Przejdź do treści

Nasza edukacja domowa – plany a rzeczywistość

← Wróć do artykułów

Playlista z wszystkimi wersjami audio artykułów

Na początku wszystko w naszej edukacji domowej miało być „pod linijkę”. Z czasem zaczęliśmy poszukiwać przyjaznej drogi edukacyjnej, współpracować z dziećmi w znajdowaniu rozwiązań, otwierać się na ich potrzeby i talenty.

Przemyślana i zaplanowana decyzja

Edukacją pozaszkolną zainteresowaliśmy się zanim dzieci zaczęły uczęszczać do przedszkola. Zależało nam m.in. na tym, by nasze pociechy mogły swobodnie rozwijać swoje talenty bez notorycznego przemęczenia spowodowanego m.in. pracami domowymi.

Chcąc podjąć świadomą decyzję, posiłkowaliśmy się wywiadami z rodzicami realizującymi edukację domową oraz docieraliśmy do nich osobiście, by zadać liczne nurtujące nas pytania i spróbować rozwiać rodzące się w nas wątpliwości. W chwili, gdy zdecydowaliśmy się na edukację domową, mieliśmy dokładny plan działania i duże oczekiwania.

Edukacja na wiele sposobów

Przyjęliśmy z mężem, że ja będę główną odpowiedzialną za edukację dzieci w domu, a on – wspomagającym. Zaplanowaliśmy naukę na wzór szkolny – bo w takim oboje wyrośliśmy – podzieloną na godziny lekcyjne i przerwy, z licznymi zajęciami dodatkowymi, które miały uzupełnić edukację muzyczną, plastyczną i ruchową.

Nasi adepci rozpoczynali naukę o określonej godzinie zgodnie z planem dnia swojego autorstwa. Ustawiałam im minutnik, by odmierzyć czas na wykonanie pracy i odpoczynek. Niestety taka formuła okazała się mało przyjazna, bo uniemożliwiała dokończenie rozpoczętej aktywności. Zazwyczaj po przerwie wena twórcza i pierwotny zapał ulatywały bezpowrotnie. Dlatego wspólnie przyjęliśmy, że zakończenie pracy następuje wtedy, gdy jej autor poczuje taką potrzebę. To tylko jeden z przykładów, rozpoczynający długi proces naszego odchodzenia od szkolnych schematów, na który się zdecydowaliśmy.

W ciągu ośmiu minionych lat kilka razy szukaliśmy naszego sposobu na edukację. Początkowo dzieci uczyły się danego dnia wszystkich przedmiotów po trochu. Z czasem doszły do wniosku, że jednego dnia wolą skupić się na jednym konkretnym przedmiocie, a drugiego na kolejnym. Po kilku latach zmienili system swojej edukacji na blokowy, w którym uczyli się trzech przedmiotów w ciągu 2-3 miesięcy, by zakończyć je egzaminami. Po czym zabierali się za następne. To, co dla nas jako rodziców było i jest istotne, to że przeszliśmy przez różne edukacyjne kombinacje razem z dziećmi, szukając najlepszych rozwiązań dla naszej rodziny.

Gry planszowe i wiadomości sportowe – nasze pomoce

Umiejętność logicznego myślenia i sztukę liczenia moi uczniowie zdobywali, korzystając m.in. z gier planszowych i karcianych, rebusów i labiryntów. Natomiast naukę pisania i czytania odłożyliśmy na później, gdyż nie było chęci współpracy ze strony naszego pierwszoklasisty. Po trzech miesiącach sytuacja się zmieniła, gdyż zapoznanie się z wiadomościami sportowymi wymagało opanowania umiejętności czytania.

Swoboda w wyborze literatury do samodzielnej lektury spowodowała u naszych latorośli wybuch nieokiełznanego czytelnictwa. Początkowo był to dla nas powód do radości i dumy. Z czasem okazało się, że wypożyczane powieści są bardziej wciągające niż materiał z pozostałych przedmiotów czy konieczne do wykonania obowiązki domowe…

Edukacja domowa to nauka życia

Naszą bazą pomocną w zdobywaniu wiedzy były i są podręczniki uzupełniane o szeroką gamę współczesnych możliwości. Nauka dzieci nie jest codzienna, ale w miarę systematyczna. Natomiast istotne dla nas jest to, że dzięki edukacji domowej nasze dzieci uczą się życia. Tym samym mają więcej okazji, by wykazać się odpowiedzialnością.

Opanowanie podstawy programowej jest jednym z obowiązków, które należy zrealizować tak samo solidnie jak np. obowiązki domowe. Widzimy, że dzięki stałej obecności dzieci blisko nas, możemy lepiej odpowiedzieć na ich potrzeby rozwojowe oraz mamy czas na budowanie relacji i przekazywanie wartości.

Przykład i pomoc starszego rodzeństwa

W tym momencie mamy w domu czterech uczniów edukacji pozaszkolnej: licealistę, dwójkę w szkole podstawowej i przedszkolaka. Nasz siedmiolatek jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem roku szkolnego zaczął samodzielnie uczyć się czytania, korzystając z „Elementarza” Mariana Falskiego. Natomiast pięciolatek z pomocą rodzeństwa nauczył się liczyć rozpoznając numerację autobusów i tramwajów oraz numery startowe skoczków narciarskich.

Zatem pierwotne oczekiwania co do sposobów realizacji naszej edukacji domowej, nie mają wiele wspólnego z jej obecnym kształtem w naszym domu – i bardzo dobrze. Cieszę się, że mogliśmy wyciągać wnioski i wypracować model funkcjonowania w tej formie edukacji, który jest najbardziej efektywny dla naszych domowych uczniów.

Czy wiedziałeś, że…

Zobacz także