Przejdź do treści

Mamy dzieci w edukacji domowej, choć niektóre wolały zwykłą szkołę

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Moje wspomnienia ze szkoły… Hałas na przerwach i czekanie na ostatni dzwonek, żeby móc wreszcie pójść do zajęć, które mnie naprawdę interesują. Dziś się cieszę, że – jako rodzic – mogę wybrać tryb edukacji dla swoich dzieci.

Szkoła nie była moim światem 

Moim ulubionym nauczycielem był matematyk. Starszy pan wymagający bezszelestnej ciszy. Uwielbiałam tę ciszę, jego spokój, brak nauczycielskiej „napinki”. Reszta działa się obok mnie. To nie była moja rzeczywistość. Do mojej biegłam po lekcjach. Ze szkoły muzycznej pamiętam każdy szczegół od 4-go roku życia. Mój świat.

Uczymy się nie dla ocen 

Dzisiaj, wraz z mężem, nie zmuszamy dzieci do chodzenia do szkoły. Jedne uczą się w domu i raz na rok zdają egzaminy, inne chodzą do szkoły. Ważne, żeby się rozwijały i miały z tego radość. Kompletnie nie narzucamy im formy.  

Kiedyś myślałam, że nie dam rady uczyć dzieci w domu. Dzisiaj wiem, że to dla mnie świetna szkoła odpowiedzialności. Bo dziecko nie uczy się dla ocen. Uczy się, żeby wiedzieć i umieć. Uczy się, bo udało nam się pokazać mu, że dany przedmiot może być pasjonujący. Dziecko musi posiąść umiejętność uczenia się. I to jest chyba najciekawsze. Każdy musi znaleźć swoje najlepsze metody, czas i miejsce nauki.

Edukacja domowa – cieszę się, że mam wybór 

Lubię uczyć się z dziećmi. Jestem wielką zwolenniczką edukacji domowej, ale nigdy nikogo nie będę do tego namawiać. Bo to, w czym ja i niektóre moje dzieci się realizujemy, może okazać się męką dla kogoś innego. Każde dziecko jest inne i ma inne potrzeby. Każdy rodzic jest inny. Dlatego część naszych dzieci uczy się w domu, a inne chodzą do szkół. Jedni lubią uczyć się w towarzystwie. Inni potrzebują do tego absolutnej ciszy. To jest wspaniałe, że możemy każdego traktować indywidualnie, że nie jesteśmy zmuszani do jednej formy edukacji. 

Wiele osób, nie mając żadnego doświadczenia w edukacji domowej, uważa z pełnym przekonaniem, że dzieci w takim trybie nie mają szans się uspołecznić, gruntowanie się uczyć itd. Tak, jakby w szkole były same orły i sami społecznicy.

Po co się uczyć? 

Ja sama lubię się uczyć i lubię uczyć. Jeśli, dzięki Bogu, potrafię inspirować swoje dzieci do zdobywania wiedzy i umiejętności, jestem szczęśliwa.  

Chciałabym, by na koniec wybrzmiało pytanie kluczowe: Po co nasze dzieci mają się uczyć? Dla ocen, dla matury, dla dyplomu? Nie. Jedyne, co mają osiągnąć, to świętość. Reszta jest drogą uświęcenia. 

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także