Przejdź do treści

Edukacja – to dla mnie: z czym mierzą się rodzice dzieci autystycznych?

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Odkąd sama doświadczyłam stresu związanego z diagnozą nieznanego dotąd schorzenia u mojego syna, z wielkim szacunkiem patrzę na rodziców i specjalistów pracujących z dziećmi z autyzmem.

Nasz syn – autyzm, Asperger?

W pewnym momencie naszego życia pojawiła się diagnoza. Od dłuższego czasu szukaliśmy wsparcia. Z jednym z naszych synków od urodzenia było coś nie tak i z każdym dniem widzieliśmy to coraz wyraźniej. Nie uspokajały mnie słowa: „to przejdzie”, „dzieci tak mają” czy „przesadzasz”. Uwierzyłam swojej intuicji i dziś jestem z tego powodu bardzo dumna.

Autyzm? Asperger? Inne zaburzenia? Otworzył się przed nami świat, którego wcześniej nie znaliśmy. Ostatecznie diagnoza, okazała się zgoła inna, ale nasz syn nadal potrzebuje wsparcia, a najbardziej potrzebuje LUDZI, którzy będą rozumieć jego potrzeby związane z integracją sensoryczną czy przetwarzaniem słuchowym.

Od tamtego momentu dużo myślę o tym, ile potrzeba troski i uważności na dzieci z autyzmem czy Zespołem Aspergera. Ich rodzice borykają się z pytaniami o odpowiednią placówkę – szkołę, przedszkole i nie są to proste pytania i łatwe odpowiedzi.

Do kolejnej rozmowy z cyklu „Edukacja – to dla mnie” zaprosiłam Ewę Świerad, psycholog, która pracuje z dziećmi autystycznymi.

Autyzm nie jest brakiem samodzielności

Karolina Guzik: Pani Ewo, czym dla Pani, jest edukacja, w kontekście pracy z dziećmi dotkniętymi autyzmem? Co chciałby im Pani przekazać? Czego nauczyć?

Ewa Świerad: Dla mnie edukacja to spory rozdział. Od samodzielności, przez zabawę, po komunikację – we wszystkich fazach rozwojowych. Najbliższa jest mi samodzielność i tego chce uczyć dzieci. Przeraża mnie, kiedy kilkuletnie dziecko, które jest w stanie ubrać się samo, umyć zęby, czy zjeść, nie robi tego, ponieważ jest wyręczane przez rodziców czy dziadków. Rozumiem, że diagnoza autyzmu może wywołać chęć takiego wyręczania. Ale musimy pamiętać, że autyzm nie zabiera naszym dzieciom zdolności do bycia samodzielnym.

Ważna jest też dla mnie komunikacja, a dokładniej wzbudzanie w dziecku chęci do komunikacji, bo tego moim autystycznym podopiecznym brakuje.

Rodzice często rozkładają ręce

Z jakimi problemami w systemie edukacji spotykają się rodzice autystycznych dzieci? I jakie rozwiązania tych trudnych sytuacji im Pani proponuje?

To pytanie jest bardzo trudne, ponieważ pracując w przedszkolu, wiem, że najczęstszym problemem, przed jakim stają rodzice, to pytanie „co dalej?”. Z perspektywy Nowego Sącza, gdzie pracuję, nie mają zbyt dużego wyboru. Jest bardzo mało szkół specjalnych lub takich, gdzie są np. klasy integracyjne. Trzeba też pamiętać, że dziecko nie zawsze się odnajdzie w klasie integracyjnej. To zależy od poziomu jego funkcjonowania.

Najważniejsze jest to, by rodzice sprawdzili, jakie metody terapeutyczne będą stosowane w danej szkole, jakie cele terapeutyczne zostaną wyznaczone dziecku, w jaki sposób program nauczania będzie do niego dostosowany i jak będą monitorowane jego postępy.

Do dzieci z autyzmem trzeba mieć serce

Co z Pani perspektywy musiałoby się stać,  żeby edukacja publiczna spełniała potrzeby rodzin, w których dziecko dotknięte jest autyzmem?

Musiałaby spełniać tych kilka punktów, o których wspomniałam powyżej. Ważne jest też podejście terapeuty. Powinni to być ludzie oddani i z pasją. Oczywiście łatwo jest powiedzieć, że powinno być więcej specjalistycznych placówek lub więcej nauczycieli wspomagających w szkołach publicznych, ale wiem, że to nie jest takie proste.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także