Przejdź do treści

Dziecko broi, przeprasza, Ty wybaczasz (choć masz już dość)… i tak w kółko. Co robić?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

„On to chyba robi złośliwie”, „tym razem przesadził, dopiero o tym rozmawialiśmy i znowu to samo”, „Pięć minut temu przepraszał i zachowuje się tak samo”. Brzmi znajomo? Nasze kochane dziecko ze skruszoną miną aniołka obiecuje, że już nigdy więcej tak nie zrobi. Po czym, zanim zdążymy policzyć do pięciu, powtarza swoje trudne zachowanie. Łatwo jest wtedy w emocjach wydać krzywdzący osąd – „robi mi na złość”. 

Przebaczenie na dziecięcą miarę 

Każdy rozumie, że dziecko potrzebuje czasu na rozwój fizyczny. Nikt nie sadza niemowlęcia na rowerze. Wiemy, że najpierw musi nauczyć się pełzać, raczkować, chodzić, dopiero potem może osiągać kolejne umiejętności. Wszystko ma swój czas, a przyspieszanie poszczególnych etapów byłoby dla dziecka po prostu szkodliwe. Dlaczego więc wymagamy, aby kilkulatek, który dopiero nauczył się mówić, był dojrzały emocjonalnie? Często, nawet mimowolnie, mierzymy dzieci naszą, dorosłą miarą.  

Zapominamy, że dzieci są w drodze, dopiero uczą się norm społecznych i radzenia sobie z emocjami. Dlatego, kiedy, mimo obietnic, rozmów, twoje dziecko znowu zrobi to samo, weź głęboki oddech i przypomnij sobie, że dzieci nie są złośliwe. Ich działanie (nawet to trudne) nie jest skierowane przeciw tobie. Dziecko, które mówi „przepraszam, już nie będę” w momencie wypowiadania tych słów rzeczywiście ma taki plan.

Jesteśmy dziećmi i Ojciec nam wybacza 

Można by ewangelicznie zapytać: ile razy mam dawać dziecku szansę na poprawę?

I chyba nie trzeba udzielać odpowiedzi. Gdyby ktoś jednak miał wątpliwości, warto spojrzeć najpierw na… siebie. Ile razy my, mimo że jesteśmy dorośli i podejmujemy pracę nad sobą, przychodzimy do spowiedzi, obiecując poprawę, a za miesiąc wracamy dokładnie z tym samym? I raczej nikt z nas nie usłyszał: „wybaczam ci, ale to już ostatni raz”.  

Jesteśmy dla naszych dzieci obrazem miłości Boga. To nie jest naiwność – przebaczyć i dać kolejną szansę. Od kogo mają ją dostać, jak nie od nas, rodziców? I zawsze na nią zasługują. Otrzymują wtedy bardzo ważny komunikat: „jestem przy tobie, kiedy dajesz radę i kiedy upadasz”. Kiedy dajemy dzieciom szansę na poprawę (nawet jeśli podejrzewamy, jak to się skończy), to tak jakbyśmy mówili: „jesteś dobry, wierzę w ciebie”. 

Pan Bóg, wybaczając nam grzechy, dokładnie wie, że nie damy rady. A mimo to daje szansę. Kiedy dziecko upada, rani sobie kolanko, nie odwracamy się ze słowami: „nie pomogę ci wstać, bo i tak znowu upadniesz”, ale jesteśmy obok, przytulamy i leczymy rany.

Bądź po stronie dziecka! 

Warto też zastanowić się, jak mogę pomóc dziecku dotrzymać słowa. Może prościej jest ograniczyć swobodny dostęp do farb trzylatkowi, który właśnie upiększył świeżo pomalowaną ścianę w salonie, niż liczyć, że „już nigdy tego nie zrobi”, bo przecież zna zasady? Ze starszymi dziećmi warto porozmawiać: „czy mogę ci jakoś pomóc, aby ta sytuacja się nie powtórzyła?”. Wtedy dajemy im pewność, że jesteśmy po ich stronie, jesteśmy po to, żeby im pomóc.  

Przebaczanie nie jest przymknięciem oka na zło. Kiedy dziecko w złości mnie uderzy, to nie jest ten moment, żeby powiedzieć przebaczam nadstawiając drugi policzek. Jesteśmy od tego, żeby mówić dzieciom co jest dobre, a co złe; co wolno, czego nie wolno.  

Ale myślę, że znacznie łatwiej jest mi być dobrą, kiedy ktoś, mimo upadków, daje mi kolejną szansę, ponieważ wierzy, że właśnie taka jestem – dobra. 

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także