Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
Dziecięca nuda w latach 90-tych i dziś… Czujecie pewnie tę różnicę. Nieprzypadkowo strony w stylu “kiedyś było jakoś fajniej” mają milionowe zasięgi w mediach społecznościowych. Co się kryje za tym “jakoś”? Cóż, jakoś inne były wtedy media i jakoś inne było życie i nawyki naszych rodziców. A ja dziś czerpię z tego pełnymi garściami, kiedy słyszę dziecięce sakramentalne: “Nudzę się!”. Co to oznacza w praktyce?
Sposoby na nudę autorstwa babci i dziadka
Nie należę jeszcze do grona babć, ale podejrzewam, że jest mi do tego bliżej niż dalej. Tym bardziej, że czasem odzywa się we mnie ta zbliżająca się babcia, która na teksty swoich dzieci reaguje komunikatami w stylu: “A za moich czasów to…”.
Czasem słysząc z ust moich dzieci: „Nie wiem, co robić. Nudzi mi się!”, mam ochotę wynaleźć wehikuł czasu i pokazać im, jak się żyło w epoce, gdy w telewizji nie było bajek non stop, internet i telefony komórkowe były powszechne może w co bardziej nowoczesnych jednostkach wojskowych, a pierwsza wersja PlayStation była dopiero projektowana! I jakoś dziwnie jestem przekonana, że przyznacie mi rację – żyło się chyba prościej.
„Za moich czasów” też się nudziliśmy. Oczywiście! Kiedy tylko wypowiedziałam na głos to zdanie, mój dziadek stał już obok z koszykiem i haczką (narzędzie do usuwania chwastów w ogródku) i wysyłał mnie między zagonki truskawek. Nie było nudy. Zamieść podwórko, wypielić przed domem, zebrać owoce, zakisić kapustę, zanieść cebulę na strych, ususzyć majeranek… To latem. Zimą i wiosną też było sporo pracy w domu i wokół niego. A bajka w telewizji była tylko wieczorem i tylko przez bodajże pół godziny. Kreskówki Disneya były tylko w święta. Telefon służył do telefonowania. Wszyscy słyszeli, o czym rozmawiasz, bo słuchawka na stałe była połączona z aparatem za pomocą kabla. A telefon zazwyczaj stał w korytarzu. Nie było lekko.
Świat zwariował… Ja chcę cofnąć się w czasie!
Dziś mam ochotę odmienić swój dom, jakby czas się cofnął. Naprawdę. Filmy od święta, bajka tylko wieczorem po kolacji, kąpieli i z umytymi zębami.
Przeraża mnie czasem to, co widzę wokół. Ostatnio w centrum handlowym ujrzałam mamę z niespełna dwuletnim dzieckiem w wózku. Dziecko trzymało telefon, na którym oglądało bajkę, a mama w tym czasie łyżeczką podawała mu jedzenie do ust! Serio! Gdy bajka się skończyła – dziecko w płacz. Nie chciało dalej jeść. Mama szybko włączyła nową bajkę, by je nakarmić. Strach pomyśleć, co się dzieje w domu…
Przyzwyczailiśmy się do tego, że wszystko jest dostępne od zaraz, w pięciu wersjach kolorystycznych i w trzech rodzajach. Począwszy od koszulek, butów, plecaków szkolnych, a na bajkach i grach skończywszy. “Nie podoba ci się ten plecak? W tym roku kupię ci nowy. Nie możesz przecież nosić plecaka po starszej siostrze!”
Nuda mnie rozwinęła – przykłady
Dla mnie to absurd. Dzieci nie muszą dziś na nic czekać. Mówisz – masz. Nudzisz się – włącz telewizor albo telefon. Nie podoba ci się ta koszulka – załóż inną. Nasi rodzice nie mieli chyba z nami takich problemów. Otoczenie o wiele bardziej sprzyjało rozwojowemu nudzeniu się. To właśnie z niego powstawały najlepsze pomysły. I nikt nam ich nie podsuwał. Sami na nie wpadaliśmy. Padał deszcz, był weekend, nie było wiadomo, co robić. Rodzice rzucali tylko: “A może wymyślicie jakąś zabawę?”.
I robiło się domki z koca rozpostartego na krzesłach, szyło się ubranka dla lalek, układało puzzle, grało w planszówki. Rodzice często włączali się w te zabawy.
Mój tato z półki z jednego z regałów robił nam zjeżdżalnię. Opierał tę półkę o kanapę, a my zjeżdżaliśmy po niej do naszego domku pod stołem. Rodzice nie fotografowali wszystkiego na okrągło. Tworzyli wspomnienia – swoje i nasze.
Czasem przygotowywaliśmy spektakle kukiełkowe albo po prostu leżeliśmy na podłodze i się wygłupialiśmy. Kiedyś z moją siostrą napełniłyśmy wannę wodą, położyłyśmy misia na sedesie i robiłyśmy mu zastrzyki. Wodę nabierałyśmy z wanny. Strzykawki zostały po chorobie mojego brata. Było cicho przez dwie godziny i to wzmożyło czujność mojej mamy. Gdy weszła do łazienki, miś był cały napęczniały od wody. Gdy go podniosła za ucho – niestety się urwało. Takie są moje wspomnienia z dzieciństwa. Nie mam zdjęcia z zakłopotaną miną, które mama zrobiłaby po wejściu do łazienki, ale pamiętam tę sytuację do dziś.
Ludzie przeżyją bez twoich zdjęć!
Dajcie swoim dzieciom się ponudzić. Tylko koniecznie zabierzcie im w tym czasie telefony, wyłączcie telewizor i schowajcie pady od PlayStation. Zobaczycie, że świat wokół zacznie się zmieniać. Dzieci zaczną wymyślać zabawy z niczego. Wyjdą na ogród, zbiorą owoce, pograją w piłkę. A będzie im jeszcze milej, jak dołączycie do nich, czyli odłożycie telefony, nie będziecie robić od razu zdjęć i wrzucać ich do sieci. Świat przeżyje bez tych zdjęć, a wy zbudujecie wspomnienia w sercach waszych dzieci. Polecam. Działa.