Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Co zrobić, gdy dziecko nie chce czytać książek? Na to pytanie w rozmowie małżeńskiej odpowiadają pedagog Anna Chwolik i literaturoznawca Dominik Chwolik.
Skąd się bierze niechęć do książek?
Anna Chwolik: Wracamy do domu z biblioteki, przywozimy około trzydziestu książek i w całym domu zalega cisza – wszyscy czytają. Skąd oni to mają?
Dominik Chwolik: Myślę, że można mówić w naszym domu o jakiejś kulturze czytelnictwa. Sami lubimy czytać książki, a w ich świat wprowadzaliśmy dzieci już od samego początku. Baśń czy historia czytana na dobranoc miały na to z pewnością swój wpływ. Na szczęście najpierw pojawiło się spotkanie dzieci z tekstem pisanym, a dopiero później z obrazem czy ekranem. Monitory zaś mają to do siebie, że mocno zawężają to, co najpiękniejsze zwłaszcza u najmłodszych – czyli wyobraźnię.
Punkt wyjścia – pasja dziecka
Jedną z umiejętności, które zawdzięczam naszym dzieciom jest opanowanie na pamięć większości wierszy z dziecięcego repertuaru Brzechwy czy Tuwima, więc chyba rzeczywiście dużo czytaliśmy. Myślę, że ważne jest to, co powiedziałeś o pierwszeństwie książki nad ekranem. Ruchomy obraz jest bardziej atrakcyjny, bo też mniej wymagający i kiedy już raz wpuścimy dzieci w ten świat ekranowy, automatycznie będą wolały tablet czy telefon zamiast książeczki… . Mam wrażenie, że jako rodzice jesteśmy coraz bardziej świadomi korzyści, które płyną z czytania książek małym dzieciom. Często problem pojawia się, kiedy nasze pociechy idą do szkoły, potrafią czytać, ale z różnych powodów nie sięgają po książki już tak chętnie.
Wtedy z jednej strony istotny jest dobór odpowiedniej formy literackiej dla dziecka – według jego możliwości rozwojowych, a być może jeszcze bardziej zainteresowań. Jeśli dziecku trudno sięgnąć po książkę – zwłaszcza jeśli jej wybór jest narzucony – to warto zaproponować tę, która w jakiś sposób nawiązuje do jego pasji, np. piłka nożna, dinozaury, świat roślin i zwierząt itp.
Rodzinnie do biblioteki
Na pewno tematyka może pomóc. Dzieci często mają swoje tematy, w których są ekspertami. Ale myślę, że warto też zastanowić się, z czego jeszcze – oprócz ekranów – ta niechęć do książek wynika. Czasami, zwłaszcza na początku, dziecko chciałoby czytać samodzielnie, ale tempo czytania jest u niego bardzo powolne. To może być frustrujące – wkładam mnóstwo wysiłku, a przeczytałam dopiero jedno zdanie. Jak wtedy można pomóc, żeby nie zniechęcić?
Można zacząć od czytania książek, które pod względem ilości tekstu (słów, zdań) są dostosowane do wieku. Wcześniej wspomniałem o doborze formy przekazu do możliwości dziecka, np. naukę czytania można rozpocząć na komiksach (choć nie jestem ich fanem i trzeba coraz bardziej uważać, co się wybiera pod względem treści). Natomiast polecam rodzinną wyprawę do biblioteki miejskiej. Od tego właściwie zaczęliśmy. Gdy dziecko, zwłaszcza młodsze, przeżyje zachwyt dotknięcia, przejrzenia, wyboru tak sporej liczby różnych książek – to może się to stać bodźcem do chęci nauki czytania czy rozwijania tej umiejętności, a ponadto pobudzić kulturę czytelnictwa. Jeśli jest to praktyka rodzinna, to suma zysków jest jeszcze większa – tak dla dzieci, jak dla rodziców – bo umacnia dodatkowo wzajemne więzi.
Czytamy na głos (nie tylko młodszym)
Biblioteki zdecydowanie polecamy! Dodałabym jeszcze jeden sposób, który sprawdza się u nas. O ile czytanie na głos młodszym dzieciom jest dla nas oczywiste, to praktykowanie tego rytuału dzieciom starszym, szkolnym, może wydawać się pozbawione sensu. Tymczasem to może być doskonały impuls do samodzielnej lektury. Często wybieramy książkę do wspólnego czytania. Wtedy umawiamy się np. na jeden rozdział dziennie. W momencie, kiedy kończę słowami: „tego dowiemy się jutro”, starsze dzieci często chcą wiedzieć, co było dalej i pożyczają książkę do samodzielnej lektury. Myślę też, że czyniąc z czytania rytuał, nadajemy mu mocno pozytywny wydźwięk. U nas w domu czasami zarządzam „kącik czytelniczy”, kiedy każdy bierze swoją książkę i czytamy. Lubię też czas świąteczny, kiedy siadamy pod choinką i czytamy na głos. To na pewno ma walor – jak powiedziałeś – budowania więzi. Warto więc, żeby czytanie kojarzyło się dzieciom z czymś przyjemnym, a nie z przymusem.
I oczywiście zawsze przyda się dobra książka na wakacje. Tylko trzeba uważać, by się nie zaczytać.
Wtedy możemy usłyszeć wieczorem te upragnione słowa: „jeszcze dokończę ten rozdział i idę spać”, czego życzymy wszystkim rodzicom.