Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Duch Święty – prawdziwe wyzwanie dla katechety. Po Wielkanocy dość łatwo o Nim zapomnieć, a przecież to właśnie Zesłanie jest swego rodzaju stemplem na Okresie Wielkanocnym. Trzecia Osoba Trójcy jest dla nas wyjątkowo nieuchwytna, ale mimo to można w prosty sposób przybliżać siebie i dzieci do prawdy o Nim.
Nieatrakcyjna Wielkanoc
W odwiecznym popularnym dylemacie o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożego Narodzenia (lub odwrotnie) z pewnością im młodszych respondentów spytamy, tym częściej będą stawiali na święta grudniowe – i nie ma w tym nic ani dziwnego. Działa cała otoczka świąteczna, popkultura, kolędy, tradycje, choinka, nie mówiąc o św. Mikołaju i prezentach…
Co natomiast mamy na wiosnę? Marketingowo: kurczaczki, zajączki, baranki, Śmigus-Dyngus. Teologicznie i katechetycznie też nie tak łatwo: samo zmartwychwstanie dużo trudniejsze do wyjaśnienia, a nawet fabularnego przedstawienia, niż narodzenie. Pieśni wielkanocne nie porywają dzieci (choć „alleluja” śpiewają chętnie) – nie ma co porównywać z popularnością kolęd. Dłużej niż tydzień po Wielkanocy w powszechnym odczuciu nie ma już świadomości radości paschalnej.
A gdyby tak… przedłużyć rzeczywiście tę radość, tak jak robi to Kościół? Pokazując, że wypełnieniem, ostatnim akordem Paschy jest Zesłanie Ducha Świętego.
Moje hot16challenge – o Zesłaniu
Problem z Duchem Świętym jest taki sam, jak z Panem Bogiem – z tym, że większy. Jest to najtrudniej wytłumaczalna postać Trójcy. Pan Jezus stał się człowiekiem i możemy Go sobie wyobrazić od pierwszego do ostatniego dnia życia, jak każdego z nas. Nawet Boga Ojca dzieci rozumieją jako po prostu Tatę Pana Jezusa (choć trzeba ciągle przypominać, że On nie ma ciała, i nie jest dziadkiem z siwą brodą, siedzącym na chmurce). Ale Duch Święty jest zupełnie nieuchwytny. Najbliżej jest symbol gołębicy – ale przecież On nie jest ptakiem, ani nawet nie chodzi o to, że ma jakieś jego cechy. Jednocześnie jest ogniem, powietrzem – dla dorosłych to trudne, a co dopiero dla młodszych?
Jednocześnie czujemy, że to rodzaj siły w nas, mocy, zdolności. Niedawno moi uczniowie z czwartej klasy „odkopali” na YouTube piosenkę, którą nagrałem w ramach akcji Hot16Challenge (podczas pandemii) – przewijał się w niej refren o „operacji pneumatycznej”, czyli Zesłaniu Ducha Świętego właśnie.
Był to dobry pretekst (choć nie do końca byłem przekonany, czy zwracają uwagę na słowa, czy na wykonawcę…), żeby pomówić o tym, dlaczego Duch jest duchem, i co nam daje w swoich darach. Wydaje mi się, że gdybym wyszedł od „suchego” przeczytania Hymnu do Ducha Świętego, nie zainteresowałbym ich równie mocno. Z pewnością można znaleźć wiele innych i lepszych źródeł – ale skoro Duch wieje kędy chce, czemu nie zacząć od czegoś nawet śmiesznego?
Odliczanie od pięćdziesięciu – w rodzinie
Apostołowie po Zmartwychwstaniu mogą być obrazem naszych rodzin. Niby wiemy, co powinniśmy robić, jak się do siebie odnosić, czego unikać, o czym pamiętać… ale po prostu nie zawsze potrafimy. Nie wychodzi, choć się staramy. Duch Święty, ten obiecany Paraklet (ileż zabaw językowych i logopedycznych można stworzyć wokół tego słowa!) jest potrzebny jak powietrze w oponach, jak prąd w gniazdku, jak woda w kranie. Nie jest magicznym zaklęciem, które rozwiąże wszystkie problemy – bo nadal jesteśmy słabi i grzeszni, ale daje nam życie, żar, siłę, które możemy wykorzystać.
Gdy na lekcjach religii oglądamy fragmenty różnych filmów lub seriali ze sceną Zesłania Ducha Świętego, zawsze zwracam uwagę dzieciom na dar języków, jakimi zaczęli mówić Apostołowie. Jak by to było, gdybyśmy nagle umieli płynnie mówić po angielsku, francusku, grecku, chińsku? A to jeszcze nic – pokazuję zdziwionym dzieciom – to tylko zewnętrzny znak tego, jak oni bardzo zmienili się w środku, jak stali się odważni, dzielni, mężni. Poszli na cały świat głosić Jezusa.
Warto przeżyć oczekiwanie na przyjście Ducha Świętego, pomimo naszego codziennego zabiegania i zapracowania. Nawet jeżeli miałoby ono się ograniczyć do codziennego zapisywania na lodówce lub tablicy magnetycznej, ile dni zostało do Pięćdziesiątnicy. Wtedy ten „najmilszy z gości” rzeczywiście może być przywitany przez całą rodzinę – i zostać z nami na dłużej. Znak krzyża, czyniony przed codzienną modlitwą będzie wtedy bardziej świadomy.