Przejdź do treści

Rodzinny Różaniec z Siewcą: rozważania tajemnic światła

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Wesele niby trwa, ale wina już brakuje. Życie w rodzinie bywa trudne, monotonne, a owoców wciąż nie widać. Albo wręcz mamy wrażenie, że wszystko wymyka się nam z rąk, rozsypuje, jak domek z kart. I wtedy Jezus mówi: „napełnijcie stągwie wodą”, a Matka przytakuje z tyłu: „zaufaj Mu”.

1. Chrzest Pana Jezusa w Jordanie

Ten jest Mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie. (por. Mt 17,5)

Gdzie była Maryja, gdy padły te słowa? Słyszała je osobiście, czy ktoś jej powtórzył? Tak czy inaczej, miała przecież świadomość, że oto następuje ogromna zmiana. Przez ostatnie trzydzieści lat jej Syn żył z Nią w ukryciu. Mieszkali pod jednym dachem, prowadząc życie proste i skromne, bez wątpienia wypełnione modlitwą i wzajemną miłością. Przez ostatnie trzydzieści lat Jezus przygotowywał się przy niej do wypełnienia swojej misji. I oto właśnie nadszedł ten czas. Teraz wyruszy w drogę, by ogłaszać ludziom zbawienie. A Matka? Nie zatrzymuje Go, nie napomina, nie biegnie z szalikiem. Oddaje Go wszystkim ludziom, choć wie, że nie wszyscy Go pokochają, a niektórzy nawet skrzywdzą. Ale oddaje.

My też, jako rodzice, wciąż musimy uczyć się tego oddawania. Zanosimy dzieci do chrztu i Bóg wypowiada nad nimi: „to jest moje dziecko umiłowane”. Już wiemy, że oddaliśmy je Bogu, że teraz misją naszego dziecka jest pełnienie woli Bożej, nie naszej. A potem przychodzą kolejne i kolejne okazje do oddawania, wypuszczania w świat, wycofywania się z życia dzieci, które dorastają i idą pełnić swoją misję. Nam, rodzicom, pozostaje wspierać je modlitwą, śledzić ich losy, podtrzymać, gdy będą potrzebowały. Ale jednak oddać. Bogu, światu, ich nowym rodzinom.

Maryjo, która rozumiesz trud oddawania dziecka, módl się za nami.

2. Wesele w Kanie Galilejskiej

Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. (J 2,5)

Trwało wesele. Miało być świątecznie, radośnie i wspaniale, a tymczasem zrobiło się smutno. Minęło pierwszych kilka godzin euforii i przyszła proza życia: zabrakło wina. Maryja, która jako pierwsza dostrzegła problem, od razu wskazała też ścieżkę działania: zróbcie tak, jak wam powie mój Syn. A Jezus? Co kazał zrobić? Nosić wodę do wielkich stągwi. Dziwna prośba. Żeby ją wypełnić, trzeba było zaufać poleceniu Jezusa i prośbie Jego Matki. Ona wiedziała…

Po iluś latach wspólnego życia też miewamy takie momenty. Wesele niby trwa, ale wina już brakuje. Życie w rodzinie bywa trudne, monotonne, a owoców wciąż nie widać. Albo wręcz mamy wrażenie, że wszystko wymyka się nam z rąk, rozsypuje, jak domek z kart. I wtedy Jezus mówi: „napełnijcie stągwie wodą”, a Matka przytakuje z tyłu: „zaufaj Mu”. Nosimy więc wodę. Wypełniamy zwykłe codzienne obowiązki. Wykonujemy wciąż te same prace. Robimy to wszystko, co dotychczas, choć tym razem ze wzrokiem utkwionym w Jezusie. Czekamy na Jego znak. Wiemy, że to nie woda nas uratuje, ale On wodę naszej codzienności potrafi przemienić w wino. Wino poczucia sensu, wino dobrych relacji, wino wiecznego zbawienia. Trzeba tylko Mu zaufać.

Maryjo, która wskazujesz nam Swojego Syna jako tego, który potrafi przemienić nasze życie, módl się za nami.

3. Głoszenie Królestwa Niebieskiego i wzywanie do nawrócenia

Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie. (Mk 10,14)

Jezus wyszedł nauczać, a wielkie tłumy szły za Nim. My też podążamy za Jezusem. Przyprowadzamy do Niego nasze dzieci. Ogłaszamy im prawdę o Królestwie Niebieskim, a nieraz wzywamy do nawrócenia. Prowadzimy je za Jezusem wszystkimi drogami, którymi i On podąża. Czasem idziemy za Nim aż do Jerozolimy, aż pod krzyż. Nic nas nie ominie. Każde doświadczenie życia będzie nam dane, byśmy mogli Go rozpoznać, gdy już nadejdzie nasz dzień.

I tak jak Jezus, patrzymy na nasze dzieci, gdy garną się do Niego. Ale też wówczas, gdy odchodzą zasmucone, bo nie umieją wyrzec się swoich bogactw. Gdy podążają za Nim gorliwie, a potem, w chwili słabości, zapewniają, że „nie znają tego Człowieka”… Gdy kłócą się o lepsze miejsca, gdy nie rozumieją nauczania. To wszystko jest naszym udziałem. I mamy świadomość, że na tej drodze zawsze czeka nas jakaś ofiara – za nasze dzieci, za współmałżonków, za nasze wspólne szczęście doczesne i wieczne. Każdego dnia stajemy razem z Maryją pod krzyżem, odbierając najważniejszą lekcję miłości do drugiego człowieka.

Maryjo, która wspierasz wszystkie swoje dzieci w drodze do Królestwa Niebieskiego, módl się za nami.

4. Przemienienie na Górze Tabor

Panie, jak dobrze, że tu jesteśmy. (por. Mt 17,4)

Stajemy za uczniami na górze Tabor, jakby w drugim rzędzie. Obserwujemy ich zachwyt i zmieszanie, gdy nie bardzo wiedzą, co powiedzieć. Widzimy Jezusa w Jego chwale, w otoczeniu świętych. I także niewiele z tego rozumiemy.

Są takie chwile. Mogą się zdarzyć w czasie wspólnych rekolekcji, osobistej modlitwy czy nawet w bardziej prozaicznych momentach. Chwile blasku i jasności, gdy dobrze wiemy, kim On jest, nawet jeśli nie mamy pomysłu, jak dalej działać i na czym polega nasza rola. Wtedy, niewiele rozumiejąc, mówimy w uniesieniu „Panie, jak dobrze nam tu być!”. To ważne zdarzenia, dające siłę na dni smutki i mroku, które niechybnie nadejdą. Potrzebujemy przecież święta i radości, gdy przy spotkaniu z ludźmi objawia nam się miłość Boga. Potrzebujemy obcowania ze świętymi, wejścia w inną rzeczywistość, zachwytu nad Bogiem i Jego działaniem. Na Górze Tabor dzieją się rzeczy, które nas umacniają, nawet jeśli ich sens jest jeszcze przed nami ukryty.

Maryjo, która wychwalałaś Boga za wszelkie Jego wspaniałe dzieła, nawet wówczas, gdy ich nie rozumiałaś, módl się za nami.

5. Ostatnia Wieczerza i ustanowienie Eucharystii

Aby byli jedno (por. J 17,21) – poprosił Jezus, a tego samego wieczoru ustanowił sakrament Eucharystii.

O czym myślimy, wychodząc na Mszę Świętą? Czy spotkanie z Bogiem żywym w Eucharystii prowadzi nas do jedności? Wracając do domu powinniśmy być bliżej Niego i bliżej siebie nawzajem. Ożywieni tym samym Duchem, nakarmieni tym samym Chlebem, wspólnie zdążający do Niego. Bo Msza Święta jest zapowiedzią i obrazem uczty niebieskiej, jaka czeka na nas przygotowana w Jego Domu.

A potem siadamy do stołu. Nasz zwykły domowy mebel staje się znakiem i odbiciem ołtarza. Zbieramy się wokół niego, by podtrzymać siły życiowe, ale też by dzielić się sobą, by patrzeć sobie w oczy i podtrzymywać więzi. Uczymy się, że każdy nasz ludzki gest ma znaczenie, że budując dobre relacje w rodzinie, spełniamy prośbę Jezusa z Wieczernika. Łączy nas ten sam Duch: ten, który ożywiał uczniów, który sprawił cud Eucharystii i który zbiera nas przy stole. Wszystko Jemu zawdzięczamy. Maryjo, która pełna Ducha Świętego nakrywałaś stół w Nazarecie, a potem trwałaś z uczniami przy łamaniu chleba, módl się za nami.

Rozważania wszystkich części różańca w formie playlisty na YouTube

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także