Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
To nie jest tak, że różne anegdoty, powiedzonka i dziwne pytania naszych dzieci nadają się jedynie do śmiesznych podsumowań w gronie znajomych, albo do wrzucania ich do szufladki pt. „złote myśli” w rodzinnym archiwum. Warto je zbierać w jakimś miejscu, przechować, nawet czasami do nich wracać – szczególnie, gdy dotyczą wiary i Pana Boga. Są esencją w głowie najmłodszych, domagają się zauważenia, na pewno nie zbagatelizowania. Wydają nam się zabawne – ale są też mądre i mogą nas nawet czegoś nauczyć.
Nie tylko kremówki!
Często w tym kontekście myślę o przemówieniu Jana Pawła II w Wadowicach 16 czerwca 1999 roku. Zostało ono przyćmione w nieproporcjonalny sposób przez wspomnienie o „kremówkach po maturze”, i w zasadzie większość z nas niewiele więcej z niego pamięta… I to jest też jakaś przestroga dla nas, rodziców.
W rzeczywistości całe przemówienie jest niezwykłe i piękne, wcale nie banalne, w czuły i ciepły sposób wspominające dzieciństwo Karola Wojtyły – dom, szkołę, środowisko, pasje. Jest też mocno osadzone w kontekście wiary, korzeni swojej tożsamości, wdzięczności ludziom, którzy byli przekazicielami wiary (czyli katechetami w ścisłym znaczeniu tego słowa!). I wreszcie były to słowa pełne wdzięczności Bogu za to wszystko, co nam dał, a co leży w najgłębszych wspomnieniach każdego z nas.
Dziecięce mądrości
My też mamy takie domowe „kremówki”, niby błahostki, zabawne anegdoty – i albo je pozostawimy jako niewiele warte śmiesznostki, albo wykorzystamy jako symbol tego, co warto zachować na przyszłość. To doskonały materiał do pokazania kiedyś naszym dzieciom, jak ciekawe i mądre spostrzeżenia miały, odkąd w zasadzie zaczęły mówić.
W naszym domu źródłem takich anegdot jest Basia (7) i Jadzia (5), oraz Jurek (1), który jeszcze nic nie mówi (słowami). Każdy przykładowy dialog może być punktem wyjścia do głębszych przemyśleń. No, może prawie każdy…
Basia i Jadzia w akcji
– A wiecie, że dziś nasz Jurek ma imieniny? Dziś jest dzień bł. Jerzego Popiełuszki, księdza który jest patronem Jurka!
– Ale dlaczego Jurka? Przecież ja miałam przedszkole na Popiełuszkach, to Popiełuszko jest mój! [Poprzednie przedszkole Jadzi mieściło się przy ulicy Popiełuszki – dla dzieci było to zawsze „na Popiełuszkach”].
* * *
Przy okazji poznawania krzyża:
– Ale po co Panu Jezusowi taka duża dziura w boku? Przecież z tego się może bardzo dużo wylać!
* * *
Przy zagadkach z biuletynu parafialnego:
– O Matulu! Co tu jest… napisane? „Pomazaniec?” Ale że taki pomazany? Kto Go pomazał?
* * *
Ogłoszenia parafialne, ksiądz czyta: „… będziemy obchodzić wspomnienie NMP z Góry Karmel”
Basi zaświeciły się oczy, rozjaśniła cała buzia: – Karmel? Maryja lubi karmel? Oooo…
* * *
Mijając krwiobus przy kościele w niedzielę:
– Co to?
– Można tu oddać krew.
– Tu?
– Ja jeżdżę oddawać krew, a czasami można to zrobić w takim autobusie.
– Oddać krew…
Jadzia: – Tak jak Pan Jezus!
Basia: – Ale On oddał całą krew, a tu można tylko trochę.