Jesteśmy w Kościele, który jest jak drzewo: mamy korzenie i wydajemy owoce, ale nigdy nie wiemy, jak zachowamy się w sytuacji ekstremalnej. Ulmowie potrafili zachować się po ludzku – powiedział płocki ordynariusz bp Szymon Stułkowski do społeczności Szkół Katolickich w Płocku, podczas diecezjalnej peregrynacji relikwii bł. Rodziny Ulmów. Z kolei w parafii pw. św. Józefa w Ciechanowie modlitwę przy relikwiach błogosławionej rodziny z Markowej poprowadził bp senior diecezji płockiej Piotr Libera. Zwrócił on uwagę, że Kościół wyniósł na ołtarze rodzinę Ulmów nie tyle z powodu niewypowiedzianej dramaturgii ich śmierci, ale ze względu na ich cudowne życie: wypełnione prostotą, modlitwą, zaradnością, dobrocią i ewangelicznym radykalizmem.
Ulmowie mieli dobre serca, a wiara dopowiadała resztę
Bp Libera podkreślił, że w obecności relikwii trzeba spróbować odczytać pochwałę życia prostego, zaradnego, dobrego, pracowitego, w którym jest najwięcej naturalnej mądrości, do której trzeba dorastać samemu i w niej wychowywać młode pokolenia. A gdy przyjdzie potrzeba, by nigdy nie zamknąć serca przed drugim człowiekiem.
Biskup dodał, że proste i dobre życie codzienne Ulmów nie potrzebowało nadmiaru słów. Ono wyraziło się w codziennej ciężkiej pracy, byciu ze sobą i blisko Boga. To „ich proste i dobre życie w czasie wojny zamieniło się w heroiczne postawy i gesty”. Ono miało swoje istotne, niewymowne dopowiedzenie w wierze. Potwierdza to ich rodzinna Biblia, która ocalała z wojennej pożogi.
– Pewnie słyszeliście o tym, że Ulmowie zakreślili w niej na czerwono dwa fragmenty – tytuł: „Przykazanie miłości. Miłosierny Samarytanin” i zdanie: „Albowiem jeślibyście miłowali tylko tych, którzy was miłują, jakąż byście mieli za to zapłatę?”. Myślę, że tak było też z wieloma innymi sprawami w ich życiu, gdzie do dobroci i prostoty ich serc wiara dopowiadała resztę – podkreślił biskup senior.
Mieli mocne korzenie
Z kolei bp Stułkowski zwrócił uwagę, że relikwiarz bł. Rodziny Ulmów ma kształt drzewa. Znajduje się na nim cała rodzina, ale jest też dom rodzinny i kościół parafialny. Podkreślił, że każdy człowiek jest zaproszony do tego, żeby mieć mocne, zdrowe korzenie i owocować dobrem i miłością.
Przykładem takich ludzi jest bł. Rodzina Ulmów. Żyli w podkarpackiej wsi, ale mieli wiele zainteresowań i wiele potrafili zrobić. Poza tym czytali „Dzieje biblijne”, czyli opowiadania literackie oparte na Biblii. W książce tej czerwonym atramentem zakreślili przypowieść o miłosiernym Samarytaninie i dopisali słowo „tak”. Musieli więc rozważać tę historię.
„Ulmowie wiedzieli, że za ukrywanie Żydów grozi im śmierć. Wiedzieli, co ryzykują, ale słowo Boże dawało im mocne korzenie. Ich czyny pokazują, że ważniejsze było dla nich posłuszeństwo prawu Bożemu niż prawu okupanta” – zaakcentował biskup płocki.
Jak zginęli Ulmowie?
24 marca 1944 roku wczesnym rankiem Niemcy zamordowali całą rodziny Ulmów w Markowej na Podkarpaciu: ojca Józefa, matkę Wiktorię w siódmym miesiącu ciąży i sześcioro dzieci. Byli to: ośmioletnia Stanisława, sześcioletnia Barbara, pięcioletni Władysław, czteroletni Franciszek, trzyletni Antoni i półtoraroczna Maria. Wcześniej Niemcy zastrzelili ośmioro Żydów, którzy znaleźli schronienie w domu Ulmów. Egzekucją dowodził niemiecki komendant Eilert Dieken. Po egzekucji Niemcy okradli dom Ulmów, a zabrany dobytek załadowali na wozy.
Ciała zabitych osób Niemcy kazali zakopać, ale po dwóch dniach mieszkańcy wsi odważyli się je wykopać i pochować w czterech trumnach. 11 stycznia 1945 roku ciała rodziny Ulmów zostały ekshumowane i pochowane na cmentarzu parafialnym w Markowej. 10 września 2023 roku cała rodzina została beatyfikowana, w tym nienarodzone dziecko. Mszy św. beatyfikacyjnej w Markowej przewodniczył kard. Marcello Semeraro, prefekt watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych.
(Fotografia główna: Teresa Niewiadomska)