła więcej się modlić i kontemplować? Była to nagła śmierć jej starszej, chorującej na gruźlicę siostry Teresy. Wydarzenie to skłoniło błogosławioną do refleksji nad kruchością życia. Rok później złożyła śluby czystości i jednocześnie przystąpiła do Stowarzyszenia Sług Katolickich św. Zyty, które chroniło służące i sprawowało opiekę nad dziewczętami.

Dwanaście lat później wstąpiła do Trzeciego Zakonu św. Franciszka (dziś nazywanego „zakonem świeckim”), a idąc za przykładem świętego z Asyżu, bardzo mocno angażowała się w pomoc ubogim i potrzebującym, dzieląc się jedzeniem i swoimi ciężko zarobionymi pieniędzmi. W czasie I wojny światowej pomagała jeńcom i była nazywana „świętą panienką”.

Szybko zaczęła odchodzić

Młodą dziewczynę coraz bardziej rozkładała choroba. Najpierw zachorowała na stwardnienie rozsiane, a później zaczął rozwijać się u niej rak żołądka i gruźlica. Spowodowało to całkowitą niezdolność Anieli do pracy. Pod koniec służby w jednym z domów kobieta była poniżana i wykorzystywana, a na koniec została zwolniona. Nie miała żadnych oszczędności. Przez chwilę pomagały jej inne służące. Musiała wyprowadzić się do małej zawilgoconej sutereny, gdzie spędziła resztę swojego życia.

Wszystkie niedgodności i cierpienia wiernie oddawała Chrystusowi i w tym czasie została obdarzona przeżyciami mistycznymi. Na podstawie tych objawień powstał „Dziennik”, gdzie zapisywała pokazane wizje. Na cztery dni przed śmiercią trafiła do szpitala św. Zyty i tam, po przyjęciu sakramentu chorych, zmarła.

Życie usłane różami

Jej życie zdecydowanie było usłane różami, ale tymi bardzo kolczastymi, które często zadawały ból. Cierpienie zbliżało ją jednak do Chrystusa i łączyło z Jego męką.

Aniela bardzo się starała, miała mistyczne poznanie, a jednocześnie wciąż zdawała sobie sprawę ze swoich słabości, co dokumentowała w dzienniku:

Często tak jest w czasie podniesienia duszy, gdy się pozna czy nicość swoją, czy doskonałość Pana Boga, to się tak zdaje, że będę tak wyrozumiała dla bliźnich a surowa dla siebie. A gdy się przyjdzie do normalnego stanu, to powstają te same skłonności i wstręty i sądy i niechęci i niecierpliwości i nie wiem skąd to wszystko. I tamto znika, a rozpoczyna się nowa walka

– pisała.

Uczeń, student, młody człowiek, może w trudnym momencie życia przywołać pomocy bł. Anieli. Znając jej niełatwą młodość, może utożsamić się z nią jak z rówieśniczką i zaprosić do szkolnej czy uniwersyteckiej ławki.

Zobacz także