Przejdź do treści

Maryja zaprasza na kawę! “Można się tu wyciszyć, a nawet poczytać Pismo Święte”

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

W Łodzi, na Piotrkowskiej, z Matką Bożą można zjeść ciasto i napić się kawy lub herbaty. Dzięki jej pomocy Karolina i Krystian Janiszewscy spełnili swoje marzenie o nowoczesnym miejscu, emanującym pięknem i pokojem. Ale Maryja pomaga małżonkom nie tylko w zawodowych sprawach.

“Maryjo, zaprowadź mnie do tego miejsca”

Anna Gębalska-Berekets: W wielkim mieście otworzyliście kawiarnię, którą opiekuje się Maryja. Jaki mieliście w tym cel?

Karolina Janiszewska: Chcieliśmy otworzyć takie miejsce, w którym sami chcielibyśmy się napić kawy, usiąść, spędzić dobrze wolny czas. Zależało nam też na tym, aby ludzie mogli u nas porozmawiać o wierze, duchowości, w ciszy i spokoju kontemplować Słowo Boże.

Krystian Janiszewski: Łódź wcale nie była tym miastem, w którym chcielibyśmy otworzyć kawiarnię. W planach było polskie wybrzeże. Kiedy pojawiły się pierwsze plany, byliśmy już małżeństwem, pracowaliśmy w zupełnie różnych branżach. Ja z zawodu jestem cukiernikiem, a Karolina zajmowała się logopedią, była nauczycielką w świetlicy. Potem pojawiły się dzieci, zmieniły nasze priorytety, ale pragnienia pozostały i postanowiliśmy pójść jednak za głosem serca.

Maryja zapewne pomagała wam na różnych etapach powstawania kawiarni. 

Karolina: Miałam np. wiele trudności ze znalezieniem właściwego lokalu. W pewnym momencie stwierdziłam nawet, że ja się już poddaję i byłam o krok od rezygnacji z pomysłu. Wtedy uklęknęłam i powiedziałam: „Matko, ja ci to oddaję, zawsze ci to oddawałam, zaprowadź mnie do tego miejsca”. Przechodząc ul. Piotrkowską – dosłownie kilka dni później – zobaczyłam ogłoszenie.

Kiedy weszłam do tego pomieszczenia, wiedziałam, że to jest to. Obiecałam wtedy Maryi, że to miejsce będzie na jej cześć. Nie wiem skąd miałam tyle odwagi, aby to powiedzieć. Przed nami było wiele wyzwań i trudności. Stan lokalu pozostawiał wiele do życzenia, ale my jej zaufaliśmy, nie poddaliśmy się, chociaż było bardzo ciężko.

Ateiści też przychodzą

Duchowość maryjna jest wam bliska. Zawsze tak było?

Karolina: Maryja była żywo obecna w moim rodzinnym domu. Mama Marianna nie poszła nigdy spać, zanim nie odmówiła różańca. Należała także do Apostolatu Maryjnego. Zaraziła mnie duchowością maryjną. Jako nastolatka, regularnie odmawiałam różaniec, a Maryję uważałam za matkę, do której zawsze mogę zwrócić się z prośbą o pomoc. Kiedy poznałam Krystiana, wspólnie pielgrzymowaliśmy na Jasną Górę. Mąż oświadczył mi się na Lednicy (uśmiech), więc mogę śmiało powiedzieć, że Maryja towarzyszyła nam od dawna. Jej też zawierzyliśmy nasze małżeństwo.

Krystian: Pochodzę z katolickiej rodziny, a wiara była w naszym domu jedną z najważniejszych wartości. Natomiast nie byłem jakoś specjalnie zaangażowany w duchowość maryjną. W swoją pierwszą pielgrzymkę do Częstochowy wybrałem się z Karoliną. I to właśnie wtedy Maryja stała się dla mnie kimś ważnym.

Jak doświadczacie jej wstawiennictwa?

Krystian: Kiedy otworzyliśmy naszą kawiarnię, na jednym z łódzkich portali, pojawiła się krótka wzmianka o prowadzonej przez nas działalności. Byliśmy przygotowani na negatywne komentarze, bo inicjatywy katolickie nie zawsze są mile widziane. Hejt skierowany na nas jeszcze bylibyśmy w stanie znieść, ale zastrzegliśmy, że jeśli pojawią się obraźliwe słowa pod adresem Matki Bożej lub Jezusa, to poprosimy o usunięcie artykułu. Nic takiego się nie wydarzyło – to dla nas znak jej opieki. 

Karolina: Przychodzą do nas różni ludzie, także ateiści. Mówią, że czują się u nas świetnie, mają pokój w sercu. Dla nas to łaska i forma ewangelizacji. 

Krystian: Przyszedł do nas kiedyś mężczyzna, który zajmował się tarotem. Niedawno zwierzył mi się, że totalnie oderwał się od tego. Bóg działa w odpowiednim dla siebie czasie. Widzimy, że Matka Boża „pracuje” nie tylko w naszych sercach, ale i w sercach innych ludzi.

“Od Maryi uczymy się przebaczać”

A jak ta “praca” Maryi wygląda w waszym życiu rodzinnym? Jesteście rodzicami czwórki dzieci.

Karolina: Nasze dzieci są w różnym wieku, więc w naszym życiu rodzinnym dużo się dzieje. Jest praca, są obowiązki, codziennie trudności. Wiele rzeczy chcielibyśmy zrobić po swojemu, ale wtedy widzimy, że szybko przychodzi wypalenie. Maryja pomaga nam trwać w Bożej obecności, wyprasza nam wrażliwość na Boże Słowo.

Krystian: Maryja uczy nas też przebaczania sobie nawzajem. Pomaga trwać w rodzinnej miłości.

Karolina: Każde z naszych dzieci zawierzyliśmy Matce Bożej. Córka Hania przyszła na świat dzięki Maryi. Jesteśmy o tym przekonani. Ciąża była zagrożona, lekarz zalecił zostanie w łóżku na kilka tygodni. W tamtym czasie otwieraliśmy kawiarnię, było wiele niepewności i wątpliwości. Ostatecznie Hania urodziła się 31 maja – dokładnie w uroczystość Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. 

Myślę też o miejscu, które prowadzimy. Ono jest dla nas kolejnym świadectwem  obecności Maryi w naszym życiu. Nie tylko to, że udało się otworzyć kawiarnię. Ludzie przychodzą, piją kawę i czytają Pismo Święte. Wierzę, że Matka Boża tu jest, że to właśnie ona tworzy ten wyjątkowy klimat. Niektórzy stwierdzają wręcz, że ten głęboki spokój, jaki tu panuje, jest czymś niezwykłym, przejmującym, dotykającym ich wnętrza. Że chce się tu siedzieć jak najdłużej albo wracać jak najczęściej. 

Gdy słyszę takie słowa, to myślę sobie: „Mamo, ty tu jesteś!”. Trudno mi się oprzeć wrażeniu, że gdyby Maryja żyła w dzisiejszych czasach, chodziłaby do kawiarni. Była osobą otwartą na drugiego człowieka i na spotkanie z nim.

Relacja z Maryją – nasze dwa klucze

Jeśli ktoś spotyka pierwszy raz Maryję, to jak może prosić ją o pomoc i budować z nią relację?

Karolina: Przez Eucharystię i Słowo Boże, które jest natchnieniem i odpowiedzią na wiele niezrozumiałych dla nas okoliczności życiowych. Ostatnio spędziliśmy trochę czasu w szpitalu z naszą najmłodszą córką. Mieliśmy zaplanowany zabieg wycinania kurzajek – dość skomplikowany. Trzeba było dokładnie oczyścić palec i przygotować do operacji. Jeden z lekarzy, który miał się podjąć zabiegu, zrezygnował. Marysia odczuwała ogromny ból. 

Modliłam się w tym czasie i rozważałam Słowo Boże. Akurat otworzyłam Pismo Święte na fragmencie Ewangelii wg św. Marka o uzdrowieniu trędowatego. Mężczyzna przyszedł do Jezusa, upadł na kolana i prosił Go: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (Mk 8,2). I On go uzdrowił, trąd go opuścił i został oczyszczony. Nabrałam przekonania, że z Marysią wszystko będzie dobrze i oczywiście zabieg się powiódł. 

Dla mnie zawierzenie Maryi to życie Słowem Bożym i Eucharystią każdego dnia. Z nią jest pokój w sercu i takie zapewnienie, że „będzie dobrze”, tylko zawierz i nie bój się prosić o pomoc.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także