Przejdź do treści

Druga trąbka w małżeństwie, czyli chowam ego i gram w tle

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Żeby ktoś mógł grać pierwsze skrzypce (lub pierwszą trąbkę), ktoś musi grać te drugie. Trudno sobie wyobrazić koncert samych solistów. Tak na scenie, jak w małżeństwie.

Kim jest mój mąż?

Chciałabym wam dzisiaj przybliżyć sylwetkę mojego męża. Kim jest Andrzej Krych? Dla stałych czytelników moich tekstów oczywistym jest, że jest on moim mężem, ojcem szóstki naszych dzieci, inteligentnym i dowcipnym facetem, posiadaczem mojego serca. Nie da się też ukryć, iż jest entuzjastą i znawcą piękna i prawdziwej sztuki, stąd jego niezmienne zainteresowanie moją osobą. Oczywiście żartuję w kwestii samej siebie, ale Andrzej naprawdę lubi dobry i wymagający film oraz muzykę nie ograniczającą się do jednego stylu. Swoją muzyczną pasję wyraża między innymi grywając na różnych instrumentach, w tym na trąbce.

Jako przykładna i zaangażowana żona, śledzę „karierę” mojej drugiej połowy, bywając na koncertach orkiestry dętej, w której rozwija swą pasję lub też po prostu odpoczywa od zgiełku domowego (starsi orkiestranci często powtarzają, że kto jest dłużej po ślubie, ten wcześniej przychodzi na próbę – coś w tym jest).

Na ostatnim koncercie byłam pod wielkim wrażeniem utworu z solowym występem jednej z trąbek. Czy była to trąbka mojego męża? Otóż nie. Andrzej miał funkcję drugiej trąbki i daruję sobie terminologię muzyczną, by wam to tłumaczyć. Po prostu wspomagał solistę, robił tło, wspierał. Dzięki temu, utwór był pełny. Brzmiał naprawdę dobrze.

Jak ten koncert ma się do życia?

Mam taką nieznośną i natrętną manierę traktowania różnych sytuacji symbolicznie. Od razu więc przyszło mi do głowy, że w małżeństwie właśnie o to chodzi – by czasem być drugą trąbką! Tak samo w macierzyństwie, ojcostwie, przyjaźni. Czasem, by robić ważne rzeczy, trzeba być niewidocznym.

Gdy ktoś z naszych bliskich ma problem, nie musimy sypać pseudo-dobrymi radami, przytłaczając go bardziej. O wiele cenniejsza jest sama nasza obecność, dobre słowo lub choćby uśmiech.

Gdy nasze dziecko zdaje ważny egzamin, nie uczymy się za nie, nie popisujemy wiedzą, chcąc być od niego lepszymi, ale dajemy mu wsparcie i wiarę w jego możliwości. A w razie porażki, nie triumfujemy, ale ciepłym słowem i ciepłym kakao pomagamy odzyskać równowagę.

I w małżeństwie, zamiast rywalizować, udowadniać sobie, kto jest mądrzejszy, ważniejszy, lepiej schować swoje ego i być wsparciem tej drugiej osoby, gdy np. zaczyna nowe wyzwanie lub gdy kończy jakiś etap życia.

Bóg gra w naszej orkiestrze

Mam nieodparte wrażenie, że Bóg jest taką drugą trąbką każdego z nas. On nas stworzył solistami gromadzącymi się w różnych orkiestrach (w domu, pracy, szkole…) i „dogrywa” nam, abyśmy dobrze brzmieli. Aby muzyka jaką gramy, czyli nasze życie, była pełna i piękna. Nie widzimy Go, ale gdy się dobrze wsłuchamy, usłyszymy, jak wielką gra rolę.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także