Przejdź do treści

Nowatorskie omawianie lektury na przykładzie “Dywizjonu 303”. Dzieci to kochają!

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Lekcje języka polskiego wcale nie muszą być nudne. Bardzo lubię omawiać z uczniami teksty literackie w jakiś nowatorski sposób. Przykład? Reportaż Arkadego Fiedlera „Dywizjon 303”. Listopad świetnie się nadaje do omawiania takiej lektury. Zobaczcie, jak do tego podszedłem.

Muzyczne tropy

Sama tematyka książki daje pole do wielu możliwości twórczego jej omawiania. Losy polskich lotników w bitwie o Anglię stały się przecież punktem wyjścia również dla innych tekstów kultury, chociażby filmów. Kontekst historyczny jest bardzo istotny i można przedstawić go uczniom w przystępny sposób. 

Skorzystałem tutaj z bardzo dynamicznego utworu Elektrycznych Gitar zatytułowanego po prostu „Dywizjon 303”. Utwór ten nawiązuje do londyńskiej parady zwycięzców po zakończeniu II wojny światowej, na której zabrakło Polaków. Chłopcom wpadł w ucho zwłaszcza refren:

Ciągle się o nich mówiło,
gdy Londyn spowijał dym
najwięcej szkopów trafili.
Angielki za nimi szalały,
choć Londyn spowijał dym
a oni na Polskę czekali.

Mimo pozornej lekkości słów, oddają one to, co w gruncie rzeczy jest najistotniejsze do zapamiętania dla młodego czytelnika – wkład i zasługi naszych pilotów w zmagania dotyczące nie tylko bezpieczeństwa mieszkańców brytyjskiej stolicy.

Człowiek a maszyna, czyli wypracowanie nie takie straszne

Lekcje języka polskiego kojarzą się często z pisaniem, a raczej ogromem pisania – zwłaszcza wypracowań. Oczywiście to dosyć ważna umiejętność, ale o wiele łatwiej ją opanowywać, kiedy temat jest intrygujący. Przy omawianiu „Dywizjonu 303” często zastanawiam się z uczniami nad zagadnieniem: „Czy istnieje zależność pomiędzy maszyną a człowiekiem, losami samolotu i ludzkimi?”. To pytanie staje się pretekstem dla wypowiedzi ucznia na bazie własnych przemyśleń wokół lektury. 

Czytając wspomnienia pilotów, chłopcy często dochodzą do wniosku o istnieniu pewnej nieco dziwnej symbiozy. Lotnik i jego „żelazny partner” są jakby jednym ciałem, gdzie ręce wydłużają się w skrzydła, zaś serce oraz silnik stanowią życiodajne organy pilota i maszyny. 

Doświadczeniem dziecka może być jazda na rowerze albo gokarcie, ale to przecież zupełnie inny poziom adrenaliny. Dlatego dobrym pomysłem przed podjęciem tematu będzie wizyta z uczniami na lotnisku lub w Muzeum Lotnictwa. Niezwykle cenna przy tej okazji może być również rozmowa ze współczesnym pilotem. Czyjeś osobiste doświadczenie lotu samolotem uruchamia chłopięcą wyobraźnię.

Nie każdy miał okazję znaleźć się w przestworzach. Sam jako chłopiec marzyłem o zasiadaniu za sterami myśliwców, ale skończyło się na sklejaniu modeli. To także pewien pomysł – sklejanie z uczniami samolotów z czasów II wojny światowej. Udało mi się to zresztą zrobić w innym wymiarze, o czym dowiecie się za moment.

Bitwa na planszy

Chcąc urozmaicić omawianie lektury, nie tylko sięgnąłem do istniejących gier poświęconych „Dywizjonowi 303” (zwłaszcza wersji wykonanej przez IPN, którą szczególnie warto polecić), ale by jeszcze bardziej uatrakcyjnić zajęcia – sam opracowałem kiedyś planszówkę dla swoich uczniów (zresztą nie pierwszą i nie ostatnią). Wykorzystałem do tego szachownicę oraz papierowe modele samolotów wraz z podpórkami, które znalazłem na jednej ze stron internetowych typu paper craft

Dla chłopców ciekawe było to, że używając najzwyklejszych spinaczy, mogli zaznaczać trafienia na swoich messerschmittach czy spitfire`ach (realia historyczne były oddane). Oprócz tego pojawiła się kostka do gry i wymyśliłem następującą instrukcję:

Spróbujecie sami zagrać? Ojcowie z synami? Nauczyciele z uczniami?

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także