Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Każdy rejon Polski kryje w sobie tajemnice, które można odkrywać w czasie rodzinnych spacerów. Wakacje były świetną okazją, by to robić, ale przecież ich koniec to nic straconego. Ja wychowałam się w Warszawie i tutaj mieszkam, więc przykładem tego, jak i gdzie z rodzinnego spaceru z dziećmi można zrobić genialną edukacyjną przygodę, będzie dla mnie właśnie polska stolica. Mam nadzieję, że będzie to dla was inspiracja do rozejrzenia się za takimi możliwościami u siebie lub do odwiedzenia Warszawy, a dla jej mieszkańców – do odkrycia jej na nowo.
Wiedza opakowana w przyjemność
Kiedy byłam dzieckiem, w weekendy rodzice zabierali mnie i brata na spacery po Warszawie. Najczęściej odwiedzaliśmy Łazienki Królewskie i Stare Miasto. Tata starał się tak zaplanować naszą wyprawę, aby pokazać nam zarówno reprezentacyjne miejsca stolicy, jak i te rzadziej uczęszczane. Plan był taki, że dojeżdżaliśmy do jakiegoś najdalej wysuniętego punktu, by piechotą dojść do bliższego. Skąd już komunikacją miejską wracaliśmy do domu.
W trakcie przechadzki, przewidziany był jakiś „smaczny przystanek”, po którym z nowymi siłami ruszaliśmy w dalszą drogę. Podczas takiego spaceru, tata opowiadał nam historię danego miejsca, dotykał współczesnej polityki oraz dbał o naszą kondycję fizyczną. Zawsze znalazła się jakaś przestrzeń, w której mogliśmy poćwiczyć biegi krótkodystansowe z nieodłącznym elementem rywalizacji.
Przyjemne z pożytecznym
Odkąd zostałam mamą, staram się kontynuować rodzinne spacery z moimi bliskimi. Z racji realizowania przez nasze dzieci edukacji domowej, na rodzinną wycieczkę możemy wybrać się w ciągu tygodnia, kiedy w parkach, muzeach i turystycznie obleganych miejscach nie ma tłumów spacerowiczów. Jedynie na udział taty musimy czekać do weekendu.
Chociaż w Warszawie jest wiele ciekawych miejsc, to w związku z obecnymi od lat małymi dziećmi na pokładzie naszej rodziny, siłą rzeczy najczęściej odwiedzam place zabaw. Na szczęście bardzo często znajdują się one w pobliżu jakichś zabytków czy muzeów. Wówczas w naturalny sposób udaje się połączyć przyjemne z pożytecznym. I nie muszę stosować nadzwyczajnych forteli, by przekazać wiedzę, bo ciekawość dzieci jest ogromna, a w terenie główka pracuje efektywniej, niż za biurkiem.
Aktywne zwiedzanie i małe co nieco
Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest, gdy samo miejsce czy obiekt historyczny daje możliwość aktywnego zwiedzania. Wówczas nie tylko witamy takie miejsca z radością, ale i chętnie do nich wracamy po kilka razy. Takimi przykładami są interaktywne Muzeum Powstania Warszawskiego, Centrum Pieniądza Narodowego Banku Polskiego czy Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, a także niedawno zrewitalizowany Park Akcji „Burza” pod Kopcem Powstania Warszawskiego.
Bywa, że napotykam na opór ze strony dzieci, które mają inny pomysł na spędzenie dnia. I jeżeli żadne moje argumenty nie działają, to odpuszczam, bo wycieczka pod przymusem dla nikogo nie jest przyjemna. Natomiast jeśli wyjście dochodzi do skutku, to tak jak moi rodzice, pamiętam o zabraniu małego co nieco: kanapek, owocowych przekąsek albo domowego ciasta.
Jak uatrakcyjnić rodzinne spacery?
Rodzinne spacery zyskują na atrakcyjności, kiedy dołączają do nich zaprzyjaźnione dzieci. Gdy okazuje się, że w grę wchodzi wspólna wyprawa z przyjaciółmi, tempo wyjścia poszczególnych członków rodziny raptownie przyspiesza i nagle okazuje się, że maruderów brak. W grupie wszystkie aktywności, a szczególnie zwiedzanie, generuje dużo radości. Na placach zabaw, oprócz korzystania z zainstalowanych budowli, możliwa jest dodatkowo zabawa w berka i chowanego. A zwiedzanie muzeów i komentowanie wystaw nabiera dodatkowych barw, gdy na eksponaty spojrzy się z różnych punktów widzenia.
Podobnie mobilizująco zadziałał w naszej rodzinie przewodnik Pawła Beręsewicza „Warszawa. Spacery z Ciumkami”. Okazało się, że urocza rodzinka bohaterów bardzo przypadła naszym pociechom do gustu, a zamieszczone przez autora historie wybitnych postaci, opisy miejsc i wydarzeń historycznych oraz legend związanych ze stolicą, stały się zachętą do kolejnych wypraw. Np. towarzystwo zapragnęło znaleźć na dobrze znanej warszawskiej starówce m.in. ulicę Mostową, która kiedyś prowadziła do mostu, kamienicę pod św. Anną oraz najwęższy budynek w Warszawie. Okazało się, że także Pałac Kultury i Nauki, Łazienki Królewskie czy Wilanów kryją tajemnice, o których nie mieliśmy pojęcia.
Mając w pamięci moje własne wyprawy z rodzicami, doskonale zdaję sobie sprawę z długofalowych efektów takich rodzinnych spacerów. A przyglądając się moim nastolatkom i ich wspomnieniom z naszych wcześniejszych podróży po Warszawie i poza nią, widzę, że wysiłek w nie włożony nie poszedł na marne. Ta świadomość dodaje mi skrzydeł.