Przejdź do treści

Zasadzony, nie pogrzebany – o nadziei w trudnych chwilach

← Wróć do artykułów

Znalazłam ciekawy film na TikToku, w którym chłopak dzieli się refleksją, która przyszła do niego podczas studiowania Biblii. Powiedział coś, co mnie poruszyło i dało do myślenia – co jeśli to, co teraz przeżywasz, nie jest końcem, ale początkiem? Może nie jesteś pogrzebany, tylko… zasadzony.

Ziarno w żyznej glebie

Czasem życie przytłacza. Czujemy, jakby wszystko wokół waliło się na nas – problemy finansowe, rozstania, stres, niepewność. Jakby ktoś wrzucił nas do dołu i przysypywał garściami ziemi. Ale co, jeśli Bóg wcale nas nie pogrzebał, tylko właśnie zasadził? Co jeśli to, przez co teraz przechodzimy, jest początkiem czegoś nowego, procesem, który ma doprowadzić nas do wzrostu?

Czasami ten etap wzrostu może przypominać pobyt w grobie. Jest ciemno, ciasno i wydaje się, że nie ma nadziei na wyjście. Możesz czuć się samotny, niezrozumiany, a nawet zapomniany. Jednak właśnie w tej ciemności dokonuje się coś niezwykłego – nasiono, aby wydać plon, musi najpierw obumrzeć. To, co stare, musi ustąpić miejsca nowemu życiu. Jezus powiedział: „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity” (J 12,24). Tak samo jest z nami – czasami musimy przejść przez etap umierania dla naszych dawnych planów, wyobrażeń czy lęków, aby móc wzrastać w Bogu i wydać owoc. Rośliny zaczynają swoje życie jako nasiona – ukryte w ziemi, niewidoczne dla świata. Są poddawane naciskowi, otoczone ciemnością. Ale potem, pod wpływem wody, światła i czasu, zaczynają kiełkować. Ich korzenie rosną w głąb, zanim cokolwiek pojawi się na powierzchni. Dopiero po tym czasie nadchodzi moment rozkwitu – piękna, siły i owocowania.

Zaufaj procesowi

Podobnie jest z nami. To, co teraz wydaje się przytłaczającą trudnością, może być etapem wzrastania. Bóg może właśnie teraz zapuszczać w nas korzenie – umacniać naszą wiarę, przygotowywać do czegoś większego. Może nie widzimy jeszcze efektów, ale to nie znaczy, że nic się nie dzieje.

Jest w Biblii piękny fragment: „Uważam, że nasze obecne cierpienia nie są warte porównania z chwałą, która ma się w nas objawić” (Rz 8,18). To, przez co teraz przechodzisz, ma swój sens. Nawet jeśli czujesz się zagubiony, pamiętaj, że Bóg działa także wtedy, gdy nie widzisz rezultatów.

Może więc zamiast pytać: „Dlaczego to się dzieje?”, warto spojrzeć na to inaczej: „Boże, co chcesz mi przez to pokazać? Jak mam w tym wzrosnąć?”

Zaufaj procesowi. Podlewaj swoje „ziarno” wiarą, cierpliwością i ufnością. Bo kiedy nadejdzie czas – rozkwitniesz.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także