Przejdź do treści

Jak mądrze wybrać ścieżkę edukacji dla dziecka? To proste ćwiczenie może ci pomóc

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Edukacja domowa czy placówka? A jeśli placówka, to jaka? Co jest lepsze dla dziecka? Co jest dobre dla naszej rodziny? Czy te wybory się wykluczają? Poniżej znajdziesz instrukcję prostego ćwiczenia z kartką i długopisem, które może ci wydatnie pomóc w wyborze ścieżki edukacyjnej dla dziecka. A co być może ważniejsze – również kilka słów wsparcia, wynikających z mojej osobistej historii w obszarze edukacyjnych wyborów dla dzieci.

Wybór ścieżki edukacyjnej dziecka – zmienne i zależne

Po pierwsze – co rodzina, to inna historia. W mówieniu o wyborze ścieżki edukacyjnej nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Różnimy się, mamy różne warunki życiowe, potrzeby, oczekiwania, pragnienia, a przede wszystkim różne dzieci. Pytanie czy posyłać dziecko do przedszkola czy szkoły zawiera w sobie mnóstwo zmiennych i zależnych. Ktoś powie, że nie miał wyboru, bo rodzina ma kredyt, potrzebne są dwie pensje i jedyną opcją był żłobek. 

Czasami tak bywa, że wybór dokonuje się trochę poza nami. Ale jeśli rodzina ma możliwość spokojnego rozeznania, warto przeprowadzić następujące ćwiczenie. 

Dzielimy kartkę na trzy kolumny: 

  • zasoby i potrzeby dziecka, 
  • zasoby i potrzeby rodziców, 
  • warunki zewnętrzne.

Chodzi o to, żeby w tej układance odnaleźć relacje „win-win” czyli „wygrany-wygrany”. Jeśli ja potrzebuję wrócić do pracy, a moje dziecko niekoniecznie jest gotowe na przedszkole, to warto się zastanowić, co mogę zrobić, żeby nie przebywało w placówce 8 godzin – jak można to zorganizować?

Ścieżki edukacyjne dzieci – nasza historia

W naszej historii przeszliśmy przez wiele opcji i wariantów edukacyjnych. Posłaliśmy do przedszkola 2,5-latkę, dwójka z naszych dzieci nie chodziła do przedszkola w ogóle, starsze dzieci chodzą do szkoły. Za każdym razem staraliśmy się rozeznawać, co będzie lepsze dla nich, ale również dla nas jako rodziców. 

Dajemy sobie też prawo do elastyczności. Trzymamy rękę na pulsie i jeśli zobaczymy, że jest potrzebna zmiana, będziemy się zastanawiać, czy i jak ją wprowadzić. Tym, co zdejmuje ze mnie sporo napięcia w tym obszarze, jest świadomość, że każda decyzja jest obciążona trudem i niesie za sobą konkretne skutki. Decydując się na przejście na bezpłatny urlop wychowawczy, wiedzieliśmy, że będziemy musieli żyć po prostu skromniej. Ale uznaliśmy, że teraz jest czas inwestowania w dzieci. Posyłając dzieci do szkoły, wiedzieliśmy, że będziemy się zmagać z systemem, dojazdami itp. Bo życie nie polega na tym, że jesteśmy ciągle zadowoleni. 

Czasami ktoś nie ma ochoty wstać rano do szkoły, a młodsze dzieci wolałyby pobawić się z kimś innym. Czasami ja wolałabym wyjść z domu do pracy, a pracując, pobyć w domu. Każdemu zdarza się gorszy dzień. Jednak jeśli te gorsze dni stają się normą, warto się przyjrzeć, jakie zmiany dadzą nam pozytywne skutki. 

I nie bójmy się odważnych decyzji. Nie planowaliśmy, że nasze młodsze dzieci zostaną w domu, ale z perspektywy czasu widzę, że to była dobra decyzja. Mam wrażenie, że panuje w przestrzeni społecznej taki utarty pogląd, że grupa rówieśnicza jest koniecznie potrzebna do rozwoju. Oczywiście może być pomocna, ale nie dajmy sobie wmówić, że rodzina nie jest kompletnym środowiskiem wychowania dzieci na istoty społeczne. Mamy prawo jako rodzice podejmować decyzje o tym, co jest dobre dla nas i naszych dzieci, bo znamy je najlepiej.

Matka matce… wsparciem? 

To, co dla mnie jest trudne w obszarze wyboru ścieżki edukacyjnej, to łatwość oceniania. I nie chodzi mi o oceny szkolne. Niestety, ale najczęściej to my, mamy, lubimy się porównywać z innymi. Widząc urywek czyjegoś życia, tak łatwo wydać osąd: „ja to bym nie mogła się nie rozwijać i siedzieć w domu z dziećmi”, „co to za matka, która tyle godzin biedne dziecko trzyma w przedszkolu?”, „jakby twoje dzieci poszły do przedszkola, to nauczyłyby się życia i nie byłyby takie nieśmiałe”. 

Usłyszałam w swoim życiu sporo uwag płynących z faktu, czy aktualnie posyłałam swoje dzieci do placówek czy też nie. Tymczasem, jeśli czuję się dobrze ze swoimi wyborami, nie powinno mi przeszkadzać, że ktoś wybrał inaczej. Nigdy nie wiemy, co sprawiło, że ta druga osoba znajduje się w takim, a nie innym miejscu. Co ją ukształtowało, co skłoniło do tych konkretnych decyzji? Nie wiemy też, gdzie ta osoba będzie za tydzień, za miesiąc czy za rok. Wszyscy jesteśmy w drodze. Dlatego warto, żebyśmy jako kobiety, mamy, mogły siebie w tej drodze wspierać i doceniać, a nie oceniać.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także