Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów
W czasach, kiedy mężowie i żony chodzili do kościoła osobno, a duchowość przeżywana w kontekście miłości małżeńskiej była mrzonką, on założył wspólnotę dla małżeństw. Ten ruch okazał się punktem zapalnym dla zmian w podejściu Kościoła do miłości męża i żony. Francuski kapłan, Sługa Boży ks. Henri Caffarel (1903-1996), kolejny bohater naszej wakacyjnej serii ze świętymi i kandydatami na świętych, to postać ciągle słabo znana w kraju nad Wisłą. Jak to się stało, że ten skromny, rozmodlony ksiądz, który sam siebie kompletnie by o to nie podejrzewał, stał się znawcą życia małżeńskiego?
Pytam o to Annę i Leszka Gerste, którzy właśnie wrócili z Brazylii, gdzie przyjęli posługę pary odpowiedzialnej za tzw. Super-Region Polska-Europa Środkowa w ruchu Equipes Notre-Dame. W ruchu, który ks. Caffarel założył wraz z małżeństwami w 1939 r. i który ciągle pomaga parom małżeńskim odkrywać znaczenie łączącego ich sakramentu.
Wizyta u ks. Caffarela
Małgorzata Trawka: Jak wrażenia po waszej podróży?
Leszek: Bogato!
Anna: Bardzo mocne. Lecieliśmy wraz z poprzednią parą odpowiedzialną za nasz Super-Region oraz kapłanem, który pełni rolę naszego doradcy duchowego, do Aparecidy na międzynarodowe kolegium Equipes Notre-Dame. Mieliśmy jeden dzień postoju na lotnisku w Paryżu, godzinę drogi od Troussures, gdzie pochowany jest ks. Caffarel.
To był dla nas cud, że znalazło się małżeństwo, które zechciało poświęcić cały dzień i zawieźć nas na to szczególne miejsce. Mogliśmy zobaczyć, gdzie ks. Caffarel spędził ostatnie lata życia, przejść się korytarzami, którymi on chodził, być w pomieszczeniach, w których przyjmował gości, modlił się czy też wygłaszał konferencje podczas rekolekcji. To taka mała spokojna wioska. Głębokim momentem była dla nas modlitwa przy grobie ks. Caffarela, w której prosiliśmy o jego beatyfikację.
A kiedy już byliśmy w Brazylii, to w szczególny sposób doświadczyliśmy wspólnoty. Ks. Caffarel zawsze podkreślał, że najważniejsze są spotkania osobiste i do tej pory raz w roku odpowiedzialni za ruch z całego świata spotykają się w jednym miejscu. I nieważne, jak daleko mają, bo byli ludzie z Togo, Australii, USA, Kolumbii, Madagaskaru, Libanu – z przeróżnych stron świata.
Leszek: A to są często karkołomne połączenia komunikacyjne.
Anna: I te osoby to są głównie starsi ludzie. Ale spotkania z nimi miały w sobie wielką serdeczność. Było dużo radości. O tej atmosferze nie da się opowiedzieć. To było doświadczenie ducha ks. Caffarela i tej wspólnoty, którą stworzył, a która żyje…
Leszek: … która dba, jest zaangażowana, szuka, dzieli się wiarą.
Czy mogliście tam jeszcze lepiej poznać ks. Caffarela?
Anna: Tak, poprzez konferencje, ale też poprzez codzienne chwile zamyślenia nad słowami tego kapłana zakończone modlitwą o jego beatyfikację.
Małżeństwo rozumiane na nowo
A co w życiorysie ks. Caffarela jest dla was niezwykłe?
Anna: Niezwykłe jest to, że jego kapłaństwo od początku miało charakter oblubieńczy. Pisał o tym tak:
Gdy miałem dwadzieścia lat, Jezus Chrystus w jednej chwili stał się dla mnie Kimś. O, nic szczególnego. Owego odległego marcowego dnia zrozumiałem, że jestem kochany i że kocham, i że od tej chwili ta miłość między Nim a mną będzie na całe życie. Wszystko zostało rozstrzygnięte.
Od początku swojego powołania miał pragnienie modlitwy kontemplacyjnej, ale jednak został kapłanem diecezjalnym. Był posłuszny i poddał się pomysłowi Pana Boga…
Leszek: …choćby pomysłowi na stworzenie ruchu duchowości małżeńskiej Equipes Notre-Dame. Gdy przyszły do niego małżeństwa, rozeznał, że praca z nimi jest tym, czego pragnie Duch Święty i do tego go wzywa. Ale często tęsknił za modlitwą i wskazywał również małżonkom, że jest ona niezbędna, żeby funkcjonować, wszystko sobie poukładać, nie wpatrywać się tylko w ziemię, ale mieć właściwą perspektywę. Uważał, że 15 minut dziennie na modlitwę osobistą to ciągle za mało.
Anna: Był bardzo pokorny, mimo że zgłaszało się do niego tak wiele osób.
Leszek: I bardzo konkretny. Najpierw modlił się, a potem miał już gotowe rozwiązanie problemu. Był też fanem ankiet. W Liście (pismo wydawane w ruchu – przyp. M.T.) publikował ankiety, a ludzie przysyłali mu odpowiedzi po kilka, kilkanaście stron.
Anna: Więc jego hasło: „Szukajmy razem”, z jakim zwracał się do małżeństw pragnących wspólnie iść drogą świętości, nie było rzucane na próżno. Poruszał w ankietach różne sprawy, na przykład dotyczące seksualności.
Leszek: Pierwsza ankieta była przeprowadzona przed Soborem Watykańskim II i dotyczyła oczekiwań małżeństw względem przyszłego soboru. W ciągu trzech miesięcy sekretariat ruchu opracował ponad 40 tys. stron powstałych z 4 tys. odpowiedzi. Raport sporządzony na podstawie wyników ankiety został rozprowadzony wśród ojców Soboru i przez nich uwzględniony. Na ostatnią sesję soborową zaproszono przedstawicieli ruchu. Ks. Caffarel przedłożył ponadto ojcom Soboru projekt dokumentu o promocji małżeństwa chrześcijańskiego w świecie. Można powiedzieć, że Caffarel był pionierem synodalności we współczesnym rozumieniu tego słowa.
Anna: Kolejną szczególną cechą ks. Caffarela było to, że słuchał, ale też patrzył. Świadkowie wspominają, że ojciec Caffarel miał wzrok, który przenikał do głębi ich serc. Nie było w tym żadnej niedyskrecji, ale ciepła uwaga szanująca osobę, którą miał przed sobą. Wydawał się pytać: Panie, czego pragniesz dla niego/dla niej.
Modlitwa i rozum – nierozłączna para
A co wyciągacie z jego życia lub nauki osobiście dla siebie?
Anna: Mamy pragnienie rodzicielstwa, ale Pan Bóg daje nam inne zadania. Uczymy się za przykładem ks. Caffarela, że to posłuszeństwo przynosi największe owoce. Jest wzorem podążania za wolą Bożą. Musiał coś stracić, żeby coś innego zrobić.
Leszek: Mimo swoich pragnień, odczytywał, że do czegoś innego jest posłany i w to się angażował w całości, aż do momentu, kiedy przychodził następny etap. W swoich tekstach bardzo podkreślał rolę rozumu. To, że był człowiekiem modlitwy, nie oznacza, że był oderwany od rzeczywistości. Ciągle podkreślał, żeby nie być „rozmiękłym”, byle jakim, tylko szukać konkretnie, z inwencją, wykorzystując zarówno potencjał swojego rozumu, jak i modlitwę.
Anna: Ks. Caffarel bardzo się stresował przed wystąpieniami publicznymi i zawsze przed nimi modlił się chwilę w ciszy. Ponieważ też denerwuję się w takich momentach, to mi dodało odwagi, gdy podejmowaliśmy posługi w ruchu wymagające od nas publicznego zabierania głosu.
Czy możecie podzielić się jakąś radą ks. Caffarela, która może się przydać każdemu małżeństwu?
Anna: Oczywiście! Dla mnie ważne są jego następujące słowa:
…jedna rzecz wydaje mi się istotna, najważniejsza: wzajemne poznanie. Każdy z małżonków powinien umieć powierzyć drugiemu swoje uczucia, myśli i pragnienia, rozczarowania, cierpienia i radości, a także przyjąć w swym sercu to, co drugi wyjawia mu o sobie. Ta wzajemność, ta wymiana w dialogu rodzi głębokie porozumienie, nieodzowne dla życia i dla wzrostu miłości. Tam, gdzie nie szuka się wzajemnego poznania, miłość nie potrwa długo.
Modlitwa “wydłuża” dobę
Ostatnie lata swojego życia ks. Caffarel poświęcił przede wszystkim modlitwie, odcinając się (w końcu) od wielu posług. Można go nazwać nauczycielem modlitwy.
Anna: Dla nas szczególnie ważne są jego słowa:
Nie ma większej służby dla małżonków niż zaproszenie ich i pomoc w modlitwie.
A w innym miejscu:
Dlaczego modlitwa ma tak wielką siłę? Dlatego, że (…) nie jest działaniem człowieka, lecz działaniem Boga w człowieku, który w tym działaniu bierze udział.
Jeśli małżonkowie będą się modlić, to dadzą Panu Bogu miejsce, żeby mógł działać. Wydaje nam się, że nie mamy czasu na modlitwę, bo mamy mnóstwo obowiązków. A kiedy poświęcimy na nią czas, to nagle okaże się, że jest inaczej – otrzymamy nowe światło na to, co i jak robić.
Leszek: To jest myśl wspólna wielu świętym. Ma ona dla nas szczególne znaczenie w kontekście posług, które podejmujemy.
Ks. Caffarel i ks. Blachnicki – mało znany duet
Wróćmy jeszcze do wątku historycznego. Trzeba przyznać, że działalność ks. Caffarela wpłynęła na postrzeganie małżeństwa w Kościele.
Anna: W czasach, kiedy tworzyły się pierwsze ekipy mąż z żoną chodzili osobno do kościoła. Nie było mowy o beatyfikowaniu małżeństw. Nie mówiło się o przeżywaniu świętości w małżeństwie.
Leszek: Caffarel zachwycił się tym, że miłość do Boga i miłość małżeńska mają te same mechanizmy, te same prawa. Zauważył, że realizacja miłości – czy to w kapłaństwie, czy w małżeństwie – koresponduje ze sobą. Jest nazywany prorokiem małżeństwa.
Może nie wszyscy wiedzą, że ks. Franciszek Blachnicki wiele zaczerpnął z ruchu Equipes Notre-Dame i na jego podstawie stworzył Domowy Kościół.
Leszek: W latach siedemdziesiątych ks. Blachnicki zobaczył, że młodzi, którzy byli w Oazie, dorastają, wstępują w związki małżeńskie i potrzebują formacji dla małżeństw. Skorzystał wówczas z doświadczeń siostry Jadwigi Skudro, która z Francji przywiozła całą walizkę materiałów formacyjnych ruchu duchowości małżeńskiej Equipes Notre-Dame. Na tej podstawie zostały stworzone założenia do formacji małżeńskiej w Domowym Kościele.
Powiedziałaś kiedyś Aniu, że masz nadzieję na beatyfikację tych dwóch kapłanów tego samego dnia.
Anna: Dzieło życia ks. Caffarela i ks. Blachnickiego dojrzewało w podobnym okresie. Obaj kapłani zaangażowali się w formację świeckich i odpowiedzieli na potrzeby czasu, byli ukierunkowani na świętość małżeństwa i rodziny. Ich wspólna beatyfikacja bez wątpienia byłaby podwójną okazją do świętowania.